“Akademia Pana Kleksa” już w kinach. Warto obejrzeć? Recenzujemy!
Wzorem Hollywoodu, polska branża filmowa wraca do klasyków sprzed lat, by w nowej odsłonie przedstawić je widzom. “Akademia Pana Kleksa” powinna dziś tylko błyszczeć i zachwycać – po części tak się dzieje, ale nie wszystko się udało w nowej wersji filmu. Nasza recenzja.
- PRZECZYTAJ TAKŻE: Czy “Berlin” zasłużył na spin-off? Recenzujemy serial z uniwersum “Domu z papieru”
Nowy polski film “Akademia Pana Kleksa” – recenzja
By powrót danej marki był uzasadniony, za projektem muszą stać konkretne cele. Najczęściej tym fundamentalnym aspektem każdego rebootu czy remake’u jest chęć przedstawienia bohaterów, świata i historii zupełnie nowej, młodszej widowni. Musi więc stać za tym konkretny pomysł, który skorzysta na spuściźnie wcześniejszej odsłony, ale wprowadzi ją także w zupełnie inne czasy. Połączenie tego w jednym dziele nie jest łatwym zadaniem, ale nie jest to zadanie niewykonalne. Wielokrotnie zdarzało się, że twórcy godzili obydwie wizje i widzowie dostawali łączące pokolenia produkcje. Czy nowa “Akademia Pana Kleksa” tym właśnie jest?
Reżyser, Maciej Kawulski, bardzo umiejętnie kreuje ten świat, korzystając z nowoczesnych narzędzi, dzięki czemu od samego początku wchodzimy w to wszystko na całego. Podziwianie kreacji ze snów jest naprawdę przyjemne, tym bardziej, że są one przygotowane z rozmysłem i pomysłem. Magiczne lekcje potrafią wciągnąć nie tylko najmłodszą część widowni, bo strona wizualna jest na tyle atrakcyjna, że niezależnie od wieku po prostu wsiąka się w ten świat. Odczuwalna jest podobna do pierwowzoru atmosfera, a na korzyść filmu działają także nawiązania i easter eggi do innych dzieł (popkultury), dzięki czemu od czasu do czasu pod nosem pojawia się niemały uśmiech.
Na plus wypada także strona muzyczna filmu. Piosenki, które śpiewają bohaterowie lub które przygrywają nam w tle podczas seansu są bardzo dobrze dobrane, a aranżacje pasują do pomysłu na film. To także ważny element samej historii, więc dla osób, które darzą sporą sympatią musicale, będzie to naprawdę miłe zaskoczenie. Na całe szczęście nie przykrywa to pozostałych składników filmu, dzięki czemu całość jest nieźle wyważona i żadna z warstw artystycznych nie przykrywa pozostałych.
Druga część filmu jest jednak dość chaotyczna. Nie wiadomo, skąd i dlaczego biorą się niektórzy bohaterowie w pewnych lokalizacjach lub w tarapatach. Niejasne jest też, dlaczego niektóre sceny/wydarzenia odbywają się bardzo szybko, a inne trochę się przeciągają. To wprowadza pewną dezorientację i w efekcie można wręcz pogubić się w opowiadanej historii. Kuleją tu montaż, tempo i naprawdę odczuwalny jest ten brak balansu. Problemem jest też linia bohaterów, wśród których trudno jest znaleźć swojego ulubieńca, a czarne charaktery nie są w stanie wygenerować u widza większych emocji.
Czy można więc powiedzieć, że “Akademia Pana Kleksa” nie powinna była powstać? Byłoby to zbyt skrajne określenie, ponieważ produkcja wprowadza widzów w świat i historię, po które zapewne młodsze osoby nie sięgnęłyby, gdyby nie nowa premiera. Wcześniejszy film nie przystoi do dzisiejszych standardów, a oprawa wizualna jest bardzo ważna w dzisiejszych czasach. Tomasz Kot zdołał, chyba jako jedyny, zbudować własną postać, jako kogoś z krwi i kości, empatycznego i ciekawego, więc i dla jego popisów można wybrać się do kina. Tym bardziej, że występ Sebastiana Stankiewicza nawet to przebija i pokazuje, jakim talentem (komediowym) dysponuje aktor. Jest też Piotr Fronczewski, ale powrót aktora należy raczej rozważyć przede wszystkim w kontekście easter egga, ponieważ jego angaż aż tak bardzo nie wpływa na wydźwięk całego filmu.
Tegoroczna “Akademia Pana Kleksa” to mimo wszystko pewien sukces i film ma spore szanse spodobać się większości widzów. Wypadł o niego lepiej, niż “Pan Samochodzik i templariusze”, gdzie niewielka część produkcji mogła budzić pozytywne emocje, ale nie dosięgnął poziomu “Znachora” Netfliksa, który okazał się być niezwykle udanym nowoczesnym wcieleniem historii, którą tak uwielbiają polscy widzowie. Pozostaje pytanie, kto i jaki projekt z przeszłości zrealizuje w nowej odsłonie jako następny, bo widać, że dotychczasowe premiery dodały śmiałości i odwagi polskim twórcom.
Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:
- “Czas krwawego księżyca” – jest data premiery filmu w Apple TV+! To już za moment
- Kiedy film “Napoleon” wejdzie do abonamentu VoD w Polsce? To może być ta data!
- Disney+ z ciekawą premierą na weekend. Ten serial warto sprawdzić
- Kolejny hit Netfliksa? Serwis zapowiada historię skandalisty z Włoch
- Serial obowiązkowy dla fanów dobrych nowości. Już jest online na VoD w Polsce!