Home Strefa filmu Recenzje filmów kinowych i seriale Recenzja filmu “Do granic” – sprawdzamy nowy kinowy thriller psychologiczny. Warto obejrzeć?
Recenzja filmu “Do granic” – sprawdzamy nowy kinowy thriller psychologiczny. Warto obejrzeć?

Recenzja filmu “Do granic” – sprawdzamy nowy kinowy thriller psychologiczny. Warto obejrzeć?

512
0

Wizyta w innym kraju może przysporzyć trochę stresu i niepewności, ale migracja na stałe na pewno wiąże się z większą ilością obaw i niepokoju. Wjazd do USA na stałe dla Diego i Eleny zamienia się w przeciągające się przesłuchanie w zamkniętym pokoju.

Recenzja nowego kinowego filmu “Do granic” – czy warto obejrzeć?

Przekroczeniu granicy USA przez obcokrajowców zawsze towarzyszy ta chwila zastanowienia – a co jeśli mnie nie wpuszczą? Dopełnienie wszelkich formalności przed wyjazdem wcale nie oznacza bezproblemowego wjazdu, o czym przekonuje się para głównych bohaterów podróżujących z Hiszpanii. Wylecieli z nadzieją na otwarcie nowego rozdziału w ich życiu, ale takiego zwrotu akcji się nie spodziewali – rutynowa kontrola zamienia się w dłuższą wymianę zdań, a później w kilkugodzinne przesłuchanie w pokoju bez okien. Żadne z nich nie ma prawa sięgnąć po telefon, brakuje dostępu do wody i pożywienia, poza tym co mają już ze sobą. Pracownicy lotniska i służby traktują ich jak podejrzanych.

Film przez większość czasu opiera się bardzo wąskich kadrach. Z bliska obserwujemy parę, gdy dojeżdżają na lotnisko, lecą samolotem i stoją w kolejce na granicy. Tylko raz wchodzą w interakcję z kimś innym, zanim trafią na przesłuchanie, więc to już zaczyna budzić nasze zainteresowanie i nakręca do myślenia. Analizujemy każdy gest, grymas, spojrzenie i sposób, w jaki wypowiadane są słowa. Alberto Ammann i Bruna Cusi (czyli Diego i Elena) wyśmienicie wyrażają każdą emocję, która przechodzi przez umysły i ciała ich bohaterów – bez słów domyślamy się, jak bardzo stresujący jest proces, których ich czeka i sytuacja, która staje się coraz trudniejsza.

Nigdy nie wyglądamy przeze okno na same Stany Zjednoczone, nie widzieliśmy szerokich kadrów na lotnisku czy w Barcelonie, co sprawia, że nieustannie jesteśmy blisko obydwu postaci, a cały film jest niezwykle kameralny, wręcz intymny. To wpływa na intensywność akcji, bo bez wszystkich informacji błądzimy myślami, rozważając przeróżne scenariusze, a fabuła zdaje się nie iść tam, gdzie akurat się tego spodziewamy. Takie drobnostki, jak zmiana pokoju przesłuchań czy dzwoniący telefon, gdy powinien być wyłączony, powodują, że wiercimy się w fotelu i co chwilę rozważamy różne opcje, co sami zrobilibyśmy w takiej sytuacji.

Powód zatrzymania nie okazuje się tak poważny, jak niektórzy mogliby sądzić, a jednocześnie pokazuje, jak przyziemne są sprawy związane z migracją. “Do granic” pokazuje też, jak kilka godzin, w trakcie których ktoś z zewnątrz weryfikuje, czy mówimy tylko prawdę, potrafi wpłynąć na związek dwojga ludzi, którzy planowali wspólne życie na lata, dekady. Nie można oprzeć się wrażeniu, że ktoś z twórców lub pomysłodawców przeżył coś dokładnie takiego lub poznał tę opowieść u źródła, by później opowiedzieć ją w zaledwie 77 minut. Hiszpański film jest niedługi, dynamiczny, pełen zwrotów akcji.

Atmosfera jest klaustrofobiczna, bez przerwy napięta i gdy spodziewamy się, że za rogiem czają się kolejne niespodzianki, “Do granic” zaskakuje ponownie. Dla jednych finał będzie najlepszym fragmentem filmu, dla innych najsłabszym elementem. Nie zdradzimy, jak film się kończy, ale kino hiszpańskie znów pokazało, że na Starym Kontynencie można kręcić znakomite filmy. A w dodatku odnieść się do tego, co dzieje się za wielką wodą.


Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:

(512)

0 0 głos
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
0
Chcielibyśmy poznać twoje zdanie na ten tematx
()
x