Rotten Tomatoes, portal do agregowania ocen filmów, od teraz wymaga zweryfikowania zakupionego biletu. W przeciwnym przypadku oceny wystawione przez użytkowników nie będą liczyć się do średnich przedstawionych na stronie. Może to okazać się skutecznym narzędziem na internetowych trolli.
Internet. Żadne inne miejsce nie jest kwintesencją niechlubnej dewizy pt. „nie znam się, to się wypowiem”. Przy czym w przypadku branży rozrywkowej, nie chodzi nawet o „nieznajomość” lecz fakt nie zobaczenia filmu (czy zagrania w grę) w ogóle. Od dawna oceny użytkowników przestały być wiarygodne przez ekstremizm i reakcjonizm tam panujący. Łatwo zorganizować pospolite ruszenie osób oburzonych istnieniem jakiegoś filmu, ale nie mających zamiaru go oglądać, a wystawiających mimo to ocenę typu 1/10.
Od teraz, na portalu Rotten Tomatoes, aby móc wliczyć się do średniej oceny publiczności, należy zweryfikować zakupione bilety. Nie znaczy to, że użytkownicy RT nie będą mogli oceniać filmów bez uwierzytelnienia biletów w ogóle. Po prostu ich ocena nie będzie widniała na wierzchu przy ikonie z popcornem, obok Tomatometru. Niezweryfikowane oceny będą ukryte głębiej w interfejsie strony.
ZOBACZ TAKŻE: nasza recenzja John Wick 3
Pierwszymi filmami, które będą objęte nowym systemem są: „Aladyn, „Szkoła melanżu” i „Brightburn”. W uwierzytelnianiu biletów Rotten Tomatoes partneruje Fandango. W dalszej kolejności zrobią to kin AMC, Regal i Cinemark ze swoimi aplikacjami.
Źródło: Slashfilm
