Home Strefa filmu Recenzje filmów kinowych i seriale Komedia bez ładu i składu, ale z niespodzianką. Venom 2: Carnage – recenzja
Komedia bez ładu i składu, ale z niespodzianką. Venom 2: Carnage – recenzja

Komedia bez ładu i składu, ale z niespodzianką. Venom 2: Carnage – recenzja

424
0

Sony bez większych planów nakręciło “Venoma”, który okazał się być większym filmem niż sądzono. To ważna produkcja nie tylko ze względu na powrót tej postaci na duży ekran czy sukces finansowy, ale okazała się być przełomową, gdy chodzi o mariaż uniwersum Sony i Marvela. Powstanie sequela było więc pewne, ale nie wiem, czy na coś takiego czekali fani.

Venom 2: Carnage – jaki jest sequel? Recenzja filmu

“Venom 2: Carnage” to film pełen paradoksów. Z jednej strony mamy spory budżet, dobrze dobranych aktorów i postacie o sporym potencjalne, a z drugiej strony fabuła wydaje się być tylko dodatkiem do całości. Scenariusz napisany przez Kelly Marcel jest chaotyczny, nie pozwala wybrzmieć niektórym wątkom, zaś inne sztucznie pompuje, by nadać filmowi dramaturgii. Problem w tym, że niepokoju czy wręcz zagrożenia z ekranu w ogóle nie czuć, choć może taki był zamysł twórców. Druga część “Venoma” jest zdecydowanie bardziej rozrywkową odsłoną, która wydaje się być świadoma swojej tożsamości. Aktorzy lepiej zrozumieli swoje role i zamiast nadawać postaciom powagi, czynią z nich bohaterów banalnego kina akcji, gdzie ważniejsze są zabawne riposty i gestykulacja, niż sprawienie, że widz poczuje atmosferę trwogi.

Cierpi na tym historia, ale zyskuje relacja Eddiego Brocka (Tom Hardy) z Venomem. Wszyscy na pewno pamiętają to, jak świetnie wypadł ten element w filmie sprzed trzech lat, a teraz położono jeszcze większy nacisk na to co ich łączy i dzieli oraz to, jak bardzo siebie potrzebują. Przekonujemy się, że na tym etapie obydwaj polegają na sobie i jeden jest niezbędny dla drugiego. Najciekawiej wypadają chyba ujęcia Venoma pałętającego się samotnie (no prawie, bo cały czas polega na przypadkowych ludziach) po mieście i chcącego sobie udowodnić własną wartość. W tym czasie Brock wpada w coraz większe tarapaty i panowie utwierdzają się w przekonaniu, że jedynym rozwiązaniem na stole jest dalsza współpraca. Ich wymiany zdań, złośliwe komentarze i docinki to najjaśniejszy punkt filmu, który pozwala dotrzeć do końca.

Fabuła Venom 2: Carnage? Gdzie się podziała fabuła?

Do atutów “Venom 2: Carnage” na pewno nie zaliczymy bowiem opowiadanej historii, która spłyca chyba wszystkie aspekty działalności Venoma, relacji Eddiego Brocka z niedoszłą narzeczoną oraz powstanie Carnage’a. Postać Woody’ego Harrelsona, czyli Cletus Kasady, sprowadzona jest do poziomu psychopaty pragnącego rzezi z najbardziej banalnych pobudek. To na pewno nie jest jedna z najlepszych czy najbardziej wymagających ról dla Harrelsona, który być może czerpał sporo radości z tego występu, ale nie zaprezentował niczego wyjątkowego.

Miłość z czasów młodości, czyli Frances Barrison grana przez Naomie Harris, pojawia się i znika jak na zawołanie. Brakuje mi momentów spowolnienia akcji, chwili zastanowienia się nad tym, jakie wybory podjąć i co należy zrobić – fabuła pędzi na łeb na szyję i zanim się obejrzymy jesteśmy świadkami pojedynku głównego złoczyńcy z łopatologicznym protagonistą. Ten drugi mógłby nabrać więcej głębi, być rozdartym w tym, co robi, ale twórcy postanowili uczynić z niego postać bardziej przyjazną ziemianom, a jednemu z nich w szczególności.

Nie takiego Venoma pamiętają fani. Czy polubią nowego?

I chyba z tym faktem fani Venoma będą mieli najwięcej problemów. Zgrzyty pojawiają się bowiem dość często, gdy jest on ukazywany jako przyjacielski, empatyczny i wrażliwy osobnik. Osobiście nie mam nic przeciwko takiej odsłonie Venoma, ale gdyby poświęcono temu więcej czasu i zbudowaną ciekawszą intrygę, byłoby to bardziej wiarygodne i przekonujące.

Pod względem technicznym “Venom 2: Carnage” wypada analogicznie do części pierwszej. Nie mamy tu do czynienia z CGI najwyższych lotów, ale efekty specjalne nie psują frajdy z seansu. Ujęcia i kadry nie prezentują raczej niczego wyjątkowego, ale praca Andy’ego Serkisa nie odrzuca od ekranu – film jest dynamiczny i zabawny, więc jeśli celujecie w popołudniowy czy wieczorny pokaz mający Was wprawić w dobry nastrój, to “Venom 2: Carnage” nie powinien Was pod tym względem zawieść. To prosta do bólu opowieść o dwóch przyjaciołach, którzy muszą siebie nawzajem stracić, by móc docenić wartość ich relacji i razem pokonać wspólnego przeciwnika.

Zostańcie w kinie, bo po napisach czeka na Was dodatkowa scena

Kluczowe dla filmu jest jednak jego umiejscowienie w linii czasu i uniwersum. Sony nie będzie zmuszone do budowy własnego świata dla postaci z komiksów Marvela, bo od teraz może to robić wspólnie z Marvel Studios odpowiedzialnym za całe dotychczasowe MCU. Otrzymywać więc będziemy odrębne historie o bohaterach, do których prawa nadal dzierży Sony, ale w szerszym, ciekawszym i bardziej przyciągającym kontekście, bo przynależność do MCU uczyni kolejne produkcje bardziej atrakcyjnym dla większej liczby odbiorców. Oby tylko były ciekawsze niż “Venom 2: Carnage”.

magicLinks_2_1


Przeczytaj więcej recenzji i tekstów na temat filmów:

(424)

0 0 głos
Article Rating

1
Zobacz więcej komentarzy na forum

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
0
Chcielibyśmy poznać twoje zdanie na ten tematx
()
x