Stranger Things 2 TEST Dolby Vision kontra HDR10 na LG OLED TV. Porównanie.
Konfrontacja
Już od samego początku nie da się oprzeć wrażeniu, że oba obrazki wyglądają wręcz fenomenalnie! Nie ma w prawdzie takiej “brzytwy” jak z Ultra HD Blu-ray, bo przecież sam Netflix ma ograniczony strumień danych do około 20Mpbs (gdzie w przypadku płyty jest to aż sześć razy więcej!). Ponadto film stylizowany jest na nieco starsze czasy niż obecne. Szeroka paleta barw, oraz dynamika obrazu robi jednak potężne wrażenie. Zarówno w HDR 10 jak i w Dolby Vision, światełka w nocnych scenach, na samym początku filmu, dosłownie świecą. Wystarczy zrobić jednak pauze…
By przekonać się, że w wersji Dolby Vision świecą nieco mocniej. Spodziewałbym się tego zjawiska, ponieważ dodatkowe metadane w formacie DV mogą “podpowiedzieć” telewizorowi, że ma rozwinąć pełną moc świetlną w tej scenie, bowiem w jaskrawych bielach nie znajdują się przejścia tonalne, które mogłyby zostać utracone. Czy jest to duża różnica? Powiem szczerze, że raczej nie, jednak jest zauważalna w bezpośredniej konfrontacji.
W kolejnej scenie spotykamy się w zasadzie z tym samym zjawiskiem. Światła są zwyczajnie mocniejsze. Jest też pewna, subtelna różnica koloru. To jest akurat normalne zjawisko, ponieważ zawsze manipulacja charakterystyką jasności ma lekki wpływ na jaskrawe barwy. Teoretycznie te w Dolby Vision powinny być bliższe pierwowzoru. Tego niestety nie jesteśmy i prawdopodobnie przez bardzo długi czas nie będziemy jeszcze w stanie obiektywnie stwierdzić. Ponownie oba obrazki wyglądają świetnie, jednak ten po prawej wydaje się być korzystniejszy.
Ponieważ kolejne sceny serialu cechowały się praktycznie taką samą różnicą, odpuściłem sobie dalsze robienie zdjęć. Wygląda na to, że różnica manifestuje się głównie w postaci jaskrawszych świateł w formacie Dolby. Okazyjnie zdarza się też, że widać trochę więcej detali w czerniach, jednak jest to mocno uzależnione od konfiguracji telewizora (wystarczy dodać +1 na suwaku jasność w HDR10, by uzyskać ten sam efekt). Mimo to, format Dolby ma jakby trochę wyższą gammę. Innymi słowy światła obrazu są mocniej skontrastowane z detalami w czerniach.
W tej chociażby scenie dokładnie widać to o czym mówię. Wersja Dolby wydaje się nieco bardziej filmowa i plastyczna. Mimo to, powiem coś czego moglibyście się nie spodziewać – w tym konkretnym przypadku bardziej podobała mi się wersja HDR10, ponieważ była jaśniejsza i bardziej zbliżona do świata realnego. Myślę, że na tym etapie różnice może odgrywać nie tylko kwestia wyższości metadanych dynamicznych nad statycznymi, ale także fabryczna konfiguracja krzywych odwzorowania tonalnego, zakodowana w telewizorze. Na potrzeby tego testu nie będziemy jednak się aż tak zagłębiać. Ponownie podkreślę, że oba obrazki wyglądają świetnie, aczkolwiek po obejrzeniu pierwszego odcinka w większości przypadków bardziej przemawiała do mnie wersja Dolby.