Gears 5 | RECENZJA | Xbox One + PC 4K HDR | Seria wrzuca piąty bieg!
Gears 5 to jedna z najbardziej wyczekiwanych gier tego roku oraz szansa Microsoftu na to, by pokazać, na co firmę stać w temacie gier na wyłączność. Czy Xbox One otrzymał tytuł na poziomie, jakiego nie powstydziłoby się PS4? Sprawdzamy!
Słowem wstępu
Gears of War 4 było – jak na pierwszy tytuł The Coalition – bardzo dobrą grą. Niestety w równym stopniu udaną, co bezpieczną. Nie każdy może sobie z tego zdawać sprawę, ale był ku temu powód. Nazywał się Gears of War: Judgement – odsłona, która mocno nadwyrężyła reputację serii. Twórcy czwartej części Gearsów zapowiadali, że przede wszystkim zamierzają skorygować kurs, jaki obrało sobie Judgement (i o mało przy tym nie wykoleiło marki na dobre). Rewolucja miała nadejść dopiero później. Łatwo było to zbagatelizować, ale jednak ja wierzyłem, że Gearsy zaprezentują wreszcie nam przełom, jaki tej serii należał się od dawna. I… patrząc wstecz okazuje się, że moje myślenie wcale nie okazało się życzeniowe.
Z racji wyjazdu na targi na IFA 2019, niniejsza recenzja jest wyłącznie odzwierciedleniem kampanii single-player.
Kampania single-player / rozgrywka
Sponsorem kampanii Gears 5 jest litera R – jak różnorodność. Historia opowiedziana jest w piętnastu rozdziałach podzielonych na cztery akty. Pierwszy z nich stanowi wprowadzenie i kontrolujemy w nim bohatera części poprzedniej, JD. Począwszy od drugiego aktu przyjdzie nam z kolei kontrolować Kait Diaz. Akty drugi i trzeci są ponadto – co jest novum w serii – osadzone w otwartym świecie. Ostatni, czwarty jest natomiast powrotem do (względnie) korytarzowych korzeni.
Tak skonstruowana kampania zapewnia mieszankę intensywnych strzelanin w ciasnych przestrzeniach wraz z eksploracją na niespotykaną dotąd skalę. Gra nie boi się podejmować kreatywnego ryzyka, ale z drugiej strony nie przeładowuje zmysłów gracza dodatkową zawartością. To od nas zależy, jak mocno chcemy zgłębić zakamarki świata przedstawionego. Jeśli zdecydujemy się na zignorowanie misji pobocznych i oddamy się wyłącznie głównemu wątkowi, otrzymamy Gearsy z kampanią o świetnym tempie, do jakiego seria nas przyzwyczaiła. Z kolei wypełnianie zadań dodatkowych pozwoli nam na głębsze zaabsorbowanie historii, jak i wiąże się z możliwością zdobycia dodatkowych usprawnień sprzętu (do tego tematu jeszcze powrócę). Autorom gry udało się jednak dobrze wyważyć elementy główne i opcjonalne – te ostatnie twórcy Gears 5 umieścili w bardzo organiczny sposób. Nie jest to bynajmniej Assassins of War, lecz prędzej coś na kształt Rise of the Tomb Raider, ale w znacznie bardziej kameralnym stylu.
Deweloperzy z The Coalition nie tylko zmienili strukturę gry, ale i ośmielili się tknąć również jej mechanikę. Po pierwsze, w drugim i trzecim akcie Kait wraz z kompanami przyjdzie nam przez dłuższy czas kierować czymś na kształt łodzi (z ang. skiff) wyposażonej w płozy i eksplorować na niej teren. Jest to przyjemna i przemyślana odmiana od poprzednich odsłon, gdzie okazjonalne przejażdżki zazwyczaj służyły jako bardzo krótkie przerywniki. Przy okazji szybko uświadamiamy sobie, że eksploracja w tej grze naprawdę popłaca. Gears 5 zresztą nie prosi o wiele i bardzo hojnie rozmieszcza komponenty na naszej drodze. Służą one do modernizowania naszego robota-kompana, Jacka. Nie trzeba mieć zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych, wystarczy jedynie zdrowa krzta ciekawości, aby przeczesywanie różnych zakątków popłaciło. Jack dysponuje łącznie ośmioma umiejętnościami, przypisanymi do dwóch różnych slotów. Mają przeróżny charakter, od zamrażania przeciwników przez wysyłanie mini-dronów rażących prądem na niewidzialności i tarczy odbijającej kule skończywszy. Jest także pięć pasywnych elementów, które także można rozwinąć. Każda ze zdolności dzieli się na cztery poszczególne upgrade’y, a w większości z nich ostatni zyskujemy po wypełnieniu jakiejś misji pobocznej. Czy wspominałem już, że eksploracja ma sens?
Jeśli chodzi o samą walkę i interakcję z otoczeniem, teraz zyskaliśmy możliwość ataku wręcz nożem (zastępującym przycisk odpalania piły łańcuchowej w Lancerze). Dodatkowo, poza używaniem różnych umiejętności Jacka (także związanych ze skradaniem się), możemy, a często wręcz musimy posyłać go, aby otworzył nam zablokowane przejścia. Warto także podkreślić spory arsenał dodatkowych broni, od działa kriogenicznego, po smagnięciu którym możemy powiedzieć Szarańczy “hasta la vista baby” po ogromne buławy. The Coalition podkręciło również intensywność efektów atmosferycznych – czasami będą spadać na nas ogromne szpikulce lodu, które posłużą też za osłony, ale nie będą trzymać się wiecznie. Właśnie znakomitą większość elementów otoczenia można całkowicie zniszczyć – moim ulubionym manewrem było przestrzeliwanie tafli lodu, tak aby bezradni wrogowie wpadli pod powierzchnię wody.
Skoro o oponentach mowa, spodobali mi się wrogowie z holograficznymi tarczami, nad którymi latają drony – aby ich zdjąć należy najpierw zająć się robocikiem (wtedy padnie tarcza), a dopiero później nimi samymi. Z innej strony miałem wrażenie, że niektórzy przedstawiciele rasy Szarańczy inspirowani są Dark Souls (np. Warden). Wielbiciele epickich walk z bossami także będą mogli poczuć się zadowoleni, gdyż ogromnych bestii tutaj nie zabraknie, a przy okazji starcia te nie są powtórkami z rozrywki.
Poza naprawdę dobrze wyważoną i różnorodną kampanią, Gears 5 jest także solidnie wyreżyserowaną grą ze znacznie lepszą prezentacją niż jakakolwiek produkcja Xbox Game Studios. Nie opowiada może historii o tak epickim/tragicznym rozmachu, jak God of War, ale jest to opowieść znacznie bardziej skondensowana. Czasami jednak mniej może oznaczać więcej i czego nie da się odmówić to tego, że każda z głównych postaci jest wyraźnie zarysowana i znaczna ich część przechodzi wewnętrzną transformację (Kait, JD, Fahz).
Bardzo podoba mi się fakt, że w tradycji bohaterek sięgającej “Obcego”, Kait nie jest typowym badassem, ani nie jest także postacią wyłącznie nieskazitelną. Warto również wspomnieć, bo to novum w kontekście serii, że pod koniec kampanii przyjdzie nam dokonać dramatycznego wyboru fabularnego… Ogólnie rozgrywki polityczne i odkrywanie tajemnicznej przeszłości związanej z Kait i jej konflikt wewnętrznym stanowią pewną część fabuły, ale moim zdaniem żaden aspekt w przesadny sposób nie dominował nad innym.
Grafika (4K / HDR) i oprawa dźwiękowa
Deweloperom udało się wziąć świetnie zoptymalizowany kod Gears of War 4 i pójść o krok dalej – zapewnić 60 FPS przy natywnym 4K na Xbox One X. Jednocześnie jeśli chodzi o wersję PC, The Coalition dostarczyło świetnej konwersji, która wizualnie wynosi grę na next-genowy wręcz poziom. Wydaje się, że Gears 5 na PC stanowi zapowiedź tego, co nadejdzie wraz z Xbox Scarlett.
Xbox One X
Na Xbox One X mamy do czynienia z obrazem w natywnym 4K, ale z użyciem dynamicznego skalowania rozdzielczości. Rozwiązanie nie jest zbytnio inwazyjne, a akcja jest na tyle intensywna, że nigdy praktycznie nie mierziło to moich oczu.
Elementami, które wyglądają na Xbox One X rewelacyjnie są przede wszystkim modele postaci i ich twarze z bardzo realistyczną skórą pokrytą chropowatościami i odbiciami. Scenki przerywnikowe są zrealizowane w czasie rzeczywistym na silniku gry z dokładnie takiej samej jakości modelami co w grze. Jest to o tyle imponujące, że w Gears 5 nie mamy performance capture, lecz motion capture, a mimo wszystko mimika postaci jest na jednym z najwyższych w branży poziomów.
Wrażenie budzą również naturalne światło słoneczne, jak i odbicia w kałużach. Bardzo ładnie prezentuje się także neonowe, niebieskie światło w całkowitych ciemnościach. Zjawiskowo wyglądają praktycznie wszystkie “liniowe” sceny, w tym te w mieście (akt 4.), także w strugach deszczu. W trakcie całej kampanii towarzyszy nam ciekawa, różnorodna paleta kolorów, od naturalistycznej zieleni przez chropowaty lód i pokryte śniegiem góry po płomienną czerwień pustyni. Gra trzyma stabilne i żelazne 60 FPS w większości sytuacji, ale jest kilka momentów spowolnienia w całej grze – całe szczęście nie są one drastyczne ani nie pojawiają się z jakąkolwiek regularnością.
Nie można zapominać również o świetnym HDR-ze. The Coalition zastosowało algorytmy uczenia maszynowego, wytrenowane na pozostałych grach 1st party Microsoftu i w efekcie otrzymujemy bardzo zniuansowaną implementację tej technologii. Uwydatnia ona zarówno kontrast w scenach spowitym mrokiem i półmrokiem, jak również odbicia światła na powierzchniach oraz fantastyczne eksplozje (jak po użyciu Hammer of Dawn). W grze znajdziemy także sporo obszarów, w których przez różne wyrwy przebijają się ogromne (wolumetryczne) promienie światła, które również zostaje dodatkowo zaakcentowane dzięki szerokiemu zakresowi dynamiki. Brawa przy okazji autorów za jeden z najlepszych ekranów kalibracji HDR, gdzie możemy na żywo podejrzeć regulowane przez nas wartości w grze. W ustawieniach mamy do dyspozycji trzy suwaki (kontrast, jasność i jasność HDR) oraz podgląd trzech typów zawartości, na jaką one wpływają. W prawym rogu ekranu znajduje się krzywa tonalna. Powyżej znajdują się wartości referencyjne dla telewizora Samsung QLED Q7FN dla ciemnego pokoju.
PC
Na PC mamy do czynienia z kolejnym świetnym (po Gears of War 4) portem, który oferuje taką mnogość opcji regulacji, że można się w niej łatwo zagubić. Ponadto każde z ustawień ma wytłumaczony wpływ na obciążenie procesora i karty graficznej. Na dodatek mamy podgląd zmian, jakie wprowadzają do gry na żywo.
Generalnie bazowe assety w grze na PC są podobne, co na konsoli, ale dzięki ogromnym możliwościom dopasowywania obrazu można z gry wycisnąć niewyobrażalnie więcej. Wygląd roślinności czy efektu ambient occlusion, a także podłoże zyskujące dodatkowe faktury i warstwy chropowatości to najbardziej widoczne różnice. Wolumetryczne oświetlenie także mocno zyskuje na jakości.
Gra wykorzystuje trzy funkcje zoptymalizowane pod CPU i GPU firmy AMD. Pierwszym z nich są asynchroniczne obliczenia, kontrolujące obciążenie GPU, co przekłada się na lepszy klatkaż. Drugim jest natomiast tzw. wielowątkowy bufor rozkazów, optymalizujący przepustowość pomiędzy CPU a GPU. Ostatnim z nich, wprowadzonym po wydaniu gry będzie natomiast FidelityFX, rozwiązanie zapewniające dynamiczne wyostrzanie obrazu, co może przydać się przy obecności motion bluru.
Ścieżka dźwiękowa
Tak, jak w Gears of War 4, w Gears 5 otrzymamy miks w Dolby Atmos i jest to materiał referencyjny jeśli chodzi o gry wideo. Mamy tutaj całe spektrum wybuchów i przeszywanego wystrzałami broni palnej powietrza, a także znaną i lubianą piłę łańcuchową. Nie wspominając już o wyładowaniach atmosferycznych i laserze z satelitarnej broni ostatecznego rażenia (Hammer of Dawn). Wszystkie efekty mają kolosalną głębię, a bas w tej grze jest mocarny. Mimo wszystko nie gubią się w miksie dialogi, a to ważne, bo dużą część informacji o tym, co robić dalej otrzymamy w trakcie walki.
Muzykę skomponował Ramin Djawadi (“Iron Man”, “Gra o Tron”) i tutaj muszę przyznać, że jest trochę nierówna. Zdarzają się fenomenalne momenty, ale generalnie rzekłbym, że niewiele pamiętam. Djawadi potrafi wplatać refleksyjne lub engimatyczne tony i akcentować dramatyczne emocje, ale jeśli chodzi o muzykę bitewną, troszeczkę brakowało mi w niej piorunującego ciosu. Zapadła mi w pamięć natomiast ambientowo-syntezatorowa muzyka, akompaniująca naszym modyfikacjom Jacka w menu.
Podsumowanie i rekomendacja
Zadeklaruję to z absolutną pewnością – Gears 5 to absolutnie najlepsza gra Xbox Game Studios tej generacji oprócz serii Forza Horizon. The Coalition wyniosło piątą odsłonę Gears of War, jak i portfolio Microsoftu na zupełnie nowy poziom. Obyśmy tylko szybko się do tej jakości zdążyli przyzwyczaić i oczekiwać jej po jak największej liczbie tytułów na Xbox One, jak i Scarlett. Śmiem też twierdzić, że jest to w ogóle najlepsze Gears of War w historii (z całym szacunkiem dla technologicznych przełomów, jakie oryginalna trylogia dostarczyła na X360). Kanadyjscy deweloperzy pokazali, że jednak da się wzbogacić wyświechtaną formułę w sposób, w który nie zniweluje największych atutów gry, a jednocześnie otworzy przed nią nowe horyzonty. Po tylu niepowodzeniach, Phil Spencer może przestać gratulować konkurencji z Nintendo i Sony, tylko wreszcie podziękować swojej ekipie!
Plusy:
- mnogość nowych mechanik
- umiejętnie wplecione elementy rozwoju postaci i elementów otwartego świata
- fenomenalne zastosowanie HDR-u i wyśmienite menu kalibracji
- zapewnienie 60 FPS przy natywnym 4K na Xbox One X
- pierwszorzędny port na PC
- bardzo dobra reżyseria i solidnie rozpisane postaci
- różnorodna kampania
Minusy:
- zdarzają się pomniejsze bugi silnika
- wygląd powierzchni takich, jak śnieg czy pustynia jest uproszczony
Cena: 249 zł lub w ramach subskrypcji Xbox Game Pass, Xbox Game Pass for PC lub Xbox Game Pass Ultimate
Kopię gry dostarczył wydawca – Xbox Polska (data wydania: 27.09.2019)
Gra testowana na telewizorze Ultra HD 4K HDR Samsung Q7N oraz Philips OLED 934 + soundbar Samsung MS6501 oraz PC z kartą NVIDIA GeForce RTX 2080Ti