Rysik – Nie jesteś artystą? Żaden problem!
Przejdźmy do samsungowego stylusa. Najnowszy S Pen doczekał się kilku usprawnień i nowych funkcji zwiększających zakres jego możliwości. Dodano zaawansowaną – przynajmniej w zamyśle – obsługę gestów i rozszerzono funkcjonalność jego przycisków. Samsung bardzo mocno komunikuje z resztą obecność rysika w Note10+, podkreślając, że w tej serii to wciąż właśnie on robi największą różnicę. I trudno się z tym nie zgodzić.
Aktywacja S Pena otwiera szereg możliwości, które trudno w pełni poznać i oswoić nawet w ciągu kilku tygodni. Mi największą frajdę sprawiała… aplikacja do rysowania i kolorowania. Coś, w czym nigdy nie byłem dobry i czego nigdy nie traktowałem jako zabawy, zyskało z tym telefonem zupełnie nowy wymiar. Nagle poranną podróż do pracy zacząłem spędzać z rysikiem w dłoni. W dedykowanej mu aplikacji PENUP, którą producent sukcesywnie rozwija od kilku lat, mogłem nie tylko kolorować do woli, ale też przejść dosyć zaawansowany kurs rysowania.
Jest coś niezwykłego w tym, jak rysik współpracuje z ekranem Dynamic AMOLED. Coraz bardziej przypomina to korzystanie z ołówka i kartki papieru. Wrażenie to potęguje sam wyświetlacz, bo przecież jest on już niemal zupełnie pozbawiony ramek. Opóźnienie praktycznie nie istnieje, a wygody podczas rysowania czy pisania dodaje możliwość swobodnego oparcia dłoni o telefon, co moim zdaniem jest tu kluczową kwestią. W przeszłości bywało z tym bardzo różnie i to nie tylko w obozie Samsunga, bo z problemem niepożądanych dotknięć ekranu zmagał się chociażby Microsoft w swojej serii hybrydowych Surface’ów czy Apple w iPadzie Pro. Jak radzi sobie z tym technologia zastosowana w wyświetlaczu Note’a 10+? Prawie perfekcyjnie. Podczas kilkunastu dni notowania, rysowania i kolorowania, ekran zaledwie kilka razy błędnie interpretował dotyk mojej dłoni.
Podczas zabawy z S Pen świetnie sprawdzają się funkcje zamiany pisma odręcznego na cyfrowe, tłumaczenia tekstu czy wyświetlania większej ilości informacji po wskazaniu rysikiem wybranego pola. Szczególnie ta pierwsza opcja zdaje się poprawiać z roku na rok. Dziś można mieć już nawet typowo lekarski charakter pisma, a istnieje spora szansa, że Note 10 sobie z nim poradzi.
Czy o rysiku dołączanym do Note’a 10+ można zatem powiedzieć coś złego? Tak – Samsungowi nie do końca wyszła implementacja obsługi gestami stylusa. Wprawdzie nie testowałem absolutnie wszystkiego, co można uruchomić machnięciami S Pena, ale zwyczajnie nie wystarczyło mi cierpliwości. Poddałem się przy dziesiątej próbie przełączenia głównego aparatu na przedni. Pozostałym pasażerom tramwaju, którym wtedy podróżowałem, musiałem przypominać nerwowo wymachującego różdżką czarodzieja-amatora.
Nie twierdzę oczywiście, że gesty rysikiem to kompletny niewypał. Zdalne przeglądanie zdjęć w galerii czy przełączanie slajdów w prezentacji działa bardzo sprawnie i jest przyjemną alternatywą dla tradycyjnej obsługi telefonu. Problem zdaje się dotyczyć gestów sterujących aplikacją aparatu. Brakuje precyzji i wątpię, by rysikiem dało się sterować tak swobodnie, jak to pokazano w oficjalnych prezentacjach i poradnikach. Te mechanizmy wymagają dopracowania, bo potencjał z pewnością jest – umożliwienie sterowania aparatem do selfie podczas wykonywania serii zdjęć grupowych np. ze statywu, to naprawdę dobry ruch.
Wzorem Steve’a Jobsa ktoś mógłby powiedzieć, że rysik to przecież tylko gadżet, zwykła ciekawostka, która nic poważnego nie zmienia i nie wprowadza. I być może po części jest to prawda, ale pod koniec mojej przygody z Galaxy Note10+ nawet tradycyjna lista zakupów ustąpiła miejsce naprędce naszkicowanej S Penem w drodze do sklepu notatce. Niech to posłuży jako rekomendacja stylusa Koreańczyków.