Home Testy Konsole Recenzja Crash Bandicoot N-Sane Trilogy
Recenzja Crash Bandicoot N-Sane Trilogy

Recenzja Crash Bandicoot N-Sane Trilogy

1.07K
0

Na większość remasterów i rimejków reaguję nonszalanckim machnięciem ręką. Takim, którym z łatwością mógłbym połamać czyjąś szczękę. Wyobrażam sobie, że podobnie może mieć też niemały odsetek graczy, którzy w świetle nagminnego odgrzewania kotletów, dostają torsji na samą myśl o wskrzeszaniu kolejnych klasyków. Zgoła inaczej było jednak w przypadku Crash Bandicoot N-Sane Trilogy. Na początku podziałał tu sentyment, ale zmontowana przez Vicarious Visions kolekcja szybko zaczęła bronić się sama. I to jak.

Przyznam się bez bicia, że nigdy nie byłem jakimś ultrafanem platformowych eskapad jamraja pasiastego (żadnego tam lisa kurokrada czy diabła tasmańskiego!), którymi Naughty Dog raczyło fanów za czasów świetności pierwszego PlayStation. Oczywiście grałem, doceniałem, ale jakoś nie złapałem bakcyla na tyle, żeby masterować poszczególne poziomy i wyciskać z każdej kolejnej części 100% miąższu. Co za tym idzie nie będę tutaj marudził pod kątem zmian w mechanice rozgrywki, bo najzwyczajniej w świecie nie mam punktu odniesienia. Wszak trochę lat już minęło, pamięć nie ta, a przez napędy przeróżnych konsol zdążyła przewinąć się wywrotka gier.

Crash Bandicoot N. Sane Trilogy

Jaki termin przydatności do spożycia? Jabłka są wieczne

Skupię się zatem na tym, jak Crash Bandicoot N-Sane Trilogy wypada na tle dzisiejszych standardów. I w tym miejscu bez budowania suspensu, zlewając totalnie utarty schemat recenzji, napiszę prosto z mostu, że znakomicie. Nie wiem czy wykręcony jak szmata w pralce rudzielec skacze o 5 mm niżej niż w oryginale, czy dana skrzynka z jabłkami nie została przesunięta o włos w tą czy tamtą stronę, ale wciąż gra się w to świetnie. Tutaj należą się brawa tak dla Naughty Dog, który skleciło – jak się okazało po czasie – nieśmiertelny gameplay, jak i odpowiedzialnego za remake Vicarious Visions. Dacie wiarę, że nowojorski deweloper odświeżył trzy pierwsze części Crasha nie mając dostępu do ich kodu źródłowego? Tak jest, studio znane dotychczas przede wszystkim z drukowania pieniędzy kolejnymi odsłonami Skylanders działało nieco po omacku, ale ostatecznie ze smakiem ubrało króla w nowe szaty.

Crash Bandicoot N. Sane Trilogy

W skład N-Sane Trilogy wchodzi Crash Bandicoot, jego kontynuacja Cortex Strikes Back oraz część trzecia o podtytule Warped. Zaczynamy zabawę na ekranie tytułowym, wybieramy interesującą nas pozycję i jazda. A ta jest konkretna i nierzadko bez trzymanki. Zwłaszcza jeżeli chodzi o część pierwszą, gdzie dość szybko po pokoju zaczynają latać brzydkie słowa, a i pędzący w stronę ściany kontroler nie powinien nikogo dziwić. Gra jest wymagająca, karze za błędy, pozostając przy tym jednak sprawiedliwym testem umiejętności, który potrafi wynagrodzić trud niemałą dozą satysfakcji. Pozostałe tytułu w N-Sane Trilogy to przy niej kaszka z mleczkiem i nie powinny nikomu nastręczać większych problemów. O ile nie będziecie chcieli wycisnąć z nich 100% i platynowych trofeów. Tu już zaczną się schody, które niewielu przeskoczy. Tak czy siak, zbieranie jabłek, nierzadko karkołomne przeprawianie się przez naszpikowane „skuchami” poziomy, odkrywanie sekretów, walki z bossami – to wszystko wciąż wzorowo bawi.

(1071)

0 0 głos
Article Rating

15
Zobacz więcej komentarzy na forum

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
0
Chcielibyśmy poznać twoje zdanie na ten tematx
()
x