Home Testy Mobile HD Dwa miesiące z Galaxy S10+. Smartfon kompletny?
Dwa miesiące z Galaxy S10+. Smartfon kompletny?

Dwa miesiące z Galaxy S10+. Smartfon kompletny?

9.23K
0

Design – Diament oszlifowany prawie w pełni

Od kilku lat, Samsung usilnie dąży do minimalizacji ramek wokół ekranów swoich smartfonów. Podobny cel postawiła sobie większość konkurencji, na czele z Apple. Kilku producentom plan stworzenia urządzenia z ekranem zajmującym cały przód telefonu już się powiódł, jednak nie bez kompromisów. Dla przykładu, w Oppo Find X mamy do czynienia z mechanizmem wysuwającym z obudowy przednią kamerę, dzięki czemu uniknięto konieczności umiejscawiania jej z przodu telefonu (na podobne rozwiązanie zdecydował się też notabene… Samsung, implementując je w swojej serii A na 2019 rok). Uważa się z resztą, że rok 2018 był czasem popularnych „notchy”, a więc wcięć, które w mniejszym lub większym stopniu ograniczały wielkość ekranów, natomiast w tym roku branża znacznie chętniej eksperymentuje z wysuwanymi aparatami przednimi. Na rynku znajdziemy więc całą gamę urządzeń, których zastosowano jedno z powyższych rozwiązań.

Samsung poszedł własną ścieżką, prezentując jeszcze w ubiegłym roku, kilka własnych pomysłów na powiększenie procentowego pokrycia przodu smartfonów ekranem. Zdecydowano się na zastosowanie wcięć Infinity-O, w których umiejscowiono obiektywy. W tegorocznej linii Galaxy S znajdziemy dwa rozwiązania: okrągłe wcięcie z jednym aparatem w S10e i S10, w S10+ natomiast eliptyczne, z dwoma aparatami: jednym standardowym do selfie oraz drugim, który jest modułem RGB do wykrywania głębi ostrości w trybie portretowym. O funkcjonalności aparatów – także tych ulokowanych na pleckach urządzenia – przeczytacie w dalszej części artykułu.

Dwa miesiące z Galaxy S10 Plus. Smartfon kompletny
W ekranie Galaxy S10+ mamy do czynienia z eliptycznym wycięciem, które wzbudziło masę kontrowersji

Wracając do walorów wizualnych – najnowsze rozwiązanie Samsunga podzieliło branżę. Z jednej strony pojawiły się głosy, że owalne wycięcia w ekranie są tylko kolejnym kompromisem na drodze do opatentowania w pełni wolnego od „rozpraszaczy” ekranu, a na dodatek są źle ulokowane i nie prezentują się zbyt ładnie. Z drugiej zaś strony przyznawano, że Samsungowi faktycznie udało się zwiększyć procentowe pokrycie (ekran to ponad 88% przodu w przypadku S10+, o 5% więcej w porównaniu z S9), a wycięcia nie przeszkadzają w użytkowaniu. Osobiście staję właśnie po tej stronie barykady – podwójne wycięcie w S10+ nie dość, że nie przeszkadza, to jeszcze zdaje się dodawać uroku. Może to kwestia przyzwyczajenia, ale po kilkudziesięciu dniach, setkach odpalonych aplikacji i tysiącach wykonanych czynności, trudno mi powiedzieć o nim cokolwiek negatywnego. Nawet podczas dłuższej sesji z YouTube wycięcie w kształcie pigułki nie rozprasza i nie pozbawia cennych fragmentów obrazu. Tu minusem może być jedynie fakt, że rozciągnięcie oglądanego materiału do pełnego rozmiaru ekranu „ucina” nieco kontentu u góry i na dole (to sprawka dziwacznego formatu 19:9, ale z tym mieliśmy już do czynienia w poprzednich flagowcach Koreańczyków).

Dwa miesiące z Galaxy S10 Plus. Smartfon kompletny
Podczas pochłaniania treści wideo, wycięcie Infinity-O nie skupia na sobie naszej uwagi

Większość popularnych aplikacji, rzecz jasna również tych autorstwa Samsunga, radzi sobie z tym dodatkowym elementem ekranu prawidłowo. Zazwyczaj wokół wycięcia pojawia się dodatkowy pasek utrzymany w kolorystyce uruchomionej aplikacji, na którym nie zobaczymy jednak dodatkowej treści, a jedynie powiadomienia i statusy urządzenia. Najlepiej sprawdza się to rozwiązanie w ciemnych aplikacjach, takich jak np. Spotify czy też w trybie nocnym Messengera. Niektórzy, tak jak Netflix, zoptymalizowali już swoje aplikacje pod kątem rozwiązania Samsunga, wypełniając przestrzeń wokół wycięcia dodatkową treścią.

Dwa miesiące z Galaxy S10 Plus. Smartfon kompletny
Tak aplikacje Spotify, Facebooka i Netfliksa radzą sobie z wycięciem na przedni aparat

Mimo oczywistych prób ukrycia wycięć w swoich telefonach (zestaw tapet zaprojektowanych tak, by otwór Infinity-O ginął w ciemniejszym obszarze), Samsung bynajmniej nie wstydzi się swojego rozwiązania. Świadczy o tym prosta, ale genialna funkcjonalność uruchamiana podczas wykrywania przez telefon twarzy użytkownika. Podczas tego procesu, wokół wycięcia przez kilka sekund, wyświetla się zgrabna animacja uwypuklająca obecność wycięcia z obiektywami. Bardzo sprytny ukłon Koreańczyków w kierunku estetów.

Dwa miesiące z Galaxy S10 Plus. Smartfon kompletny
Do procesu rozpoznawania twarzy użytkownika, Samsung podszedł bardzo kreatywnie

Wróćmy jeszcze na chwilę do zakrzywionego ekranu, bowiem tu pojawia się pierwszy poważny zgrzyt. To rozwiązanie niewątpliwie bardzo efektowne i chętnie powielane przez konkurencję (Huawei, Oppo), jednak wyraźna krzywizna przedniej powierzchni Galaxy S10+ w połączeniu z zastosowaniem po bokach bardzo wąskich ramek powoduje, że smartfon ten znacznie traci na wygodzie użytkowania. Mówiąc krótko: podczas obsługiwania S10+ jedną ręką, na porządku dziennym są przypadkowe kontakty dłoni ze skrajnymi rejonami ekranu, który w żaden sposób nie chroni przed niepożądanym kontaktem. W efekcie bardzo często nie jesteśmy w stanie np. przewinąć czytanego tekstu czy otworzyć danej aplikacji. Nie wspominając o obsługiwanych jedną ręką grach, w których nierzadko liczy się przede wszystkim szybkość reakcji. Trudno mi zrozumieć dlaczego ten problem występuje w najnowszych „Galaktykach”, skoro w poprzednich modelach poprawki zastosowane w oprogramowaniu bardzo skutecznie chroniły przed takimi sytuacjami. Osobiście skazany jestem podczas zabawy na korzystanie z plastikowej obudowy, która eliminuje kłopot i znacznie zwiększa komfort użytkowania S10+. Odbywa się to jednak kosztem efektownego wyglądu „czystego” smartfona.

I tu przechodzimy jeszcze na chwilę do „plecków” S10+, które prezentują się fenomenalnie. Czarny panel skrywający trzy obiektywy na pierwszy rzut oka przywodzi na myśl rasowy supertelefon, a szklana powierzchnia okalająca aparaty i sensory (tak, wciąż możemy zmierzyć sobie puls oraz poziom nawodnienia i stresu) to prawdziwe dzieło sztuki. Poza piorunującym wrażeniem wizualnym nie jest jednak tak kolorowo. Tył S10+ brudzi się niemiłosiernie, zbierając każdy odcisk palca. Wydaje się wręcz, że nie ma w tej chwili na rynku smartfona, który „palcowałby się” w tak wysokim stopniu. Jeżeli więc przeszkadza nam ten mankament i jednocześnie jesteśmy w stanie poświęcić imponujące refleksy światła tańczące na „pleckach” naszego urządzenia (dostępnego w kolorach białym, czarnym, niebieskim i zielonym), warto zastanowić się nad inwestycją w obudowę lub – jak w moim przypadku – nie mniej efektowną naklejkę. Możemy zapomnieć o brudzie i ryskach.

Do procesu rozpoznawania twarzy użytkownika Samsung podszedł bardzo kreatywnie
Na rynku nie brakuje designerskich case’ów i naklejek upiększających plecki S10+

Tył urządzenia pozbawiono obecnego w poprzednich generacjach czytnika linii papilarnych, który po raz pierwszy ukryto pod ekranem w postaci czytnika ultradźwiękowego. O jego działaniu, podobnie jak o walorach ekranu AMOLED, przeczytacie w dalszej części tekstu.

Z rzeczy – wydaje się – oczywistych, warto jeszcze nadmienić, że Samsung po raz kolejny nie wycofał się z zastosowania tradycyjnego portu słuchawkowego. Czy zobaczymy go ponownie w kolejnej generacji? Tego nie wiemy, ale uważam, że możemy być za tę konsekwencję Koreańczykom wdzięczni.

(9233)

0 0 głos
Article Rating

5
Zobacz więcej komentarzy na forum

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
0
Chcielibyśmy poznać twoje zdanie na ten tematx
()
x