Recenzja filmu “Bracia ze stali”. To, co spotkało rodzinę Von Erichów jest nieprawdopodobne! Warto obejrzeć?
Gdyby nie dopisek, że cała historia jest oparta na faktach, część widzów mogłaby w trakcie seansu zacząć ziewać, bo to, co spotkało rodzinę Von Erichów jest aż tak nieprawdopodobne. “Bracia ze stali” właśnie wchodzą do kin – dlaczego warto obejrzeć ten film?
Recenzja filmu “Bracia ze stali”. Już w kinach! Warto obejrzeć?
Cała historia rozpoczyna się w 1979 roku, gdy poznajemy głównego bohatera Kevina Von Ericha (Zach Efron) zdobywającego pas mistrza Teksasu w wadze ciężkiej NWA. Wrestling jest dla niego całym życiem, ale też żadnego innego nie poznał, ponieważ niespełnione marzenia ojca popychają całą rodzinę do realizacji jego celów.
Na ringu wkrótce pojawią się także jego młodsi bracia: David, Mike i Kerry, który musiał pogodzić się z wycofaniem z udziału w igrzyskach olimpijskich w Moskwie reprezentacji USA. Do pewnego momentu wszystko idzie zgodnie z planem – zdarzają się nieduże potknięcia, ale ich kariery kwitną. Gdy zaczynają się kłopoty, przypominamy sobie słowa Kevina z samego początku filmu, gdy wspominał o klątwie ciążącej nad jego rodziną.
Zmieszczenie 10-letniej historii w zaledwie 2 godzinach filmu nie jest łatwym zadaniem, ale Sean Durkin zdołał niemal bezbłędnie dokonać takiego czynu. Pomiędzy kolejnymi kluczowymi wydarzeniami z życia rodziny dostajemy sporo szans na wgląd w ich codzienne życie. Jak wyglądały poranki, treningi, obiady? To wszystko jest świetnie wplecione w fabułę, nie czujemy, że ktoś stara się wypełnić luki w fabule nieznaczącymi scenami. Z pewnością są tu pewne uproszczenia i przeinaczenia, ale korzystnie odbija się to na dynamice filmu, która nie pozwala nam się nudzić. Zachowane tempo powoduje natomiast, że podczas seansu nie mamy poczucia, że starano się wepchnąć do filmu jak najwięcej zdarzeń i sytuacji. Jest dobrze wyważony i ta konstrukcja sprawia, że odbieramy następujące po sobie sceny jako coś bardzo naturalnego.
Odwzorowanie czasów, w jakich rozgrywa się akcja filmu (od 1979 do około 1986), to jedna z największych zalet filmu. Nie dostrzeżemy tu drogi na skróty – wszystkie rekwizyty i kostiumy wyglądają świetnie, budują atmosferę i sprawiają, że mentalnie przenosimy się te kilka dekad wstecz. Dużym plusem “Braci ze stali” jest także muzyka. W wielu momentach bardzo dobrze podbija przeżywane emocje, w innych buduje właściwy nastrój, ale nigdy nie staje się najważniejsza. To wymaga właściwego wyczucia i umiejętności, by dobrać piosenki w ten sposób i nowy film A24 jest zdecydowanie wzorem do naśladowania pod tym względem.
Kreacje Zaca Efrona, Jeremy’ego Allena White’a, Harrisa Dickinsona, Stanley’a Simonsa i Holta McCallany’ego są filarami tego filmu. Panowie musieli czuć się w swoim towarzystwie jak w rodzinie, by móc wykrzesać tyle z siebie przed kamerą. “Bracia ze stali” poruszają bardzo ważną dla Amerykanów tematykę świata wrestlingu, ale dla dużej części widzów będzie to rodzinny dramat. Niezależnie od tego, co bardziej na Was zadziała, produkcja Durkina zachwyca dokładnością, wzrusza i zmusza do refleksji. Pod względem technicznym niemożliwe jest odróżnienie, kiedy aktorów podczas akrobacji zastępują kaskaderzy (choć część popisów wykonywali sami). Kolorystyka i stylistyka filmu również budują tę aurę powrotu do przeszłości, nadając całości pewnej wyjątkowości.
To zaskakujące, jak dobrą passę ma teraz studio A24, ale lata doświadczeń są ewidentnie przekuwane w bardzo dobre decyzje, który przynoszą nam tak udane produkcje jak właśnie “Bracia ze stali”. Jeśli nie wiecie nic o wrestlingu, to chyba tym bardziej powinniście obejrzeć ten tytuł, by zobaczyć, jak wiele poświęceń i pracy kosztuje każdego zawodnika udział w takich widowiskach.
Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:
- Arcymocna premiera na Netflix. Tego serialu nie można przegapić – już jest!
- W Polsce będzie tańszy pakiet SkyShowtime! Jaka cena? Jest haczyk
- Walentynkowy tydzień na Netflix wciąż trwa. Wszedł tam hitowy, premierowy film! Warto?
- Nie przegap tej premiery. Ambitny film właśnie wchodzi do Polski!
- Recenzja filmu “Madame Web” – od dziś w kinach. Jakim cudem nakręcono taki koszmarek z taką obsadą?!