Bliźniak (Gemini Man) – krótka historia filmów z High Frame Rate
Wchodzący w ten weekend do kin film Gemini Man (polski tytuł “Bliźniak”) to produkcja nakręcona w 120 FPS (High Frame Rate – HFR) oraz 3D i 4K. Będzie ona odtwarzana w nowym standardzie 3D+. Z tej okazji chcieliśmy rzucić okiem na poprzednie produkcje o wysokiej liczbie FPS-ów i temu, co reżyserzy chcą uzyskać dzięki takiej technologii.
Słowem wstępu
24 FPS jest kinowym standardem od zarania dziejów. Przed 2012 rokiem i filmem “Hobbit: Niezwykła podróż” (48 FPS) Petera Jacksona istniało jedynie kilka eksperymentów tego typu (pierwszy w 1978, ostatni w 2001), zarejestrowanych albo w 60 FPS i formacie Showscan, bądź w 48 FPS i IMAX HD. Jednakże były to z reguły filmy krótkometrażowe.
High Frame Rate, bo tak teraz przyjęło się nazywanie filmów nakręconych powyżej 24 FPS, jest więc stosunkowo nowatorskim podejściem w kinematografii. Produkcji pełnometrażowych zrealizowanych w 48, 60 bądź 120 FPS jest zaledwie pięć! “Bliźniak” (“Gemini Man“) z Willem Smithem będzie szóstą z kolei. Film ten jest jeszcze fascynujący nie tylko ze względu na High Frame Rate i nowy format 3D+, który wykracza poza 48 FPS, oferując 60 lub 120 FPS. To także podwójna rola Willa Smitha. Jedna z jego “wersji” jest odmłodzona poprzez rekonstrukcję archiwalnego materiału i wykorzystanie technologii performance capture’u przez samego aktora.
Reżyser “Bliźniaka”, Ang Lee, chciałby, aby 120 FPS stało się kinowym standardem. Tajwański filmowiec jest wręcz zdania, że od teraz filmy zrealizowane w 24 FPS powinno się określać mianem “Low Frame Rate”. Jego entuzjazm zdaje się podzielać James Cameron, który w High Frame Rate realizuje “Avatar” 2 i 3. Przyjrzyjmy się, jakie filmy do tej pory ukazały się w formacie HFR oraz co kierowało reżyserów przy sięganiu po niego.
High Frame Rate – filmy wydane do tej pory
Jak już wspominałem, pełnometrażowych produkcji z High Frame Rate było do tej pory pięć, a wchodzący do kin “Bliźniak” (“Gemini Man”) będzie szóstą z nich. Po format ten sięgnął najpierw Peter Jackson w 2012 ze swoją trylogią fantasy “Hobbit”: “Niezwykła podróż” (2012), “Pustkowie Smauga” (2013) oraz “Bitwa Pięciu Armii” (2014). Następnie był właśnie Ang Lee (reżyser “Bliźniaka”, a wcześniej “Życia Pi” i “Przyczajonego tygrysa…”) z filmem wojennym “Najdłuższy marsz Billy’ego Lynna” (2016). W międzyczasie ukazała się chińska produkcja “Detective Dee: The Four Heavenly Kings” (2018). Teraz kolejną cegiełkę ponownie dołoży Lee z “Bliźniakiem”.
Filmy High Frame Rate
Tytuł | Reżyser | FPS | Rok wydania |
Hobbit: Niezwykła podróż | Peter Jackson | 48 | 2012 |
Hobbit: Pustkowie Smauga | Peter Jackson | 48 | 2013 |
Hobbit: Bitwa Pięciu Armii | Peter Jackson | 48 | 2014 |
Najdłuższy marsz Billy’ego Lynna | Ang Lee | 120 | 2016 |
Detective Dee: The Four Heavenly Kings | Hark Tsui | 48 | 2018 |
Bliźniak (Gemini Man) | Ang Lee | 120 | 2019 |
Dlaczego reżyserzy sięgają po High Frame Rate?
Miałem jeszcze kiedyś okazję na łamach innego portalu pisać materiał o fenomenie 60 FPS w grach i filmach, robiąc wywiad z Blairem Ericksonem. Blair to reżyser (ma na swoim koncie “Banshee Chapter“, pierwszy film przekonwertowany do VR), ale i twórca gier wideo, a więc osoba z unikatową perspektywą tych dwóch drastycznie odmiennych od siebie światów.
Zdaniem Ericksona 24 FPS jest tak mocno zakorzeniony w kinematografii, gdyż taki klatkaż zapewnia efekt lekkiego rozmycia kierunkowego. W jego odczuciu przypomina on sposób, w jaki wizualnie zapamiętujemy w naszej głowie minione wydarzenia i dostarcza specyficznego poczucia komfortu naszemu umysłowi. W jego odczuciu, gdy przekroczymy ten próg (24 FPS), uzyskamy większy realizm, ale będziemy zarazem “mniej kinowi”. W niektórych środowiskach, np. wirtualnej rzeczywistości może być to jednak bardziej pożądane. Ale co jeśli reżyserzy chcieliby przewartościować pojęcie “kinowości”? Właśnie chyba taka idea przyświecała Peterowi Jacksonowi i Angowi Lee. W to również mierzy James Avatar chcąc zrealizować kontynuacje Avatara w High Frame Rate. Co ci wszyscy reżyserzy w tym formacie widzą?
Zarówno Jackson, jak i Lee byli krytykowani za użycie 48 i 120 FPS. Część krytyków zarzuciła, że zarówno filmy z serii “Hobbit”, jak i “Billy Lynn” wyglądają jak “opera mydlana” i brakuje im immersji. Te opinie są przewrotne, gdyż właśnie obydwaj reżyserzy twierdzili, że dzięki High Frame Rate widzowie będą mogli się mocniej zagłębić w obrazie, a jednocześnie w kinowych doznaniach. A jak widzieli to sami reżyserzy?
Peter Jackson z “Hobbitem” chciał uzyskać większy realizm, który jednocześnie przełożyłby się na bardziej szczegółowe odwzorowanie ruchu. Nie bez znaczenia był również komponent 3D. Zdaniem nowozelandzkiego reżysera 48 FPS użyte w jego trylogii miało również przełożyć się na ostrzejszy obraz, który jednocześnie nie obciążałby wzroku. Co ciekawe, w momencie gdy Jackson zaczął kręcić “Hobbita” nie istniało na świecie żadne kino, które mogłoby wyświetlić filmy w 48 klatkach na sekundę! Było to więc ogromne kreatywne (oraz techniczne) ryzyko, jakiego podjął się Jackson.
Dla Anga Lee punktem zwrotnym był z kolei pokaz techniczny w 2011 na CinemaCon z udziałem Jamesa Camerona. Znany kanadyjski filmowiec demonstrował materiał w 60 FPS. Zaimponował on Lee, który był nawet przekonany, że będzie w stanie pójść z tą technologią o krok dalej. – Przy wyższym klatkażu, widzisz wszystko. Jesteś w stanie dojrzeć intencje, jakie stoją za ujęciami i akcją. Musisz jednak podejść do tego znacznie bardziej kreatywnie – przyznał Lee. W “Najdłuższym marszu Billy’ego Lynna” tajwański reżyser przystał na 120 FPS, chcąc odejść od subiektywności kina i pokazać tematykę wojenną z innej perspektywy. – Zależało mi na zagłębieniu się w tematykę tego, jak ludzie postrzegają los żołnierzy w kontraście do tego, jak naprawdę wyglądają ich przeżycia – powiedział filmowiec.
Od strony technicznej kręcenie filmu w 120 FPS wiąże się ze znacznie szybszą prędkością migawki, a więc krótszym czasem naświetlania. Z tego powodu format High Frame Rate wymaga pięciokrotnie więcej oświetlenia aniżeli standardowy obraz 24 FPS. Kamery 120 FPS przedstawiają również w inny sposób aktorów, wychwytując każdy najdrobniejszy ruch, a więc również od tej strony realizowanego takiego filmu wymaga innej strategii. W przypadku “Bliźniaka” z kolei wyzwaniem było wkomponowanie drugiej, stworzonej przy pomocy CGI i performance capture, młodszej wersji Willa Smitha w film w 120 klatkach. Przy takim klatkażu każda niedoskonałość byłaby od razu ewidentna i zrujnowałaby cały efekt.
Jak cała ta technologia Anga Lee sprawdziła się w rzeczywistości? Już wkrótce dla was sprawdzimy, gdyż 22 października wybieramy się na przedpremierowy pokaz filmu “Bliźniak” (Gemini Man). Naturalnie naszymi przemyśleniami podzielimy się na łamach portalu.
Do polskich kin film wchodzi 25 października w piątek. Przed jego premierą poinformujemy was, w jakich kinach i w jakich formatach będziecie mogli obejrzeć ten film.
Możecie również u nas przeczytać:
- Gemini Man. Nowy film Anga Lee nakręcony w 120 FPS
- Wyjaśniamy co to jest HFR w telewizorze | WIDEO |
- Zombieland: Kulki w łeb | RECENZJA | ta kontynuacja ma zomb
- Joker | RECENZJA | W paszczy szaleństwa