Film “Przysięgły nr 2” Clinta Eastwooda to totalna niespodzianka! Warto obejrzeć? Przekonaj się
Czy Warner Bros. zmarnowało szansę na nagrody dla filmu Clinta Eastwooda? “Przysięgły nr 2” to totalna niespodzianka! Warto obejrzeć?
- ZOBACZ TEŻ: Najlepszy serial wszech czasów jednak NIE zostanie usunięty! Netflix z ARCYWAŻNĄ decyzją
Seriale na Max – recenzujemy film “Przysięgły nr 2”
W świecie streamingu, gdzie codziennie zalewani jesteśmy nowymi produkcjami, łatwo przeoczyć perełki, które z różnych powodów nie trafiły na ekrany kin. Takim właśnie filmem jest “Przysięgły nr 2” Clinta Eastwooda, który Warner Bros. niemal skazało na zapomnienie, ograniczając jego dystrybucję do minimum. Czy słusznie? Przyjrzyjmy się bliżej temu, co można by uznać za najnowsze – i być może ostatnie – dzieło legendarnego reżysera.
Zacznijmy od tego, co w “Przysięgłym nr 2” budzi największe wątpliwości. Przede wszystkim, film nie uniknął zarzutu wtórności. Fabuła, choć zawiła i trzymająca w napięciu, momentami nuży i sprawia wrażenie, że gdzieś już to wszystko było, wielokrotnie przywodząc na myśl klasyczne dramaty sądowe, takie jak “Dwunastu gniewnych ludzi” czy adaptacje powieści Johna Grishama. Niektóre dialogi wydają się wymuszone i stereotypowe, a sama historia momentami zahacza o absurd.
Dodatkowo, nie wszystkie role aktorskie są równe. O ile Nicholas Hoult w roli Justina Kempa, przysięgłego zmagającego się z moralnym dylematem, wypada przekonująco, o tyle kreacja Toni Collette jako ambitnej prokurator Faith Killebrew pozostawia wiele do życzenia. Jej południowy akcent razi sztucznością, a sama postać wydaje się jednowymiarowa. Do neutralnych elementów filmu zaliczylibyśmy z pewnością umiejscowienie akcji w Savannah w stanie Georgia. Duszna atmosfera tego miasta, znana już z innego thrillera Eastwooda, “Północ w ogrodzie dobra i zła”, stanowi ciekawe tło dla rozgrywającego się dramatu. Sam motyw obrad jury, choć ograny, wciąż ma w sobie potencjał, a Eastwood sprawnie wykorzystuje go do budowania napięcia. Nie można też odmówić filmowi pewnego rodzaju nostalgicznego uroku. “Przysięgły nr 2” ma w sobie coś z kina lat 90., co dla niektórych widzów może być miłym powrotem do przeszłości.
A teraz to, co w “Przysięgłym nr 2” zasługuje na największe uznanie. Przede wszystkim, film to solidny kawałek starej szkoły kina sądowego. Eastwood, znany ze swojej reżyserskiej efektywności, tworzy sprawnie opowiedzianą historię, która wciąga od pierwszych minut i trzyma w napięciu do samego końca. Scenariusz Jonathana Abramsa, choć niepozbawiony wad, oferuje interesujące zwroty akcji i skłania do refleksji nad moralnością, sprawiedliwością i niedoskonałościami systemu prawnego. Na uwagę zasługuje również gra aktorska. Oprócz wspomnianego już Nicholasa Houlta, na ekranie błyszczą Kiefer Sutherland w roli sponsora Justina z AA oraz J.K. Simmons jako były detektyw z własnymi podejrzeniami co do sprawy.
“Przysięgły nr 2” to film, który mimo pewnych niedociągnięć ma do zaoferowania coś więcej niż tylko rozrywkę. To obraz, który zmusza do myślenia, prowokuje do dyskusji i pozostawia widza z pytaniami bez łatwych odpowiedzi. W dobie kina nastawionego na szybkie efekty i powierzchowne emocje, “Przysięgły nr 2” wyróżnia się swoim realistycznym podejściem do tematyki i staromodnym stylem, który z pewnością docenią miłośnicy klasycznych dramatów sądowych. Być może Warner Bros., pozbywając się filmu, straciło okazję na prawdziwy kinowy sukces. W świecie streamingu, gdzie liczy się przede wszystkim oryginalność i jakość, “Przysięgły nr 2” ma szansę stać się prawdziwą perełką.
Zobacz więcej:
-
- Dziś na Netflix DWIE MEGA serialowe premiery! Co wybrać na weekend?
- Film na weekend? Na Max weszła filmowa niespodzianka 2024 roku! Wielkie kontrowersje
- Do CANAL+ online zmierzają POTĘŻNE NOWOŚCI! Pozycje obowiązkowe na wieczór
- Nowy western Kevina Costnera w końcu z datą premiery! Wielki powrót epickiej sagi o Dzikim Zachodzie
- Oscary 2025: Poznaliśmy nominowanych. „Emilia Pérez” liderem w wyścigu o statuetki!
