W piątek na Netflix epicka filmowa premiera. „Sny o pociągach” poleca 97% krytyków!
Macie czasem tak, że kiedy słyszycie o danym filmie po raz pierwszy przy akompaniamencie zachwytów przedpremierowych widzów i krytyków to w pewien sposób czujecie się… zazdrośni? Ową zazdrość bardzo łatwo przekuć w dwie rzeczy – ciekawość (to ta lepsza opcja) bądź zawiść (to ta gorsza opcja). Takim oto sposobem, kiedy film, który podoba się niemal wszystkim trafi wreszcie na streaming, bardzo łatwo jej odbić się od zbudowanych wcześniej oczekiwań, nieważne jakiekolwiek by one nie były. Postaramy się na chwilę odciąć i szumu informacyjnego i z otwartą głową spojrzeć na najnowszą produkcję Netflixa.
- Zobacz też: Netflix: gry na telewizorze już dostępne, także w Polsce! Zagrasz w 5 tytułów, sprawdź wspierane modele
Sny o pociągach to najnowszy film Roberta Bentleya, którego ostatni projekt pt. Sing Sing został niedawno nominowany do trzech Oscarów!
Produkcję z Colmanem Domingo w roli głównej możecie wypożyczyć na Canal+. Jeżeli mieliście już jednak przyjemność zapoznać się uprzednio z tamtą produkcją, to raczej już wiecie, czego się tu spodziewać. Sny o pociągach to adaptacja książki Denisa Johnsona, która zabierze nas do Ameryki początku XX wieku. W filmie będziemy śledzić losy Roberta Grainiera – drwala i robotnika kolejowego, który wiedzie zaskakująco piękne i głębokie życie w szybko zmieniającym się kraju. W głównych rolach wystąpią Joel Edgerton (Mroczna materia) oraz Felicity Jones (The Brutalist).
Film pojawi się na Netflixie już w najbliższy piątek, 21. listopada.
Nie będzie to z całą pewnością film taki, jak wszystkie. Zagraniczni krytycy porównują najnowszy obraz Bentleya do substytutu filmowej medytacji, produkcji, w której chłonie się klimat i niespieszne tempo narracji, a nie podąża na ślepo za biegnącą na oślep fabułą. Nie spodziewajcie się tutaj pościgów, strzelanin i wybuchów. To nie ten adres. Jednak jeśli szukacie w kinie czegoś więcej, czegoś… transcendentalnego (albo po prostu uwielbiacie oglądać pieczołowicie zrealiowane produkcje z przepięknymi zdjęciami), to powinniście dać Snom o pociągach szansę. Jeśli wam się nie spodoba, zawsze możecie wrócić do świata współczesnego kina w ciągu 5 sekund po obejrzeniu Transformers Michaela Baya. Jeśli jednak będziecie woleli pozostać w na poły dzikich terenach Stanów Zjednoczonych u zarania XX wieku – nie krępujcie się. Wszyscy zasługujemy na wakacje i odpoczynek. Szczególnie w tak pięknych okolicznościach przyrody.
Źródło: Netflix
Zobacz więcej:
- HBO Max ujawniło premiery drugiej połowy listopada. Fala gorących jesiennych nowości!
- Hitowy TV Philips OLED z jasnym ekranem, Ambilight i HDMI 2.1 w super promocji! Gdzie?
- Stacja CANAL+ ukarana za mówienie o imigrantach i klimacie. Sąd orzekł i uzasadnił

