Aquaman | RECENZJA | Wydanie 4K Ultra HD Blu-ray
W ubiegły wtorek miała miejsce polska premiera filmu Aquaman na nośnikach domowych. W poniższej recenzji przyglądamy się wydaniu 4K Ultra HD Blu-ray. Jest ono jednym z najlepszych technicznie, jakie mieliśmy w ostatnich czasach testować.
Opis dystrybutora
Latarnik Thomas Curry ratuje przed śmiercią Atlannę (Nicole Kidman), księżniczkę podwodnego królestwa Atlantydy. Ich przypadkowe spotkanie staje się początkiem wielkiej miłości, której owocem jest syn – Arthur (Jason Momoa) potrafiący porozumiewać się z morskimi stworzeniami. Ich szczęście nie trwa długo. Atlanna zostaje zmuszona do powrotu do Atlantydy pozostawiając syna pod opieką ojca oraz swojego zaufanego doradcy Nuidisa Vulko (Willem Dafoe). Pod jego okiem Arthur wyrasta na wyjątkowego wojownika.
Rok po inwazji armii Steppenwolfa, o czym opowiadał film „Liga Sprawiedliwości” w reżyserii Zacka Snydera, Arthur Curry zostaje zmuszony do stawienia czoła swojej przeszłości. Jego przyrodni brat Orm (Patrick Wilson) wypowiada wojnę światu na powierzchni. Mera (Amber Heard), córka jednego z jego sojuszników postanawia go powstrzymać. W tym celu wyrusza na powierzchnię, by odszukać Arthura i prosić go o pomoc. Sukces ich misji zależy od tego, czy uda im się odszukać zaginiony trójząb Atlana – legendarną broń, którą posługiwać się może jedynie prawowity władca Atlantydy. Tak rozpoczyna się pełna niebezpieczeństw podróż Arthura i Mery przez lądy i morze, dzięki której poznają tajemnice przeszłości i odnajdą miłość.
Film (3,5/6)
Aquaman był filmem, który miałem zamiar zobaczyć w kinie, ale przeciwności losu na to nie pozwoliły. Wydanie 4K UHD Blu-ray było dobrym substytutem wrażeń na dużym ekranie. Generalnie seans należał do przyjemnych, na co przełożyły się świetne zdjęcia, montaż, dobre tempo akcji i solidny występ Jasona Momoy. Nawet jeśli bywa z lekka palantem, to nie sposób oprzeć się jego charyzmie. Sama fabuła należała natomiast do przeciętnych ale nieobrażających mimo wszystko intelektu. I całe szczęście nie bierze siebie nazbyt poważnie. Za dużo jednak moim zdaniem było nacisku na machinacje dotyczące różnych podwodnych królestw i na lepsze wyszłoby gdyby nieco aspekt ten ukrócić.
Główną siłą filmu są jednak sceny walk. Towarzyszy im bardzo kreatywna praca kamer – jedna z najlepszych w ostatnich latach. Wiele ujęć nagrano w 360 stopniach, co dodaje im nośności oraz elementu zaskoczenia. Niemniej imponujące są same lokacje, do których zabiera nas James Wan w trakcie niemal dwuipółgodzinnej wędrówki. Przede wszystkim mam tu na myśli Atlantydę, która wygląda niczym podwodna wersja metropolii z Blade Runnerów. Długość filmu działa minimalnie na jego niekorzyść, gdyż wkrada się przez to miejscami drobna monotonność, ale każdy mój moment zwątpienia szybko rozwiewał następny spektakularny widok czy skrupulatnie choreografowana scena walki. Nie czułem się znudzony i chociaż film nie wypłynął na głębokie wody od strony emocjonalnej – dostarczył dobrej rozrywki.