
Serial, który już na wstępie intryguje pomysłem na fabułę. Recenzja “Mów mi tatku” na Viaplay!
Serial już na wstępie intryguje samym pomysłem na fabułę: dwóch najlepszych przyjaciół, Emil i Viktor, zostaje skonfrontowanych z niezwykle niezręczną sytuacją, gdy Viktor rozpoczyna romans z matką Emila. Jak wypada “Mów mi tatku”?
Seriale na Viaplay – recenzja nowości “Mów mi tatku”. Warto obejrzeć?
Viaplay zaprezentowało nowy duński serial (oryginalny tytuł “Call Me Dad”) – ta sześcioodcinkowa produkcja, z odcinkami trwającymi zaledwie 25 minut, łączy w sobie elementy komedii i dramatu, a twórcy określają ją nawet jako “dark comedy”. Ten oryginalny koncept z pewnością przyciąga uwagę. Co ciekawe, Alex Høgh Andersen i Magnus Haugaard Petersen, aktorzy wcielający się w role głównych bohaterów, są przyjaciółmi również w życiu prywatnym. Ta autentyczna relacja jest widoczna na ekranie i stanowi jeden z najmocniejszych punktów serialu. Ich naturalne interakcje i chemia sprawiają, że “Mów mi tatku” jest przynajmniej znośny w oglądaniu, nawet gdy fabuła zaczyna się chwiać.
A to się dzieje, ponieważ mimo ciekawego pomysłu i dobrej gry aktorskiej, serial boryka się z kilkoma problemami. Przede wszystkim, połączenie komedii i dramatu nie zawsze wypada płynnie. W jednym momencie widzowie śmieją się z absurdalnych sytuacji, by za chwilę zmierzyć się z poważnymi tematami, takimi jak zdrada, akceptacja i poszukiwanie granic w relacjach. Ten brak balansu może wprowadzać pewien chaos i uniemożliwiać pełne zaangażowanie się w historię. Kolejnym minusem jest powierzchowne potraktowanie niektórych wątków. Relacja Viktora z matką Emila, choć stanowi sedno fabuły, nie jest w pełni rozwinięta i regularnie schodzi na dalszy plan. Podobnie wątek poszukiwania przyczyny krwotoków z nosa Emila, który mógłby dodać serialowi emocjonalnej głębi, zostaje potraktowany po macoszemu.
Mimo tych niedociągnięć, “Mów mi tatku” ma również swoje mocne strony. Serial obfituje w humor, głównie wynikający z niezręcznych sytuacji i improwizowanego charakteru dialogów. Aktorzy, którzy mieli trudności z zachowaniem powagi na planie, udowadniają, że serial potrafi być naprawdę zabawny. Dodatkowo, postacie, choć niekiedy karykaturalne, są na swój sposób sympatyczne. Emil, mimo że nie potrafi stanąć w swojej obronie, jest przedstawiony jako osoba o idealistycznym podejściu do życia, z którą widz może łatwo sympatyzować. Ponadto, postać dziewczyny Emila, Carli, jest jednym z najsłabszych punktów serialu. Jest ona przedstawiona jako irytująca i służy głównie do uwypuklenia bierności Emila. Jej działania są przesadzone, a jej postać jest trudna do polubienia.
“Mów mi tatku” to zdecydowanie serial z potencjałem, który niestety nie do końca został wykorzystany. Z jednej strony oferuje oryginalny pomysł, dobrą grę aktorską i momenty szczerego humoru. Z drugiej strony, boryka się z brakiem balansu gatunkowego, powierzchownym potraktowaniem niektórych wątków i irytującymi postaciami. Serial może przypaść do gustu widzom, którzy szukają lekkiej, ale prowokującej rozrywki z nutką skandynawskiego uroku. Akcja osadzona jest w Kopenhadze, co dodaje serialowi lokalnego kolorytu. Miło jest się przenieść gdzie indziej, niż stale odwiedzane w serialach i filmach Stany Zjednoczone, ale Viaplay nie oferuje wyższej rozdzielczości niż 1080p, więc niektóre widoki nie wypadają tak korzystnie, jak mogłyby.
Zobacz więcej:
- HITOWY serial Disney+ wraca z 3. sezonem. Premiera już dziś!
- Nowy polski thriller HBO, który WBIJE WIDZÓW w fotel! Mamy mocną zapowiedź
- Kinowy przebój wreszcie na SkyShowtime! Widzowie pokochali tę produkcję
- Skandal i sukces – Netflix OSZALAŁ na punkcie filmu, który wzbudził wielkie emocje!
- Klimatyczny i ekscytujący. Nowy serial prosto ze Szwecji jest teraz NAJLEPSZY na Netflix!