Udany powrót legendarnej serii? Oceniamy “Jurassic World: Odrodzenie”!
Jurassic World: Odrodzenie wywołuje poczucie powrotu do korzeni serii, jednocześnie próbując zaskoczyć widza nowymi pomysłami. Uwielbiany przez nas Gareth Edwards, reżyser znany z umiejętności budowania napięcia i spektakularnych scen akcji, tym razem zabiera nas do świata, w którym dinozaury przetrwały już tylko w izolowanych, tropikalnych enklawach.
“Jurassic World: Odrodzenie” – recenzja najnowszego filmu z legendarnej serii! Warto obejrzeć?
To właśnie tam rozgrywa się główna część fabuły, a stawka jest wyższa niż kiedykolwiek – nie chodzi już tylko o przetrwanie ludzi, ale o przyszłość całego gatunku dinozaurów, które stały się zarówno zagrożeniem, jak i ostatnim reliktem minionej epoki. Bo fabuła Jurassic World: Odrodzenie skupia się na ekspedycji zorganizowanej przez korporację ParkerGenix, która widzi w dinozaurach szansę na przełom w medycynie. Ich celem jest zdobycie materiału genetycznego od trzech największych prehistorycznych stworzeń, co ma umożliwić stworzenie leku na choroby serca.
Na czele zespołu staje Zora Bennett, w którą wciela się Scarlett Johansson. Jej bohaterka to twarda, charyzmatyczna liderka, która nie boi się ryzyka i doskonale odnajduje się w ekstremalnych warunkach. Towarzyszą jej Duncan Kincaid (Mahershala Ali), doświadczony lider wyprawy, oraz dr Henry Loomis (Jonathan Bailey), paleontolog, który po raz pierwszy ma okazję zobaczyć dinozaury na żywo. W trakcie wyprawy na odizolowaną wyspę Ile Saint-Hubert zespół natrafia na rozbitą rodzinę Delgado, która przypadkiem zostaje wciągnięta w wir niebezpiecznych wydarzeń.
Rodzinne dramaty przeplatają się tu z walką o przetrwanie, a na drodze bohaterów stają nie tylko klasyczne dinozaury, ale również zupełnie nowe, genetyczne hybrydy, w tym przerażający Distortus Rex – sześciokończynowy potwór, będący efektem nieudanych eksperymentów InGen. To właśnie te sceny budują największe napięcie i sprawiają, że film momentami przypomina klimatem pierwszego Parku Jurajskiego, gdzie groza i niepewność były równie ważne jak widowiskowość.
Jednym z największych atutów Jurassic World: Odrodzenie są efekty wizualne. Dinozaury prezentują się spektakularnie – zarówno pod względem animacji, jak i samego projektu. Szczególnie imponujące są sceny nocnych ucieczek przez dżunglę czy konfrontacje z nowymi hybrydami, które potrafią naprawdę przestraszyć. Zdjęcia plenerowe, kręcone w egzotycznych lokalizacjach, dodają filmowi autentyczności i podkreślają izolację bohaterów. Scarlett Johansson wypada przekonująco w roli Zory – jej postać jest wyrazista i budzi sympatię, a Mahershala Ali wnosi do filmu spokój i swego rodzaju autorytet, choć jego potencjał nie został w pełni wykorzystany przez scenariusz.
Film ma jednak poważne wady. Największym problemem okazuje się przewidywalność fabuły. Motyw chciwej korporacji, rodzinnych dramatów i niekończących się ucieczek przed dinozaurami powtarza się niemal w każdej odsłonie serii, przez co trudno o prawdziwe zaskoczenie. Scenariusz jest prosty, a mimo to przeładowany ekspozycją i pobocznymi wątkami, przez co niektóre postacie wydają się zbędne lub zupełnie nijakie. Brakuje też emocjonalnej głębi – relacje między bohaterami są powierzchowne, a widz nie ma okazji naprawdę się z nimi zżyć.
Projekt nie potrafi zdecydować, czy chce być horrorem, przygodą czy familijnym blockbusterem. Przeplatanie scen grozy z nieudanymi żartami i obecnością „uroczej” rodziny oraz małego dinozaura sprawia, że trudno traktować całość poważnie. Efekty specjalne, choć w większości imponujące, bywają przesadnie komputerowe, co odbiera scenom realizmu i klimatu znanego z pierwszych części serii. To przedziwne, że w jednej produkcji udało się wykorzystać fantastyczne CGI oraz jedno z najgorszych w ostatnich latach. Niektóre sceny z użyciem grafiki komputerowej przypominają seriale lat 90.
Jurassic World: Odrodzenie to film, który może dać sporo frajdy fanom dinozaurów i miłośnikom serii. Powrót do atmosfery wyspy, spektakularne sceny akcji oraz nostalgiczne nawiązania do oryginału sprawiają, że mało kto będzie chciał oderwać się od ekranu. Na każdym jednak kroku czuć brak pomysłu na fabułę, zmarnowany potencjał postaci oraz żerowanie na nostalgii, jak wielokrotnie stosowany motyw muzyczny Johna Williamsa, bez którego wiele scen nie zrobiłaby na widzach większego wrażenia, czy scena z racą, która bezpośrednio nawiązuje do pierwszej części. Można zobaczyć, ale możecie też poczekać na premierę online.
Debiut filmu Jurassic World: Odrodzenie nastąpił 4 lipca 2025 roku. Można go obejrzeć w kinie.
Zobacz więcej:
- W marcu w kinach, DZIŚ na Prime Video. Emocjonujący thriller obejrzysz tylko tam!
- Serial, który ZACHWYCI świat. Disney+ ujawnił zwiastun! Jest data premiery
- Czekaliśmy na to! Giga HIT zadebiutuje na Apple TV+
- Netflix tworzy film, który WSTRZĄŚNIE Polską! Kultowa opowieść na nowo – ruszyły prace na planie
- 3. sezon HITOWEGO sci-fi już wkrótce na Apple TV+. Zobacz ekscytujący teaser!




Ten “JP” wg. mnie jest najgorszym filmem serii. Pół filmu nic się nie dzieje, dialogi wymuszone, efekty słabe… no i ten mutant :):)
Na prawdę to jest “gniot”. 0 gwiazdek i nagroda malina.