Recenzja filmu “Pogromcy duchów: Imperium lodu”. Zasługują na uwagę i bilet do kina?
Powroty wielkich marek budzą zawsze ogromne emocje, ale przy “Imperium lodu” wcale nie czuć gorąca tej premiery i chyba nie ma to za wiele wspólnego z tytułem. Czy nowi “Pogromcy duchów” zasługują na uwagę i bilet do kina?
Film “Pogromcy duchów: Imperium lodu” – nasza recenzja
Chyba wszyscy pamiętamy, co towarzyszyło “Przebudzeniu mocy” – wszyscy pędzili radośni do kina, jednocześnie pełni nadziei, oczekiwań i obaw, ponieważ zburzenie legendy danej marki wcale nie jest trudne. Przekonywaliśmy się o tym wielokrotnie, ale gdy “Pogromcy duchów. Dziedzictwo” zagościli na dużym ekranie, okazało się, że przy odpowiednim podejściu, właściwym wyważeniu filmu i dobrym pomysłem można zachęcić młodszych widzów do nieznanego im świata, a jednocześnie zadowolić starych fanów, którzy bez końca oglądali kultową pierwszą odsłonę serii (oraz ewentualnie kolejne).
“Pogromcy duchów” to marka, która – mogłoby się wydawać – posiadała ogromny potencjał do realizowania kolejnych projektów, ale ani animacje ani (tym bardziej) film z 2016 roku nie zdołały utrzymać franczyzy przy życiu. Dopiero “Dziedzictwo” z 2021 pokazało, że “Ghosbusters” mają szansę na powrót. Choć początek tego filmu wcale nie zwiastował tak udanej produkcji, to finał już bez wątpienia udowodnił, że za tym projektem stały konkretne pomysły i cele. Czy “Imperium lodu” kroczy tą właściwą ścieżką? I tak, i nie.
Nowa produkcja dość udanie prowadzi wątki nowych bohaterów, lecz w ogólnym rozrachunku w filmie dzieje się za dużo. Mnóstwo uwagi poświęca się młodej Phoebe, co jest po części zrozumiałe, bo to ona zapoczątkowała powrót pogromców duchów i najmocniej angażuje się w nowe przedsięwzięcie, ale jednocześnie nie da się przeoczyć braku miejsca dla jej matki, ojczyma i brata. A przecież są jeszcze Lucky i Podcast oraz wszyscy żyjący członkowie oryginalnego składu i Walter Peck. To naprawdę sporo postaci, dlatego trudno nie odnieść wrażenia, że całość momentami przypomina spektakl teatralny, gdzie na scenie obsada zmienia się co kil ka minut i schodzi z desek, by zrobić miejsce pozostałym.
Wprowadza to jednocześnie sporo dynamiki do filmu, więc w trakcie seansu na pewno nie można się nudzić. Tym bardziej, że główny wątek jest dość ciekawy i budzący grozę. Niestety, do czasu – czarny charakter ostatecznie nie okazuje się tak groźny i niebezpieczny, mimo że aura wokół niego jest odpowiednio gęsta, a napięcie cały czas rośnie. Niektórzy mogą też kłócić się, że gdyby niektóre (głupiutkie) działania poszczególnych bohaterów, to kłopotów można by całkowicie uniknąć.
Z drugiej strony, “Pogromcy duchów: Imperium lodu” to naprawdę ładny wizualnie film. Nie sposób przyczepić się do czegokolwiek, ponieważ wszystkie rodzaje duchów wyglądają po prostu świetnie i z przyjemnością patrzy się na wszystkie cudaczne wydarzenia w Nowym Jorku. Nawet Garakka, czyli główny przeciwnik, mimo że z wyglądem bazującym na innych pomysłach, wydaje się pod pewnymi względami świeży i ciekawy. Jego wątek nie wybrzmiał jednak tak mocno, jak powinien, szczególnie po dość kameralnym finale filmu.
Całość wydaje się odrobinę chaotyczna, opowiedziana naprędce i ze zbyt szybkim zakończeniem, ale czas spędzony podczas seansu jest całkiem miły. To film inny niż poprzedni – uderza w inne tony i osiąga inne cele. Nie są to też “Pogromcy duchów” z lat 80., co jest plusem i minusem, ale wydaje się, że produkcja jest na tyle dobra, byśmy doczekali się domknięcia trylogii w postaci kolejnej części.
Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:
- Już dziś pierwszy mecz rewanżowy play-off Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych! Kiedy grają polskie kluby?
- Przystawka Google Chromecast w znakomitej promocji. Rozrywka na dowolnym TV za grosze
- Przed nami premiera 14. sezonu kultowego serialu. Zobaczcie nowy zwiastun!
- Te filmy znikną ze SkyShowtime w kwietniu! Ponad 140 tytułów idzie do kasacji – sprawdź je
- Potężny filmowy hit. Znamy oficjalną datę premiery zwiastuna!
