Recenzja WipEout Omega Collection
Gry z serii WipEout to ogromny kulturowy artefakt lat 90. Ich kultowości dorównuje jedynie kaliber użytej tam muzyki, z całą śmietanką brytyjskiej elektroniki – od Prodigy przez FSOL po Orbital. Pomimo, że te antygrawitacyjne wyścigi ubiegł tytuł z platform Nintendo, F-Zero, to jednak WipEout stanowił komercyjny synonim tego typu rozgrywki, tak jak zresztą marki PlayStation. Swoją drogą, bardzo szkoda, że ich twórcy, studio Psygnosis (później zwane SCEE Liverpool) już nie istnieje. Ale marka WipEout nadal trwa i jej duch ciągle żyje, tym razem dopakowany do Ultra HD 4K z HDR-em i 60 FPS-ami włącznie.
Moja przygoda z serią ma trochę dziwny charakter – zagrywałem się swego czasu sporo w WipEout i jego kontynuację opatrzoną cyferkami 2097 i jeszcze załapałem się na demko Wip3out, ale odsłony znane z PS3, PSP oraz PS Vity są mi obce. Teraz przychodzi mi recenzować WipEout Omega Collection składające się z gier, w które…nie grałem, z punktu widzenia kogoś, kto czuje straszną nostalgię do klasyków z PS1. Może inne osoby potraktują tę kolekcję jako substytut kompatybilności wstecznej i szansę na ogranie jednej z odsłon – bądź co bądź – dostępnej na nieco zaniedbanym sprzęcie. Dla mnie jednak jest to okazja na nostalgiczną wycieczkę, w której najbardziej liczy się dla mnie uchwycenie esencji oryginałów. Tak się składa, że jedna z trzech zawartych tutaj gier robi to zdecydowanie najlepiej. Która? Przekonacie się sami.
Specjalna okładka gry przywodząca na myśl złote czasy PSXa…
Co na pokładzie?
Jakby nie patrzeć, WipEout Omega Collection to świetna inwestycja od strony ekonomicznej. Trzy (technicznie to dwie i pół, gdyż WipEout Fury to dodatek do WipEout HD) gry za mniej niż 150 złotych (a do tego multiplayer), to nie lada gratka. Wszystkie na dodatek w natywnej rozdzielczości 1080p (4K na PS4 Pro), z dodanym HDR10 i żelaznymi 60 FPS-ami – co najbardziej się akurat przysłużyło WipEout 2048 z Vity, która miała problem ze osiągnięciem stabilnej liczby 30 klatek na sekundę. Z racji dość już wiekowego materiału źródłowego, przeportowanie tych tytułów metodą „brutalnej siły” nie wchodziłoby w grę, gdyż przerzucenie „żywcem” wszystkiego z jedynie podbitą rozdzielczością obnażyłoby wizualne słabości gry. Tak jednak się nie stało, gdyż tekstury zostały specjalnie podrasowane pod możliwości PS4, a i nie zapomniano o spożytkowaniu dodatkowej mocy PS4 Pro – w rezultacie WipEout Omega Collection jest całkiem powszechnie uznawane za prawdziwy pokaz technicznych możliwości konsoli.
(772)