Po co nam 8K (i więcej)? Nowe badania empiryczne nad odległością od TV
Era 8K, na naszym rodzimym rynku, rozpoczęła się wraz z ubiegłoroczną premierą telewizora Samsung Q900r, który był pierwszym komercyjnie dostępnym telewizorem o takiej rozdzielczości. Reakcje innych producentów były lawinowe i już na targach CES 2019 oglądaliśmy gotowe do sprzedaży (później w tym roku) ekrany 8K innych producentów – Sony (ZG9), LG (OLED 88″ lub LCD 75″), TCL X10 (w rozmiarze 75″). Specjalnie mnie nie dziwi pojawienie się takich produktów w 2019 roku. Mamy bowiem gotowe już złącze HDMI 2.1, które pozwala przesłać rozdzielczość 8K 60Hz. Na rynku widać także nasycenie ofertą wyświetlaczy 4K. Przykładowo Samsung nie ma już w swojej ofercie ani jednego telewizora Full HD w ubiegłorocznej serii (no dobra, jest jeden budżetowy o bardzo małej przekątnej, ale cała reszta to 4K). Potrzeba więc czegoś co ponownie da konsumentom bodziec do zmiany telewizora! 🙂
Nadal w prawdzie brakuje komercyjnych treści o rozdzielczości 8K i na pewno przez dłuższy czas się to jeszcze nie zmieni. Z tego punktu widzenia można by uznawać całą machinę 8K jako falstart, choć mam wrażenie, że wdrażanie zmian technologicznych od końca “łańcucha pokarmowego” jest już w branży standardem. Z drugiej jednak strony filmy nagrywane są od jakiegoś czasu w 5K, 6K, a niedawno także 7K i 8K, aczkolwiek nadal postprodukcja takiej treści jest bardzo kosztowna. Przede wszystkim podczas renderingu animacji 3D (nie mylić z technologią 3D w TV czyli stereoskopią). W najbliższych latach bez wątpienia będziemy otrzymywać w większości nieco “oszukaną” treść poprzez upscaling, czy to w telewizorze, czy też w ostatnim etapie post-produkcji. Teoretycznie nie jest to jednak powód by zniechęcać się samego 8K. Musimy przecież patrzeć w przyszłość by się rozwijać! Istotnym problemem było (jest?) do tej pory raczej to, że…
Rozdzielczość jest walorem trudno dostrzegalnym
8K nie otwiera żadnego nowego etapu w rozwoju ekranów. Rozdzielczość ta została wpisana w standard Ultra HD podczas jego pierwotnej ratyfikacji (kilka lat temu). Oznacza to, że za nią samą nie podążają żadne inne zmiany związane np. z HDR, szeroką paletą barw, czy wyższym klatkażem (HFR). Elementy te współistnieją niezależnie od siebie i rozwijają się osobno.
Jak jednak edukujemy od samego początku (i nie tylko my – to zdania powtarza cała branża filmowa, inżynierska, oraz recenzencka), samo przejście na rozdzielczości wyższe niż Full HD nie jest aż takim przełomem jak np. technologia HDR, HFR, czy szeroka paleta barw. Walory tych zmian dostrzegalne są błyskawicznie i w pewnym sensie z “każdej odległości”. Oznacza to, że mając nawet ekran 40″ z dużym potencjałem do HDR zauważymy różnicę nawet z kilkunastu metrów. Inaczej będzie z rozdzielczością, a mianowicie…
Jedna minuta kątowa
Tyle wynosi uśredniona sprawność ludzkiego oka do rozróżniania oddalonych od siebie detali (np. dwóch niezależnych kropek). Każdy widział przynajmniej raz w życiu obrazek do badania wzroku u okulisty prawda?
Na podstawie tego typu badań wysnuto wnioski, że zdrowy wzrok (tzw. widzenie 20/20) pozwala dostrzec piksele oddalone od siebie o określony dystans (czyli wspomnianą 1/60 stopnia). Zostało to następnie potwierdzone poprzez analizę fizjologii oka – rozmieszczenie światłoczułych komórek na siatkówce, oraz możliwości toru optycznego (soczewki oka). Na tej podstawie zbudowałem model określający zalecaną odległość od ekranu, by faktycznie wykorzystać jego rozdzielczość. Znajduje się on na portalu w temacie:
I jak wynika z niego, dla takiego pełnego wykorzystania rozdzielczości 4K musimy znaleźć się mniej więcej w odległości 1,8m przy 85″. Przy popularnych 65″ będzie to już tylko 1,4m! Uogólniając: 2cm odległości na każdy cal ekranu lub 1,5 wysokości telewizora od ekranu. Dopiero wtedy spełnimy warunek jednej minuty kątowej. Wyniknie z tego, że ekran 4K wypełni aż 60 stopni naszego pola widzenia, czyli więcej niż zazwyczaj w kinie IMAX! Czy faktycznie mamy tendencję do wybierania tak dużych przekątnych i zasiadania tak blisko? Przypuszczam, że wątpię… O ile może niecałe 2 metry od 85″ nie brzmią już aż tak kontrowersyjnie jak w 2015 roku, gdy po raz pierwszy opublikowałem kalkulator odległości, to nadal jest problem z zakupem odpowiednio dużej przekątnej telewizora, by zasiąść z typowej “domowej” odległości – 2,5 do 3,5 metra. Potrzebowalibyśmy wtedy dużo ponad 100″.
Brzmi jakby rozdzielczość 4K była więc aż nadto do domowych zastosowań, prawda? Zysk z dalszego podwyższania rozdzielczości w kontekście dostrzegani większej ilości detali jest bardzo wątpliwy, a by nie uzasadniać tego tylko powyższym tekstem to dodam, że w praktyce testowałem to wielokrotnie na publiczności podczas np. targów Audio Video Show. Nikt nigdy nie był w stanie odróżnić czarno-białego, jedno-pikselowego, wzoru od jednolitej szarej planszy bez spełnienia wyżej opisanych warunków odległości.
Na tym jeszcze jakiś czas temu można by postawić kropkę i powiedzieć, że 8K ma jakikolwiek sens dopiero gdy będziemy kupować sobie ekran 200″ i siadali te 3,5 metra od niego lub bliżej. Dziś stwierdzenie takie nie będzie do końca trafne ponieważ w orężu mamy…
Dobry, praktyczny artykuł pokazujący, że kiedyś trzeba skończyć gonitwę za jednym parametrem. Dodałbym jeszcze kwestię komfortowego dystansu od ekranu, żeby objąć wzrokiem cały obraz, przeczytać napisy, itd.
Poza tym akustyka pomieszczenia, to też wymaga pewnych odległości. Jeśli kogoś stać na duży telewizor 8K to lepiej zainwestować te pieniądze właściwe przygotowanie pokoju.