Home Strefa filmu Recenzje filmów kinowych i seriale Recenzujemy film “Jednym głosem” – ruch #metoo i szokujące dziennikarskie śledztwo
Recenzujemy film “Jednym głosem” – ruch #metoo i szokujące dziennikarskie śledztwo

Recenzujemy film “Jednym głosem” – ruch #metoo i szokujące dziennikarskie śledztwo

136
0

Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak ważnych wydarzeń jesteśmy świadkami. Dopiero z perspektywy czasu można czasem ocenić, jaki efekt jest w stanie wywołać czyjaś relacja, materiał czy tekst. Właśnie tak było z ruchem #metoo, który na dobre rozpoczął się od artykułu New York Timesa. Jak powstał, kto go napisał i jak wyglądały kulisy pracy nad jednym z najważniejszych materiałów ostatnich lat? I czy da się o tym nakręcić dobry film?

Film “Jednym głosem” – recenzja kinowej produkcji o ruchu #metoo

O tym, że dziennikarskie śledztwa mogą być inspiracją i bazą dla dobrego filmu, przekonywaliśmy się wielokrotnie. “Wszyscy ludzie prezydenta” czy “Spotlight” to tylko przykłady pierwsze z brzegu, które z pewnością zapadły Wam w pamięć, jeśli mieliście okazję zobaczyć którykolwiek z nich. Czy z “Jednym głosem” będzie podobnie? Opisywana sprawa nie jest wcale mniej kontrowersyjna czy istotna, ale bardzo dużo zależy od tego, jak powiódł się projekt filmowy Marii Schrader, która nakręciła całość na podstawie scenariusza Rebeki Lenkiewicz.

Fabuła podąża za dwoma dziennikarkami New York Times – Jodi Kantor i Megan Twohey – które wspólnymi siłami poprowadziły tę historię. Z bliska poznajemy każdą z nich, co odróżnia ten film chociażby od “Spotlight” i wyraźnie widać, jak twórcy chcieli podkreślić wyzwania dnia codziennego kobiet pracujących nad tego typu materiałem. Ich doświadczenia życiowe stały się niejako tłem dla pozostałych bohaterek, które też marzyły i dążyły do swoich celów, ale na swojej drodze spotkały Harvey’a Weinsteina.

kino filmy seanse co obejrzeć jednym głosem recenzja czy warto

Zaangażowanie w sprawę przez widza nie jest trudne. Delikatnie niepokojąca i emocjonalna muzyka powoduje, że czujemy emocje w każdej scenie, ale bywają momenty, że to cisza albo dialogi wychodzą na pierwszy plan i wtedy ścieżka dźwiękowa milknie lub po cichu rozbrzmiewa w tle. Pod tym względem film okazuje się być niezwykle angażujący, ponieważ nie ma tu zbędnych scen czy rozmów. Nawet krótkie ujęcia lub pojedyncze zdania wnoszą coś do historii, a oprawa wizualna tylko to potęguje. Nie brakuje świetnie wykadrowanych scen, na których można zawiesić oko, a sprawny montaż płynnie przenosi nas pomiędzy ujęciami i lokalizacjami.

Bardzo fajnie zobrazowano tu upływ czasu, gdy jedna z bohaterek spodziewa się dziecka, a później je wychowuje. Brawa należą się obydwu aktorkom: Carey Mulligan oraz Zoe Kazan, które sprawiły, że nazwiska z podpisów pod artykułami ożyły i stały nam się bliskimi postaciami. Przybliżenie ich charakterów i rozterek nie odbyło się kosztem głównej historii, a tylko ją wzmocniło. Niektórzy twierdzą, że całość jeszcze lepiej wybrzmiałaby jako serial, bo na każdy z wątków, na każdą z rozmów czy bohaterek było sporo więcej czasu, ale wtedy fabuła mogła stracić pewną dynamikę, która trzyma widza przy ekranie w trakcie seansu.

kino filmy seanse co obejrzeć jednym głosem recenzja czy warto

Za właściwą decyzję uznajemy też uwzględnienie w historii najważniejszych postaci tamtych wydarzeń, ale na kilka specyficznych i ciekawych sposobów. O niektórych jest tylko wspomniane, a gdy ma dojść do spotkania dziennikarek z rozmówczynią następuje cięcie. Inne możemy obejrzeć we własnej osobie, ponieważ aktorka zgodziła się zagrać samą siebie, zaś Harvey Weinstein pojawia się w filmie bez twarzy, ponieważ każdy kadr jest dobrany w ten sposób, byśmy nie zobaczyli z tej perspektywy. Można go usłyszeć, zupełnie tak samo jak Donalda Trumpa, ale nie starano się wciągnąć go w centrum wydarzeń filmu, jako postać na równi z innymi, lecz przygotowano przestrzeń dla tych, którzy się z nim zmierzyli.

Obawiamy się jednak, że “Jednym głosem” nie trafi na tę samą półkę, gdzie dziś znajdują się dwa wymienione na początku recenzji filmy. “Wszyscy ludzie prezydenta” i “Spotlight” bronią się nawet po tych wszystkich latach i z ekranu nadal bije rozmach każdego z tych filmów. W przypadku “She Said” można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z bardziej kameralną historią, niż w ta rzeczywistości. Trudno narzekać na stan rzemiosła obsady tego filmu, ale ciężko jest pozbyć się wrażenia, że czegoś tu zabrakło. Ani otwarcie, ani rozwinięcie, ani tym bardziej finał filmu nie pozostawią widza nieusatysfakcjonowanym, lecz po kilku godzinach od wyjścia z sali odczuwa się delikatny niedosyt.

kino filmy seanse co obejrzeć jednym głosem recenzja czy warto

Całość charakteryzuje się bowiem świetną dynamiką i przywiązaniem do szczegółów. Kwestie techniczne, jak dopilnowanie technologii, urządzeń i usług, jakich używają bohaterowie, wypadają znakomicie, natomiast film jest pełen mocnych scen, które pozwalają mocno podkreślić wybrane historie bohaterek. Wpływa to na spójność oglądanego filmu, który zabiera nas w kilka ciekawych lokalizacji, bo akcja rozgrywa się też poza Stanami Zjednoczonymi. Taka różnorodność pozwoliła pokazać ekspansywność działań Weinsteina i to jaką trudnością może okazać się próba opowiedzenia historii jego ofiar. Film kończy kilka plansz informacyjnych z liczbami i faktami na temat ruchu Me Too, co dodaje widzowi pewnej perspektywy i zachęca do poznania kilku wątków z większą dokładnością. W efekcie osiągniętych zostaje kilka celów, które założyli sobie twórcy i można być z tego zadowolonym.


Filmy, seriale, VoD i serwisy streamingowe – przeczytaj więcej:

(136)

0 0 głos
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
0
Chcielibyśmy poznać twoje zdanie na ten tematx
()
x