Recenzujemy wielki finał serialu “Andor” na Disney+! Warto było czekać?
Długo wyczekiwany finał serialu “Andor” stał się faktem, ale spokojnie, bo nie musicie obawiać się o dalsze losy Cassiana, ponieważ Disney już kręci 2. sezon. Czy oczekiwanie na nowe odcinki będzie pełne emocji i napięcia? Czy finał nie rozczarował? Oceniamy!
- PRZECZYTAJ TAKŻE: Co teraz obejrzeć na Netflix? Koniecznie sprawdź te 4 nowości!
Serial “Andor” na Disney+ – wielki finał sezonu nie rozczarowuje! Recenzja
W odróżnieniu od „The Mandalorian”, „Andor” jest serialem, który nie stawia w tak dużym stopniu na znane z filmów postacie. Główny bohater nie odgrywa w sadze tak istotnej roli, a do niedawna ze świecą można go było szukać w komiksach i książkach. Odniesień do akurat niego nie było zbyt wiele, bo misja, dzięki której udało się wykraść plany Gwiazdy śmierci był bardziej akcją kolektywu, niż pojedynczego bohatera. Właśnie te obawy – o wyjątkowość Cassiana i jego historię – towarzyszyły nam podczas oczekiwania na serial, ponieważ chyba nikt nie spodziewał się, że Disney uczyni z niego kogoś więcej, niż był w „Rogue One”. Tymczasem prequel filmu okazuje się być dokładnie tym, na co czekali fani, a finał tylko to potwierdza.
Wszystko, co widzieliśmy do tej pory prowadziło do wielkiego finału i chyba największym zaskoczeniem dla widzów będzie fakt, że nawet z pozoru nieistotne sceny, będące miłym dodatkiem w kilku odcinkach, ostatecznie wybrzmiewają w finale. Nie dosłownie, ale to nadawanie głębi postaciom i ukazywanie ich w przeróżnych sytuacjach powoduje, że patrząc na kluczowe sceny w ostatnim odcinku sezonu naprawdę ich rozumiemy. Każdy gest, każda mina, każde spojrzenie sprawiają, że zdajemy sobie sprawę, co do tego doprowadziło, a przecież mamy też do czynienia z bohaterami, o których istnieniu do niedawna nawet nie wiedzieliśmy. Szansa poznania od środka mechanizmów i kulisów pracy członków dowództwa Imperium to nie lada gratka i szansa na jeszcze większą ochotę sięgnięcia po książki i komiksy. Jeśli serial lub film jest w stanie spowodować, że po ostatniej scenie będę chciał jeszcze więcej, to wydaje mi się, że twórcy osiągnęli swój cel. Ze udało im się wciągnąć nas w ten świat do tego stopnia, że nam jest ciągle mało i potrzebujemy jeszcze więcej. Tak działał „Rogue One”. Tak działał „Han Solo”. Tak zadziałał „The Mandalorian”. I tak działa „Andor”.
Operuje on jednak na innych poziomach, niż pozostałe produkcje, bo tutaj mamy możliwość odwiedzić nieznane lokalizacje i śledzić losy bohaterów, których dopiero co poznaliśmy. Uczynienie z nich kogoś, na kim nam zależy i za kogo trzymalibyśmy kciuki nie jest łatwym zadaniem, a jednak osiągnięto tu sukces. Jednocześnie zdaliśmy sobie sprawę, że Rebelia nie jest tą jasną stroną w biało-czarnym konflikcie. To środowisko pełne różnych osobowości i ludzi, którzy mają różne wizje odnośnie walki z Imperium. Niektórzy będą gotowi na poświęcenia (innych), ryzykowne działania i brak skrupułów, zaś inni będą dążyć to jak najmniej inwazyjnych rozwiązań, by nie upodabniać się do swojego przeciwnika. To wprowadza świetny dysonans, który powoduje, że jeszcze chętniej przyglądamy się pewnym dialogom, przepychankom i staraniom. Rebelia towarzyszy nam od dawna, ale chyba jeszcze nigdy na ekranie nie wyglądała tak… surowo. Nie przyglądaliśmy się jej tak bezpośrednio i nie generowało to pewnych emocji, które mogłyby nas powstrzymać przed trzymaniem za nich kciuków.
“Andor” to znacznie więcej niż Cassian Andor, bo wokół niego zbudowano prawdziwie złożoną i absorbującą historię, która daje wgląd w mechanizmy decydujące o losach galaktyki. Jednocześnie jednak, mamy poczucie, że główna postać ma jeszcze więcej do zaoferowania i finał 1. sezonu sprawia, że towarzyszy nam równocześnie poczucie satysfakcji po wspólnych przeżyciach i apetyt na znacznie, znacznie więcej. To bardzo dobra wiadomość, że Disney będzie kontynuować ten serial, bo widać, że nawet jeśli słupki oglądalności nie są zbyt wysokie (nikt się niczym nie chwalił), to liczy się dla nich reakcja fanów i dobre słowo, które krąży na temat “Andora”. Co więcej, może to być też dobry sygnał dla całego uniwersum, które otrzyma teraz nowy kierunek. Jeśli “Andor” przyjął się tak dobrze, to może pozostałe serie i filmy, które nie były do tej pory przekonujące dla włodarzy Disneya, okażą się teraz najlepszym wyjściem z twarzą z obecnej sytuacji. Widzowie i fani oczekują bowiem świeżości. Chcą więcej Gwiezdnych Wojen, ale też więcej twórczych projektów, które nie będą powielać tego, co oglądamy od dekad. “Andor” to przewspaniała przygoda na przestrzeni 12 odcinków, a finał stawia kropkę nad “i”. Może się okazać, że cały serial postawi kropkę nad “i” w kontekście nowej ery Star Wars za Disneya.
Filmy, seriale, VoD i serwisy streamingowe – przeczytaj więcej:
- Co oglądać na HBO Max w grudniu? Oto nieoficjalna lista nowych filmów i seriali!
- Wielki hit HBO Max będzie miał kontynuację! Potwierdzone: nowy sezon!
- Jak wylogować dowolny profil na Netflix? Pozbądź się niechcianego użytkownika!
- Fantastyczna wiadomość od Netfliksa: kolejny sezon znakomitej produkcji już w grudniu! Co to?
- Jaki film lub serial warto teraz obejrzeć? 9 nowości na HBO Max – sprawdź!