Recenzja filmu “Omen: Początek”. Horrorowy powrót po 50 latach, ale czy udany?
Po blisko 50 latach fani popularnego horroru otrzymali genezę demona. “Omen: Początek” opowiada historię pierwszego Omena i dobrze łączy się z kultowym filmem. Jak wypada wielki powrót marki? Warto obejrzeć ten film?
- PRZECZYTAJ TAKŻE: Na Disney+ wejdzie gigantyczny hit. Liczba wyświetleń zwiastuna powala!
Film “Omen: Początek” – nasza recenzja. Warto obejrzeć?
Studio 20th Century szykuje na ten rok jeszcze “Królestwo Planety Małp”, ale to już czwarta część odświeżonej serii filmów, dlatego powrót “Omena” budził jeszcze większe emocje i oczekiwania. Skoro taka franczyza powraca na ekrany, to twórcy musieli mieć pewien pomysł lub konkretny powód, by ten projekt rozwijać. Na przestrzeni dekad chyba każdy choć raz spotkał się z jedną z odsłon “Omenu”, ale mające na karku kilkadziesiąt lat filmy mogą dziś nie być na tyle atrakcyjne, by przyciągać młodych widzów. Nowoczesna wersja z 2006 roku nie powtórzyła sukcesu, a serial nakręcony 10 lat później zakopał markę na lata, mimo że odnosił się do klasyka z 1976 roku. “Omen: Początek” wprowadza nas w tę historię całkowicie inaczej, co może sprawić, że już niedługo zobaczymy kolejny film.
Zamiast przyglądać się dorastaniu i działaniom Omenu, tym razem śledzimy losy młodej dziewczyny (Nell Tiger Free) podróżującej z USA do Rzymu. W nowym miejscu będzie pomagać w prowadzeniu sierocińca, a niebawem zamierza złożyć śluby. Zanim jednak do tego dojdzie, Margaret postanawia skorzystać z życia, ale jedno wydarzenie zmienia wszystko, ponieważ odkrywana tajemnica zaczyna dotyczyć bliskich jej osób. Margaret natrafia na spisek, który może doprowadzić do tragedii, więc postanawia nie stać biernie i nie przyglądać się temu, co dzieje się w sierocińcu.
Nell Tiger Free, odgrywająca główną rolę, ma za sobą występ w “Severance” – serialu Apple, gdzie sprawdziła się wręcz znakomicie. To doświadczenie przekuwa w prawdziwie liderujący całej obsadzie angaż, ponieważ nadaje odpowiedni ton i atmosferę całości. Doskonale współgra z pozostałymi członkami obsady i tworzy enigmatyczną oraz intrygującą postać. Bywa naiwna, ale z perspektywy widza zawsze jesteśmy w stanie dawać złote rady bohaterom wydarzeń z filmu. Dzięki tak mocnemu filarowi, twórcy filmu mogli wykorzystać potencjał historii, a sama fabuła jest tu dobrze nakreślona.
Wstęp jest dość tajemniczy i wprawia w odpowiedni nastrój, ale później przez prawie połowę filmu musimy godzić się na powolne prowadzenie akcji. Sporadyczne jumpscare’y czy inne charakterystyczne dla horroru elementy bywają skuteczne, ale atmosfera nie zagęszcza się na tyle, byśmy siedzieli na skraju fotela przez cały seans. Zmienia się to właśnie około połowy filmu, a wtedy do samego końca projekcji jesteśmy świadkami dynamicznych scen i licznych zwrotów akcji.
W ogólnym rozrachunku pomysł na przedstawienie genezy historii Omenu jest ciekawy i wciągający, a wraz z upływem czasu podczas seansu coraz lepiej zaczynamy rozumieć, jak rzutuje to na następną produkcję. Zamykający film epilog jest świetną klamrą i jednocześnie pomostem z “Omenem”. Wybrzmiewający w głośnikach główny motyw muzyczny nie pozostawia żadnych złudzeń, co do relacji pomiędzy dwiema produkcjami i wtedy najmocniej czujemy to powiązanie. Taki finał to świetna decyzja, tym bardziej że ostatnie sceny są niezwykle mocne, brutalne wręcz chwilami, a poziom efektów specjalnych sprawia, że mimo wszystko każdy element jest naprawdę wiarygodny. Przez to “Omen: Początek” zapada w pamięć i generuje ochotę obejrzenia “Omena”. A o to chyba chodziło, prawda?
Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:
- Przerażający serial powróci na Disney+ z nowymi odcinkami. Ujawniono zwiastun!
- Te hitowe filmy opuszczą HBO Max z końcem kwietnia! Prawie 40 produkcji na liście
- Czy “Mocny temat” to faktycznie mocny film? Recenzja nowości z Netfliksa
- Disney zapowiada powrót kultowych bohaterów. Czekacie na te filmy?
- Fantastyczne filmy i seriale dodane na Prime Video! Jest co oglądać w weekend