Home Strefa filmu Recenzje filmów kinowych i seriale Kolejny powrót do świata Harry’ego Pottera! Fantastyczne Zwierzęta: Tajemnice Dumbledore’a – recenzja
Kolejny powrót do świata Harry’ego Pottera! Fantastyczne Zwierzęta: Tajemnice Dumbledore’a – recenzja

Kolejny powrót do świata Harry’ego Pottera! Fantastyczne Zwierzęta: Tajemnice Dumbledore’a – recenzja

1.73K
1

“Fantastyczne Zwierzęta: Tajemnice Dumbledore’a” to trzecia odsłona serii, która od samego początku mierzy się z tymi samymi problemami. Film ten daje jednak pewne nadzieje na lepszą przyszłość, bo finał to wyraźne zamknięcie pewnego rozdziału.

Fantastyczne Zwierzęta – Tajemnice Dumbledora’a: recenzja filmu

Każdy fan Harry’ego Pottera z dużą ciekawością wygląda każdej premiery nowej opowieści, gry czy filmu z tego uniwersum. Zakończenie serii może nie spełniło wszystkich oczekiwań, ale postawiło kropkę nad “i” po naprawdę udanych siedmiu książkach. Filmów powstało osiem, o jeden więcej po podzieleniu na dwie części ostatniej historii, więc wszyscy byli ciekawi tego, co zobaczymy na ekranie w następnej kolejności. Na warsztat wzięto inny znany tytuł z tego świata, ale było jasne, że fabuła będzie musiała zostać uzupełniona przez scenarzystów. Pierwszy film uznaliśmy za wstęp do serii filmów, dlatego wobec drugiej części oczekiwania były całkiem spore. Twórcy, niestety, nie stanęli na wysokości zadania, więc oczekiwaliśmy zmian. Wygląda jednak na to, że kształt i kierunek, ku któremu zmierza seria “Fantastyczne zwierzęta” pozostaje niezmienny.

Po seansie “Tajemnic Dumbledore’a” jest jasne, że filmy te nie powstają z myślą o najbardziej hardcore’owych fanach magicznego świata. Owszem, pewne elementy sprawią im przyjemność, takie typowe mrugnięcia okiem, ale jako całość filmy kierowane są do znacznie szerszej widowni. Problem w tym, że nawet dla nich nie jest to na tyle ciekawa i wciągająca historia, jak mogłaby być. Sięgniecie po pojedynek Dumbledore’a i Grindelwalda oraz poprzedzające go wydarzenia powoduje, że sporo osób zna rezultat konfrontacji (jeden z kluczowych momentów w historii świata magii), więc tym trudniejsze jest zadanie, by stworzyć intrygujący ciąg zdarzeń do niego prowadzących. Wyszło to chyba trochę przypadkiem, bo sam początek serii filmów w ogóle tego nie sugerował, więc powinniśmy to uznać za bardzo miłą niespodziankę, prawda?

“Tajemnice Dumbledore’a” to trzeci film z serii, a drugi, który posiada odrębny podtytuł. Jest to oczywisty sposób na zwrócenie uwagi na produkcję, bo jeden z dyrektorów Hogwartu to znana bardzo szerokiemu gronu osób postać. Zaciekawieni jego sekretami widzowie na pewno wybiorą się do kina, gdzie czeka na nich skrzętnie uknuta intryga, która dość szybko pęka jak napompowany balonik. Pomysły na wprowadzenie wyjątkowej istoty magicznej, którą stara się chronić Newt Scamander (znaleziono dla niego rolę w filmie, brawo), na dążenie Grindelwalda do władzy i próby powstrzymania go przez zrekrutowanych przez Dumbledore’a czarodziejów nie są złe. Problemem jest późniejsze wypełnianie fabuły pobocznymi lub wydłużającymi historię wątkami, które niewiele zmieniają w kontekście ostatecznego rezultatu. Na brak przygód narzekać nie będziemy, podobnie jak i na poziom wykonania całego filmu, ale historia dość szybko okazuje się o wiele płytsza, niż się wydawało.

Pytanie więc, dlaczego David Yates przystaje na reżyserowanie takiego filmu, skoro wcześniej pracował z o wiele lepszym materiałem. Wciąż umiejętnie kreuje magiczny świat, wprowadza pewne (wizualne) nowinki i świetnie wykorzystuje postać Jacoba Kowalskiego, który w dalszym ciągu pozostaje najjaśniejszym punktem każdego filmu. W “Tajemnicach Dumbledore’a” postać Eddiego Redmayne’a ponownie zostaje zepchnięta na boczny tor, bo prym wiedzie tu tytułowy czarodziej, który rozdaje wszystkie karty. Można tylko żałować, że nie jest nam dane śledzić dwóch odrębnych historii – jednej o Newcie Scamanderze, a drugiej o Dumbledorze w dwóch różnych seriach filmów. Postacie nie rywalizowałyby wtedy o uwagę i zainteresowanie widza.

Wszyscy byli ciekawi, jak wypadnie Mads Mikkelsen, jako Geralt Grindelwald i tak naprawdę trudno ocenić jego występ jako jakąkolwiek niespodziankę. Zagrał na swoim wysokim poziomie, ale scenariusz nie pozwolił na cokolwiek więcej. Nieco inaczej jest w przypadku Jude’a Law, grającego Albusa Dumbledore’a, bo jak na dłoni widać, że aktor ma sporo swobody w kreowaniu tej postaci przed kamerą. Law wnosi trochę świeżości i polotu, ale z tego nie wszyscy będą zadowoleni, bo coraz częściej zadajemy sobie pytanie, co sprawiło, że postać ta zmieniła się tak bardzo w przyszłości. Jeśli zostanie to wyjaśnione, to dotychczasowy występ Jude’a Law będzie mógł być jeszcze bardziej doceniony.

Trudno nie uznać tej szansy jako zmarnowaną, gdy skupimy się na eksploracji świata magii wokół globu. Odwiedzamy co prawda Niemcy w bardzo ciekawym okresie, a także kilka innych lokalizacji, ale nie jest to właściwie wykorzystane. Oprócz innego języka i pewnych charakterystycznych cech wizualnych, nie różni się on znacząco od tego, co oglądaliśmy do tej pory. Szkoda, że nie pokuszono się o włączenie większej liczby smaczków i odmienności, które otworzyłyby też drzwi do pogłębienia niektórych aspektów w kolejnych filmach, książkach czy grach. Warto też wspomnieć o muzyce, która przypomina o sobie tylko miejscami, gdy wykorzystywane są znane z filmów o Harrym Potterze kompozycje i wcześniejsze motywy.

“Fantastyczne Zwierzęta: Tajemnice Dumbledore’a” ignorują niektóre wcześniej obecne wątki i postacie, część z nich wycisza, a inne doprowadza do końca. Nie sposób nie uznać tego, jako próba zamknięcia pewnego rozdziału i uprzątnięcia bałaganu, jaki powstał. Przypomina to trochę sytuację najnowszej trylogii Gwiezdnych Wojen, gdzie każdy film traktował tych samych bohaterów i wydarzenia zupełnie inaczej. Tylko że tam wynikało to z różnic wizji artystycznych każdego z twórców, a przy Fantastycznych zwierzętach jest to prawdopodobnie efekt braku pomysłu na serię i starań zadowolenia widzów w szybkiej reakcji na nieprzychylne reakcje, bo od samego początku czuwają nad tymi filmami te same osoby.

Po ostatniej scenie można więc wziąć głęboki wdech, pogodzić się z tym, jak wyglądały wszystkie trzy dotychczasowe filmy i po cichu zacząć liczyć na to, że dwie ostatnie odsłony zostaną poprowadzone znacznie lepiej. Warsztatu Yates’owi oraz producentom z Warner Bros. nie brakuje, bo pod względem realizacyjnym Fantastyczne zwierzęta mogą się podobać. Brakuje TYLKO dobrej historii.


Przeczytaj więcej recenzji i tekstów na temat filmów:

(1728)

5 2 głosy
Article Rating

1
Zobacz więcej komentarzy na forum

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
OdNova
OdNova
2 lat temu

Dora recenzja. Faktycznie historia dziurawa i nieciekawa. Wątki pourywane, w szczególności, tak ważny w poprzednich częściach – Credence’a. Jedna uwaga co do wielkiej walki D z G – to ma się dopiero wydarzyć, ta w filmie to była tylko potyczka i nie o nią chodziło wg informacji z książek HP.

1
0
Chcielibyśmy poznać twoje zdanie na ten tematx
()
x