
Recenzujemy film “Mission: Impossible – The Final Reckoning” przed premierą! Godne pożegnanie?
Nadeszła chwila, na którą wielu z nas czekało, a jednocześnie się jej obawiało: premiera “Mission: Impossible – The Final Reckoning”. Zapowiadany jako ósma i ostatnia odsłona szpiegowskiej sagi z Ethanem Huntem, film ten miał za zadanie nie tylko dostarczyć kolejnej porcji adrenaliny, ale przede wszystkim zamknąć wszystkie wątki, domknąć karierę ikonicznego agenta i pożegnać się z widzami w wielkim stylu.
Film “Mission: Impossible – The Final Reckoning” – premiera w piątek! Nasza recenzja
Fabuła filmu wprost kontynuuje wydarzenia z poprzedniej części, “Dead Reckoning”, do niedawna z dopiskiem “Part One”. Głównym wrogiem Ethana Hunta i jego zespołu stał się Byt – przerażająca sztuczna inteligencja, która przejęła kontrolę nad globalną siecią informatyczną. Jej cel jest niejasny, być może autodestrukcyjny, ale jej potencjał do siania chaosu jest nieograniczony – potrafi podważać prawdę deepfake’ami, szczuć narody przeciwko sobie i zagrażać globalnym konfliktem nuklearnym. Aby ją powstrzymać, Ethan musi zdobyć ostatni element niezbędny do stworzenia “trującej pigułki” – urządzenia, które unicestwi Byt. Ten element to część mechanizmu “Podkova”, ukrytego na wraku rosyjskiej łodzi podwodnej “Sewastopol”. W posiadaniu Ethana znajduje się już klucz z poprzedniego filmu, a teraz polowanie na resztę prowadzi go w coraz bardziej niebezpieczne miejsca, ścigany nie tylko przez Byt, ale i przez Gabriela, enigmatycznego i brutalnego agenta, który ma mroczną przeszłość związaną z Huntem. Stawka nigdy nie była wyższa – dosłownie chodzi o przetrwanie ludzkości.
W filmie powraca znana i uwielbiana obsada, która stanowi serce serii. Oczywiście na czele stoi niezniszczalny Tom Cruise jako Ethan Hunt, agent o nadludzkich zdolnościach i niezłomnej moralności. U jego boku ponownie oglądamy Vinga Rhamesa jako niezastąpionego Luthera Stickella i Simona Pegga jako dowcipnego i genialnego Benjiego Dunna – trzon zespołu IMF. Dołącza do nich Hayley Atwell jako sprytna Grace, która w poprzedniej części wprowadziła dużo świeżości i niejednoznaczności. Po stronie antagonistów bryluje Esai Morales jako złowieszczy Gabriel oraz powraca Pom Klementieff jako nieprzewidywalna Paris, postać, która zyskała na znaczeniu. W obsadzie znaleźli się również Hannah Waddingham, Tramell Tillman w roli dowódcy łodzi podwodnej, a nawet Angela Bassett jako Prezydent Sloane. Miłym ukłonem w stronę fanów jest też powrót Rolfa Saxona jako Williama Donloe z pierwszego filmu.
Już na początku czuć, że “The Final Reckoning” zmaga się z własną spuścizną. Pierwsza godzina jest… problematyczna. Dużą wadą jest jej struktura – mamy wrażenie, jakbyśmy oglądali rozbudowane “Poprzednio w…”, z mnóstwem ekspozycji wygłaszanej szeptem w mrocznych pomieszczeniach. Film bierze siebie śmiertelnie poważnie, brakuje mu lekkości i charakterystycznego dla serii puszczania oka do widza. Jest ponuro, momentami nużąco, a próbę mitologizowania Ethana Hunta czujemy jako nieco przesadzoną. Czasem zastanawialiśmy się, czy na pewno oglądamy “Mission: Impossible”, czy raczej jakiś ponury thriller polityczny.
Plusem, który wybija się jednak ponad początkowe zgrzyty, jest to, co seria potrafi najlepiej – akcja. Gdy już fabuła (choć momentami naciągana) nabiera tempa, dostajemy sekwencje, które naprawdę zapierają dech w piersiach. Scena infiltracji wraku łodzi podwodnej “Sewastopol” jest mistrzostwem suspensu, klaustrofobiczna i niesamowicie napięta. Czuć każdy skrzypiący metal, każdy odgłos wody. To napięcie budowane bez fajerwerków, czystą reżyserią, robi ogromne wrażenie.
Niestety, wracając do wad, choć sceny akcji są spektakularne, fabularnie film popada w absurdy, które trudno przełknąć. Podstawowe założenia dotyczące Bytu – dlaczego chce zniszczyć ludzkość, skąd właściwie ci dobrzy wiedzą o jej planach – są niejasne. Mamy też momenty, które wywołują wręcz uśmiech politowania, jak ten, w którym najważniejszy obiekt na świecie – “trująca pigułka” – zostaje nonszalancko zostawiony w kieszeni bez opieki, by oczywiście mógł zostać łatwo skradziony. Liczne problemy z logiką i dziury fabularne odciągają od pełnego zanurzenia w historię. Stawka jest tak absurdalnie wysoka (koniec wszelkiego życia), że staje się niewiarygodna, w przeciwieństwie do bardziej przyziemnych, a przez to bardziej przerażających zagrożeń z poprzednich części.
Z drugiej strony, na plus, nawet jeśli fabuła kuleje, choreografia walk jest podniesiona na wyższy poziom. Są bardziej brutalne, bardziej namacalne. W połączeniu z poczuciem, że IMF naprawdę może przegrać (co jest trudne do osiągnięcia w ósmej części), walki nabierają nowej intensywności. Widać wysiłek włożony w każdy cios, każde starcie.
Wadą jest jednak brak tego typowego dla serii humoru i nadmierna powaga, która sprawia, że film momentami staje się melodramatyczny. Brak mu tej radosnej, brawurowej zabawy, która charakteryzowała choćby “Ghost Protocol” czy “Rogue Nation”. To sprawia, że mimo dynamicznych scen, całość może wydawać się przytłaczająca i pozbawiona potrzebnej w kinie rozrywkowym lekkości. Rozumiemy założenia finału, który ma być kropką nad “i” oraz jednocześnie kropką na końcu zdania, ale film traci na tożsamości i zrywa z założeniami serii.
Dobrze, że tym razem wielką zaletą są nowe postacie i rozwój tych istniejących. Tramell Tillman jako dowódca łodzi podwodnej jest fantastyczny, wnosi do swojej roli ciekawe połączenie elegancji i subtelnego szaleństwa. Pom Klementieff jako Paris kradnie każdą scenę, w której się pojawia. Film udanie podkreśla też znaczenie zespołu IMF, a w kulminacyjnym momencie, gdy każdy członek ma swoje zadanie, czujemy tę chemię i siłę grupowego działania, która była nieco stłamszona w poprzednim filmie. Zaletą jest także to, że film mimo początkowych trudności, potrafi się podnieść, rozkręcić i wciągnąć widza. Kiedy już przebrniemy przez gęstą ekspozycję i wady fabularne, akcja wciąga i dostarcza emocji.
Ostatnią, być może największą wadą, biorąc pod uwagę tytuł i zapowiedzi, jest to, że “The Final Reckoning” nie czuje się jak ostateczne zakończenie. Mimo obietnicy finału, film pozostawia pewne drzwi otwarte, co podważa całe założenie domknięcia serii. Może to nie będzie wcale całkowity koniec serii?
Film w kinach od piątku, 23 maja.
Zobacz więcej:
- Nowości Netflix, Prime Video, SkyShowtime. Najlepsze premiery tego tygodnia!
- Netflix ma nową perełkę! Film, który zmienia spojrzenie na ludzki mózg
- Szukasz idealnego filmu na wieczór? Mamy 4 najlepsze propozycje od Netflix!
- Apple TV+ znowu to zrobiło! Ten serial to HIT wiosny! Już wiemy, że będzie 2. sezon!
- Prime Video bez litości! Nowy serial z gwiazdą Hollywood błyskawicznie skasowany