ELEX 2 – nasza recenzja nowego kolosa gatunku RPG. Mieszane uczucia!
Nie ma chyba innej gry na świecie, która mogłaby być tak dobitnym urzeczywistnieniem mieszanych uczuć. ELEX 2 jest piękny i paskudny zarazem, zabugowany i koszmarnie drewniany ale jednocześnie wciągający i bardzo ciekawy. Ma naprawdę dobry polski dubbing i jest pełen ciekawych, żywych NPCów z fajną historią, a z drugiej strony momentami karmi gracza tragicznymi dialogami czy odzywkami postaci niezależnych, które słychać gdzieś w tle. Nowy ELEX sprawia, że wyrywasz włosy z głowy… podczas zarywanej nocki, bo tak dobre są zadania poboczne i historią, którą się powoli poznaje. Tak można wymieniać bez końca, tym bardziej że ELEX 2 to kolos, na którego trzeba poświęcić znacznie więcej niż 20 czy nawet 50 godzin. Tylko czy aby na pewno warto?
- PRZECZYTAJ TAKŻE: 7 świetnych gier za darmo, czyli fantastyczna oferta Amazon Prime Gaming na marzec! Na liście dwa hity!
ELEX 2 – średnia gra, ale dobre RPG? Recenzja wielkiej nowości
Odpowiedź na to pytanie jest chyba dużo bardziej skomplikowana niż przy jakiejkolwiek innej grze. Trzeba bowiem pamiętać, że ELEX 2 to kontynuacja pierwszej części, po której następuje klasyczny „reset” głównego bohatera, który rzucany jest na prawie tę samą mapę i do pewnego stopnia zajmuje się znów tym samym, dla niemal tych samych frakcji, a do tego ELEX 2 jest bardzo w stylu innych tytułów studia Piranha Bytes – twórców Gothiców i Risenów. Ponieważ można było się nasłuchać i naczytać dużo złego o pierwszej części ELEX (drewniana walka, bugi, fatalny quest tracker, archaiczność), a teraz w dniu premiery ELEX 2 internet zabrzmi w identycznym niemal tonie w kontekście sequela, to trudno nie odnieść wrażenia, że to gra wyłącznie dla fanów gier tego dewelopera. To wszystko może odstraszać, podczas gdy tak naprawdę recenzowany przez nas tytuł ma bardzo dużo do zaoferowania.
ELEX 2 to RPG z krwi i kości. Staroszkolne RPG, które może i jest pod wieloma względami archaiczne, ale jednocześnie swoimi rozbudowanymi zadaniami, wspaniałym postapokaliptycznym światem i unikalnymi postaciami dostarcza mnóstwo pozytywnych emocji, które można było czuć 20 lat temu, gdy najlepsze gry były tworzone z pasji przez niewielkie zespoły deweloperów. Piranha Bytes stworzyło unikalny świat pełen pięknych, różnorodnych lokacji, które aż chce się eksplorować. Pomaga w tym nie tylko system szybkiej podróży, ale jetpack znany z jedynki, który można z biegiem gry ulepszać. To świat, który z zaskakującym gustem miesza klimaty średniowiecza i fantasy (osady, łuki, miecze i tarcze, mityczne stwory, magia, eliksiry) z klimatami postapo (wyniszczone miasta, autostrady, pozostałości „poprzedniego świata”, wszechobecny złom, roślinność oplatająca obiekty z dawnych epok oraz z klimatami sci-fi i nowoczesnych technologii (karabiny laserowe, wspomniane jetpacki, nowoczesne kosmiczne zbroje, nowe technologie). Gra momentami przypomina Fallouta 3/New Vegas, Mass Effecta i Gothica jednocześnie. Twórcom udało się nadać tej mieszance sens i logikę, co zasługuje na wielkie brawa.
Koktajl ze świeżych owoców i zardzewiałych gwoździ
Niestety podobnie jak w przypadku pierwszej części wiele elementów gry odpycha czy wręcz można uznać za karygodne i nakazujące całkowicie odpuścić rozgrywkę. Można do nich zaliczyć momentami fatalną optymalizację, koszmarną drewnianą walkę, liczne bugi graficzne i wiele niesamowicie głupich dialogów w grze. Tylko że ELEX 2 dobrze się broni i potrafi swoje wady „przykryć” zaletami, które bezpośrednio się z nimi wiążą. Przykłady?
Są lokacje w grze (np. osada nowej frakcji znajdująca się w podziemiach miasta), które obfitują ciągłe glitche graficzne – znikające tekstury podłoża, obiektów, głów, fryzur, migoczące oświetlenie. Albo nagle spada w nich liczba klatek na sekundę o 30%.
To rzeczy, które wymagają natychmiastowego załatania, ale jednocześnie trudno nie docenić unikalności osad, ich konstrukcji, dbałości o detale w pomieszczeniach czy ogólną jakość graficzną. Nie wspominając o tym, że przemierzając wszystkie lokacje nie uświadczymy ani jednego ekranu ładowania, co jest kwintesencją wspaniałego, prawdziwie otwartego świata.
Napotkane postaci są paskudne, z okropną mimiką twarzy, generyczne (np. wiele kobiet, w tym towarzyszek gracza i ważnych postaci z frakcji wygląda niemal identycznie – noszą tylko inne zbroje czy mają inny kolor włosów). Nierzadko konwersowanie z nimi sprawia ból, tak głupie wypowiadają zdania, włącznie z głównym bohaterem. W osadach frakcji często usłyszymy podobne sekwencje losowych, niepowiązanych ze sobą odzywek rozmawiających ze sobą NPCów, mniej więcej w takim stylu:
– Szkoda gadać
– Ale piep**enie
– Bardziej powalonej rzeczy nie słyszałam
– Napijmy się najpierw
– Cóż, jeśli ostrze jest tępe…
– No i nie wrócili z tego żywi
Pomimo tego napotykani przez nas towarzysze, rozmówcy, liderzy frakcji, handlarze czy zwykli przechodnie przynajmniej wydają się barwni, żywi, charakterystyczni i ciekawsi niż w wielu wysokobudżetowych grach RPG. Poza tym przez wiele dialogów łatwiej przebrnąć dzięki naprawdę porządnej jakości polskiemu dubbingowi, który na dodatek jest soczysty i nie stroni od wulgaryzmów tam, gdzie może nie zawsze jest konieczne, ale pasujące i oddające naturę poznawanego świata.
Sam początek gry też nie należy do łatwych (podobnie jak w pozostałych grach Piranha Bytes), przede wszystkim dlatego, że niemal wszystko chce nas zabić, a główny bohater jest na starcie bardzo słaby. Nie pomaga też drewniany styl walki, drewniani przeciwnicy (szczególnie jednostki latające!), drewniane celowanie, poruszanie się… ELEX 2 naprawdę drewnem stoi.
Jednak dość szybko można zarobić konkretne pieniądze i wydać je na lepsze uzbrojenie. Do archaicznego stylu walki człowiek się przyzwyczaja, zaczyna go ogarniać i szybko zdobywa eliksiry uzdrawiające czy potężne ilości podstawowej amunicji do broni dystansowych. Przy tych wszystkich wadach aż chce się machnąć ręką na takie bzdury jak wybuchające beczki od strzału… z łuku.
Nie sposób też nie narzekać na samo poruszanie się w grze. Kolizja otoczenia wygląda okropnie, nasz bohater biegający po ciasnych pomieszczeniach odbija się od wszystkiego, wpada na każdy obiekt, nie potrafi się porządnie zatrzymać i co gorsza podczas zwykłego poruszania się co chwila nagle zaczyna się turlać, bo klawisze A i D to nie tylko poruszanie się w boki, ale też uniki w postaci turlania się właśnie. I to się dzieje co kilka sekund. Jakby ktoś z boku oglądał Waszą rozgrywkę, to mógłby pomyśleć, że usiedliście przed komputerem czy konsolą pierwszy raz w życiu i nie macie pojęcia do czego służą dane przyciski.
Porozmawiajmy o stronie audiowizualnej
Także na tym polu nie ma zaskoczenia – ELEX 2 jest brzydki i piękny jednocześnie. Można to powtarzać w kółko, ale świat przedstawiony w grze jest, ogromny, różnorodny, chętnie się go eksploruje, zachwyca detalami, widokami (szczególnie z wysokich obiektów), oświetleniem za dnia i nocy, przebijającymi się przez poranną mgłę czy drzewa o zachodzie promieniami słonecznymi, fenomenalnie zaprojektowanymi osadami i mowa tu o absolutnie każdej z nich.
Praktycznie wszystkie lokacje są unikalne, w zasadzie żadna chatka, ruina czy inny budynek się nie powtarzają. Potoki, rzeczki, strumienie i samo zachowanie wody w grze zachwyca – aż chce się przycupnąć podczas eksploracji i obserwować, jak prądy wody rozdzielają się omijając kamienie. Brzmi idealnie, prawda?
Szkoda tylko, że tekstury obiektów potrafią wyglądać bardzo źle, a połacie terenu oglądane z daleka, z góry to po prostu ułożone metodą „kopiuj wklej” plamy przeplatanych tekstur. Większość postaci wygląda sztywno albo niczym gumowe lalki często z wytrzeszczonymi oczami. Ich pozy, mimika, narysowane niczym w paincie brwi czy animacje poruszania się są okropnie nienaturalne. Obraz ładnej graficznie gry psują też liczne błędy, wspomniane wcześniej znikające tekstury i ogólna plastikowość wielu obiektów, które błyszczą się sami wiecie jak co.
Muzyka należy raczej do tych, które nie przeszkadzają, ale też nie zapadają w pamięć. Jest po prostu w porządku, chociaż główny motyw muzyczny pojawiający się podczas zwykłej eksploracji świata powtarza się za często. Poza tym jak w żadnej innej grze występuje tu ogromna wręcz nierówność głośności poszczególnych dźwięków, ręce bolą od sięgania do regulatora głośności na biurku, bo walki są za głośne, dialogi za ciche, a np. uruchamianie plecaka odrzutowego stojąc w wodzie może uszkodzić uszy, jeśli gra się na słuchawkach.
Czy dzięki questom można wybaczyć wszystko?
W ELEX 2 jest sporo pozorni drobnych rzeczy, które robią robotę. W typowych w grach RPG jak zostaniemy w nagrodę dopuszczeni do wcześniej zamkniętego obszaru przez kogoś wyższą rangą, to jego strażniczy dostają „telepatycznie” informację, że oto nasz główny bohater może już wejść. Albo strażnik oznajmia: „Słyszałem, że otrzymałeś przepustkę! Wchodź.”, mimo że sam się o tym dowiedziałeś jako gracz 5 sekund wcześniej. W ELEX 2 strażnik w takiej sytuacji jest podejrzliwy i Twoje oznajmienie o otrzymaniu możliwości wejścia do nowego obszaru jest nic nie warte. No bo faktycznie, dlaczego miałoby być? Idzie się więc dowiedzieć u źródła, czy to prawda, a my możemy się przyjrzeć całej konwersacji, po czym „bramkarz” przyznaje nam rację i nas wpuszcza. Nie jest to jakiś wyjątkowy zabieg w grach, ale na tyle rzadko spotykany, że nawet całkiem imponujący. Gra jest pełna takich smaczków, za które kochało się właśnie stare gry RPG.
Równie imponująca jest złożoność questów. Jasne, są takie, w których musimy iść gdzieś i ubić 7 stworzeń, albo zebrać tyle kości i tyle pazurów konkretnych bestii, ale sporo jest takich, które albo są po prostu długie, albo wielowątkowe czy nachodzące na inne questy. Np. jedna frakcja wpada na pomysł werbunku człowieka drugiej frakcji, ale jednocześnie trzecia frakcja wystawiła właśnie za nim list gończy, co możemy zignorować i pogorszyć linię fabularną tego bojowo nastawionego obozu. Bohater tego wątku w sumie nawet zgodziłby się na przyłączenie do pierwszej frakcji, ale ma wątpliwości i martwi się, bo ktoś by zauważył jego ucieczkę. Nie zauważą, jak zastąpisz go na lokalnej arenie. Do areny nie masz wstępu, bo akurat nie odbywają się żadne walki, ale jeśli zagadasz do jeszcze innego NPCa, który najpierw zażąda dowodów lojalności (w końcu należysz już do innej frakcji!), to ruszy z tematem. A, no i oczywiście samo dojście do niego broni jeszcze inny wykidajło, z którym trzeba wcześniej stanąć do walki, a na końcu okazuje się, że… Chyba już wiecie, o co chodzi. Jeden niepozorny quest potrafi ciągnąć się godzinami, ale nie czuć przy tym frustracji. Raczej imponuje tu pomysłowość twórców.
Co więcej, realizmowi w poszczególnych frakcjach nadają przykładowo sytuacje, w których mamy możliwość sabotowania aktualnego przywódcy, pomóc tajemniczej organizacji lub jakimś zbuntowanym osadnikom w przejęciu władzy lub przynajmniej pokrzyżowaniu planów tych osób, które także w naszej ocenie na to zasługują albo nie nadają się do realizacji głównego celu gry, którym jest zjednoczenie się frakcji przeciwko nowemu, poważnemu zagrożeniu.
Podsumowanie
Chęć eksploracji, poznawania każdej najmniejszej historii czy dokończenia każdego rozbudowanego wątku powoduje, że nie sposób się oderwać od ELEX 2. Tym bardziej szkoda, że tak wiele rzeczy wymaga tu poprawy. Gra często się wysypuje, spowalnia, drażni, odpycha i każe nam się zastanawiać, po co to sobie robimy. Nie lepiej byłoby zagrać w coś, w co gra się jak w grę w XXI wieku? Można, ale może się okazać, że nie będzie tak czarującą i ciekawą grą, jak ELEX 2. Tylko co w sytuacji, gdy nie grało się nawet w pierwszą część, bo ta jeszcze bardziej trąci archaizmem? Czy można zagrać w „dwójkę” bez wiedzy o dokładnych wyborach, wydarzeniach i stanie świata z poprzedniej części? Zdecydowanie można.
Przede wszystkim gra nam tłumaczy po krótce co się wydarzyło, a po drugie i tak gracz jest traktowany przez większość napotkanych osób, jakby niemal wszyscy o Tobie zapomnieli a i tak zaczynasz od nowa. Z drugiej strony traci się te wszystkie smaczki wynikające ze znajomości „jedynki”. Na szczęście gra w świetny narracyjnie sposób tłumaczy graczowi, że np. dana osada była wcześniej pod kontrolą frakcji X, o czym czasem opowiadają aktualni osadnicy, a na co co rusz narzekają w rozmowach poprzedni, albo fakt, że jakimś cudem obecnym przywódcą frakcji X jest ktoś, kto w poprzedniej części był nikim ważnym. Takich zaskakujących roszad fabularnych, które dokonały się z pierwszej na drugą część jest sporo, więc można odnieść wrażenie zaczynając od ELEX 2, że wiele się straciło. Gracze z poważnym syndromem FOMO powinni więc jej unikać. Pozostali wciąż mogą się świetnie bawić, o ile nie odrzuci ich prawie każdy archaiczny element gameplayu. Fani jedynki nie mają się nad czym nawet zastanawiać i mogą śmiało rzucać pieniędzmi w ekran.
PLUSY:
- Świetny, piękny, prawdziwie otwarty i postapokaliptyczny świat
- Eksploracja
- Niesamowicie rozbudowane, wielowątkowe i wciągające zadania poboczne
- Porządny dubbing, interesujący towarzysze i NPC
MINUSY:
- Momentami paskudny, zabugowany i nieco zbyt plastikowy świat
- Poruszanie się postaci podczas eksploracji i walk
- Dla innych zbyt rozwleczone zadania poboczne pełne drewnianych walk
- Momentami arcygłupie dialogi czy rozmowy w tle, brzydkie modele postaci
- Ogólne wrażenie mieszania się jakości i bylejakości niemal w każdym aspekcie gry
Ocena gry: 7,5/10
Więcej na temat konsol i gier:
- PlayStation VR2 – kiedy premiera zestawu nowej generacji od Sony? Jaka będzie cena? W co zagramy?
- Wyciekły ceny za abonament PlayStation Plus Spartacus – nowej usługi gamingowej Sony! Są szczegóły oferty
- Świetna, droga gra teraz dostępna za darmo! Do pobrania w sklepie Epic Games – 150 zł w kieszeni! Gdzie dokładnie?
- Hitowe PS Plus na marzec oficjalnie ogłoszone! Wreszcie gry idealne dla wszystkich? Tym razem 4 tytuły!
- Hitowa gra multiplayer za darmo na premierę na Steam! Już cieszy się ogromną popularnością