Shazam! | RECENZJA | Wydanie 4K UHD Blu-ray
Dość długo musieliśmy czekać na to, aby doszło do przełomu w jakości produkcji DC Universe. “Shazam!” jest właśnie tym filmem, który wyprowadził uniwersum DC na prostą. Przyglądamy się jego wydaniu na 4K UHD Blu-ray!
Opis dystrybutora
Każdy ma w sobie superbohatera. Potrzeba jedynie odrobinę magii, aby go wydobyć. W przypadku Billy’ego Batsona (Asher Angel) wystarczy wypowiedzieć jedno słowo – SHAZAM! Wówczas nastolatek zmieni się w dorosłego superbohatera Shazama (Zachary Levi) za sprawą starożytnego czarodzieja. Shazam, który w głębi duszy nadal jest dzieckiem, choć zamkniętym w umięśnionym ciele herosa, wykorzystuje swoją dorosłą powłokę tak, jak zrobiłby to każdy nastolatek z supermocami, czyli między innymi do zabawy! Czy umie latać? Czy może prześwietlać wzrokiem? Czy potrafi rzucać piorunami? Shazam szybko poznaje swoje ogromne możliwości w nowym wcieleniu. Jednak niebawem będzie zmuszony okiełznać swoje supermoce, aby stawić czoła zabójczym siłom zła kontrolowanym przez dr. Thaddeusa Sivanę (Mark Strong).
Film (4,5/6)
Wiele filmów superbohaterskich, szczególnie w pierwszych odsłonach, skupia się na pieczołowitym budowaniu świata przedstawionego. Czasami kończy się to tak, że opowieść ugina się pod ciężarem własnych ambicji. Twórcom “Shazam!” zgrabnie udało się uciec od tej narracyjnej pułapki. Film Davida F. Sandberga w dobie wymuskanej do perfekcji formuły Marvela zdaje się być spadkobiercą kina familijno-przygodowego środka lat 80. Takiego, do jakiego przyzwyczaili nas Robert Zemeckis czy Steven Spielberg. Nie udało się uniknąć pewnych niedociągnięć, a filmowi wyszłoby na lepsze, gdyby go skrócić o jakiś kwadrans – niemniej jednak nie zrujnowało mi to zabawy po drodze.
Nasza kinowa recenzja filmu “Shazam!”
“Shazam!” to film o superbohaterze powstałym z konieczności, ale kompletnie na to niegotowym. Cały ten proces odkrywania swojego prawdziwego potencjału jest zabawny i urokliwy. Często bywa tak, że bohaterowie komiksów są wynoszeni na piedestał, postrzegani jako nieskazitelni, a w “Shazam!” te oczekiwania są wywrócone przez reżysera. Cały czar filmu polega na dojściu Billy’ego Batsona do momentu, w którym widz może prawdziwie identyfikować się z nim, jako obrońcą ludzkości. Co oczywiście nie znaczy, że jego wygłupy po drodze nie są zabawne. Przy okazji Billy Batson, który owym herosem bywa, w swoim nastoletnim życiu również boryka się z innego rodzaju problemami. Ta dwudzielność filmu jest jego atutem, w czym również pomagają sympatycznie dobrani młodociani aktorzy z jego rodziny zastępczej.
Mark Strong, któremu reżyser również poświęca sporo czasu i ukazuje genezę jego postaci, wydaje się świetnie bawić w roli złoczyńcy. Tak, można mu zarzucić, że odgrywa swoją część z jednakową miną i nieco płasko, ale… moim zdaniem robi to idealnie i nawet nie musi się zbytnio starać, aby wypaść przy tym przekonująco.
“Shazam!” nie opowiada super-epickiej historii, w której niebezpieczeństwo grozi całemu światu, ale właśnie dlatego jest tak odświeżająco dobry pośród miriad filmów, które biorą się (aż nazbyt) poważnie.