Ekran – Czysta perfekcja z HDR10+
Niedościgniona jakość ekranów Samsunga stosowanych w telefonach od lat nie podlega dyskusji. Dość powiedzieć, że Koreańczycy z Południa, zaopatrują w ten kluczowy komponent swojego największego konkurenta – Apple. W Galaxy S10+ mamy do czynienia z ekranem Dynamic AMOLED (przechrzczony z obecnego w S9 Super AMOLED) o przekątnej 6,4 cala i rozdzielczości WQHD+ (3040×1440). Od razu w oczy rzuca się znacznie wyższa jasność w stosunku do poprzedników. Kolory wydają się być jeszcze wyrazistsze i żywsze. Tryb „żywy” cechuje szeroki zakres barw, bardzo zbliżony do kinematograficznej przestrzeni DCI-P3. Z poziomu ustawień możemy oczywiście zmieniać zarówno rozdzielczość jak i tryby ekranu.
Jak to wygląda w praktyce? Po dwóch miesiącach zabawy nie mam żadnych wątpliwości, że w tym aspekcie Samsung po raz kolejny zawiesił konkurentom poprzeczkę bardzo wysoko. I będzie to zapewne robił jeszcze bardzo długo. Osobiście podczas korzystania z S10+ używam najmniejszej możliwej czcionki, a mimo to nie mam najmniejszych kłopotów z pochłanianiem wyświetlanych treści. Uzależniłem się też od wysokiej jakości materiałów dostępnych na YouTube, bo mam pewność, że na ekranie AMOLED zobaczę każdy szczegół.
Największą nowością dotyczącą właściwości ekranu Galaxy S10+ jest oczywiście wsparcie dla HDR10+. Włączając tę właściwość przed nagraniem materiału wideo, otrzymujemy poprawę kontrastu i barw. Z punktu widzenia użytkowników innych smartfonów – znaczną. Jak dużą HDR10+ robi różnicę, przekonałem się słuchając pierwszych reakcji rodziny i znajomych na treści nagrane w lokalizacjach bogatych w kolory i cienie. „Wow, ale kolory!”; „Jakie to wyraźne!”, „Nagrywałeś to telefonem?” – to tylko niektóre z nich. Poniżej mała próbka możliwości S10+ z zastosowaniem tej autorskiej technologii. Pamiętajmy jednak, że efekt poprawy jakości w pełni odczują tylko użytkownicy odtwarzający ten materiał na urządzeniu wspierającym HDR10+:
Materiał wideo nagrany z aktywowanym wsparciem dla HDR10+. Dla stabilizacji obrazu użyłem DJI Osmo Mobile 2
Powyższy fragment nagrałem z zastosowaniem żyroskopowego stabilizatora. Trzeba jednak zaznaczyć, że S10+ ma też na pokładzie własny mechanizm stabilizacji, który ma pomóc w nagrywaniu kontentu bezpośrednio „z ręki”. Nie gwarantuje on jednak naturalnie poziomu stabilizacji gwarantowanego przez profesjonalne akcesoria żyroskopowe. Do tego droga jeszcze bardzo daleka i wyboista. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że Samsung mocno przesadził prezentując tę opcję w materiałach marketingowych. W reklamie bowiem bohaterka rejestruje obraz, poruszając się na desce surfingowej po lekko niespokojnych wodach, a to, co „wypluwa” S10+ po zastosowaniu stabilizacji, jest znacznie bardziej imponujące niż efekt uzyskany w rzeczywistości, podczas zwykłego spaceru. Nie twierdzę jednakże, że jest to opcja zbędna; wręcz przeciwnie, w moim Galaxy stabilizacja jest stale włączona i wyraźnie pomaga. Ale to jeszcze nie „to”.
Mankamenty ekranu Dynamic AMOLED? Na przestrzeni dwóch miesięcy nie stwierdziłem żadnych. Nie oznacza to oczywiście, że przedni panel Samsunga jest absolutnie nieskazitelny. Problem w tym, że jego właściwą wytrzymałość stwierdzić można dopiero po długich miesiącach, a czasem latach użytkowania. W sieci – przede wszystkim na oficjalnym fanpage’u marki – krąży spora ilość nieprzychylnych opinii wskazujących na wypalanie się pikseli i przebarwienia w dolnej i górnej części ekranu. Sam natrafiłem na problem przebarwień w Galaxy S7 Edge, modelu z 2016 roku; wystąpił on półtorej roku po zakupie. 60 dni po zakupie AMOLED w S10+ to po prostu „żyleta”.
Jeśli mowa o ekranie, to nie można zapomnieć o wspomnianym wcześniej ultradźwiękowym czytniku linii papilarnych. Samsung wreszcie zdecydował się na umiejscowienie tego mechanizmu pod ekranem. I wywołał tym niemałe kontrowersje. Pojawiły się wątpliwości, czy takie rozwiązanie dorówna precyzją „tradycyjnym” mechanizmom biometrycznym (ten zastosowany w S10e działa błyskawicznie). Mówiąc szczerze, nie dorównał. Krótko po premierze działał niepoprawnie, rozpoznając zapisany wcześniej „obraz” palca bardzo losowo, raz na kilka prób. Między bajki można też było włożyć zapewnienia Samsunga, że zadziała on nawet wtedy, gdy nasze palce będą wilgotne lub nawet mokre. Po kilku tygodniach widać jednak znaczną poprawę. Po drodze software doczekał się wielu paczek aktualizacji, które znacznie usprawniły biometrię. Wciąż nie jest to jednak poziom, do którego przyzwyczaiły nas swoimi czytnikami zlokalizowanymi w obudowach najdroższe urządzenia konkurencji. Jeśli do tego skonfigurujemy sobie w naszym S10+ rozpoznawanie twarzy, ultradźwiękowego mechanizmu będziemy używać bardzo rzadko; zaryzykuję bowiem tezę, że „face unlock” Samsunga dorównał już temu znanemu z ostatnich iPhone’ów.