
Na taki odcinek “The Last of Us” czekaliśmy! Oceniamy mocny 4. epizod 2. sezonu!
Dobre tempo, duża dynamika, nowe miejsca i nowe postacie – na taki odcinek “The Last of Us” czekaliśmy!
Serial “The Last of Us” na Max – recenzujemy 4. odcinek 2. sezonu!
Czwarty odcinek drugiego sezonu serialu “The Last of Us”, zatytułowany “Scars” (lub inaczej “Seattle Slew”), stanowi bez wątpienia znaczący punkt zwrotny w narracji, umiejętnie łącząc intensywną akcję z głębokim rozwojem postaci. Po nieco niestabilnym otwarciu sezonu, ten odcinek zdaje się odnajdywać swój rytm, oferując widzom bogate i angażującą historię. Jednym z największych atutów tego epizodu jest bez wątpienia pogłębienie relacji między Ellie i Diną. Chemia między tymi postaciami staje się coraz bardziej namacalna, a ich wzajemna dynamika rozkwita na ekranie. Twórcy zręcznie wplatają w mroczną i niebezpieczną rzeczywistość apokalipsy – chwile wytchnienia, które pozwalają widzowi złapać oddech i lepiej zrozumieć emocjonalne więzi łączące bohaterki.
Szczególnie zapadająca w pamięć jest scena w opuszczonym sklepie muzycznym. To tam Ellie wykonuje akustyczną wersję przeboju lat 80. “Take On Me” zespołu A-ha. Ta sekwencja jest prawdziwym majstersztykiem reżyserii i oświetlenia, emanując emocjonalną siłą i ujawniając bardziej wrażliwą stronę Ellie. Jej wykonanie utworu jest autentycznie ujmujące i wyraźnie porusza Dinę, przypominając momenty przełomowe w relacji Billa i Franka z poprzedniego sezonu. Aktorka wcielająca się w Ellie, Bella Ramsey, w tym sezonie prezentuje nową jakość gry, a jej eksploracja romantycznego aspektu postaci wydaje się otwierać przed nią nowe możliwości aktorskie.
Reakcja Isabeli Merced na wykonanie Ellie jest pełna autentycznego uczucia i podziwu, a jej późniejsza gra po ugryzieniu Ellie charakteryzuje się niezwykłą wrażliwością. Oprócz subtelnych momentów budujących relacje, odcinek dostarcza również solidną dawkę akcji i napięcia. Sekwencje pościgów, takie jak ucieczka ze studia telewizyjnego, które służy jako baza jednej z frakcji, oraz przedzieranie się przez mroczny tunel metra, są niezwykle ekscytujące. Bezwzględność zarażonych sprawia, że te momenty są autentycznie przerażające, a scena w metrze wyróżnia się szczególną intensywnością.
Ważnym elementem odcinka jest wprowadzenie postaci Isaaca, w którego wciela się Jeffrey Wright. Jego obecność jest postrzegana jako znaczące wzmocnienie obsady. Postać ta zapowiada się na złożonego i fascynującego antagonistę, a sam Wright, znany ze swojego talentu, wnosi na ekran charyzmę i głębię. Prolog odcinka, skupiający się na jego postaci i jego dezercji z organizacji FEDRA na rzecz WLF, jest uważany za udane wprowadzenie złoczyńcy. Odcinek rzuca również światło na złożoną sytuację geopolityczną w postapokaliptycznym Seattle, przedstawiając konflikt między dwiema walczącymi frakcjami: WLF (znanymi jako Wilki) i Seraphitami (zwanymi Bliznami). To wprowadzenie dodatkowych warstw konfliktu i moralnych niejednoznaczności, zmuszając widza do zastanowienia się nad racjami każdej ze stron. Co ciekawe, serial nie unika trudnych tematów, podejmując się nawet przedstawienia logistyki związanej z ciążą i higieną ginekologiczną w tak ekstremalnych warunkach.
Dialogi i wzajemne przekomarzania między Ellie i Diną są ostre, realistyczne i pełne życia, co dodatkowo uwiarygodnia ich relację. Kulminacja odcinka, pomimo narastającego napięcia, zaskakuje swoją katartycznością i romantycznym wydźwiękiem, zmierzając w. Rozwój ich związku wydaje się naturalny i nienachalny, unikając wrażenia wymuszonego “fan service” i osiągając wysoki poziom realizmu. Reżyserka Kate Herron wykonała znakomitą pracę, sprawnie prowadząc aktorów i dbając o detale, które sprawiają, że dynamika postaci wydaje się autentyczna. Epizod poszerza horyzonty opowieści, wprowadzając nową wiedzę o świecie przedstawionym i serwując widzom rollercoaster pełen nowych informacji, akcji i emocjonalnych odkryć. Udało się również pokazać słabości i wrażliwość Diny, co znacząco przyczyniło się do pogłębienia więzi widza z tą postacią.
Postać Diny w tym odcinku początkowo może wydawać się zbyt idealna, co utrudnia dostrzeżenie w niej trójwymiarowej osoby. Scena tortur, choć miała na celu być wstrząsająca, dla niektórych wypadła sztampowo i przypominała wiele podobnych scen z innych produkcji. Ponadto, dążenie serialu do bycia zarówno poważną dramą o traumie, jak i dynamicznym thrillerem akcji, momentami może prowadzić do pewnego zgrzytu. Szybkie pozbycie się dwóch przeciwników w jednej ze scen akcji mogło pozostawić widza z poczuciem niedosytu i braku możliwości przetworzenia tego wydarzenia. Brak obecności Abby i jej towarzyszy od drugiego odcinka, przy ograniczonej liczbie pozostałych epizodów, budzi pytania o strukturę sezonu, a konsekwencje ujawnienia odporności Ellie nie dla wszystkich były jasne, a brak reakcji Diny w tej kwestii mógł wydawać się nielogiczny.
Czwarty odcinek drugiego sezonu “The Last of Us” to solidna i angażująca odsłona serialu. Mimo wymienionych, drobnych wad, oferuje on bogaty w emocje rozwój postaci, intensywną akcję i fascynujące wprowadzenie nowych elementów do świata przedstawionego. Szczególnie wyróżniają się kreacje aktorskie Belli Ramsey i Isabeli Merced oraz umiejętnie budowana relacja między ich bohaterkami. Odcinek stanowi ważny krok naprzód dla tego sezonu, obiecując jeszcze więcej po nadchodzących epizodach drugiego sezonu.
Zobacz więcej:
- Czy to będzie największy HIT platformy Max? Zwiastun już dostępny
- DWIE WIELKIE premiery na Netflix! To powinieneś obejrzeć wieczorem
- Ten film to numer jeden na Prime Video! “Absolutny majstersztyk”
- Porwał miliony na Netflix. Świetny serial do obejrzenia w majówkę!
- To teraz NAJWIĘKSZY HIT na Netflix! Wszyscy oglądają ten serial