Terminator: Mroczne przeznaczenie | RECENZJA IMAX |
Terminator to taka seria, której ewidentnie po części drugiej zabrakło żelaznej ręki w prowadzeniu. Póki zajmował się nią James Cameron, wszystko było pod kontrolą, a potem… sami wiecie. A szkoda, bo uniwersum jest niezwykle bogatym materiałem źródłowym. Ktoś jednak powiedział “I’ll be back” i obiecał nam Terminatora z krwi i kości krzemu i półprzewodników. Tym kimś był Tim Miller, reżyser “Deadpoola”.
Zobacz zwiastun filmu |
“Terminator: Mroczne przeznaczenie“, używając terminologii muzycznej, odgrywa początkowo wiele znajomych “riffów”, szczególnie z części drugiej (chociaż robi również w prologu ogromny zwrot, który będzie dla wielu nie do zaakceptowania). W trakcie pierwszego aktu myślałem, że cały film będzie gigantycznym fan-serwisem, ale tak ostatecznie nie jest. Konstrukcyjnie co prawda jest to znana opowieść o bohaterze, który dopiero ma się wyłonić i z tego powodu sieć AI maszyn (tym razem nie “Skynet” lecz “Legion”) chce go zlikwidować (z ang. “terminate”).
Tym razem jednak Miller tworzy opowieść skupioną na tym, w czym specjalizował się od początku kariery James Cameron – silnych postaciach kobiecych. Akurat ten element filmu jest bez zarzutu, a występy zarówno Mackenzie Davis, Lindy Hamilton, jak i Natalii Reyes są silną stroną tego filmu.
Cała reszta jest kompetentnym rzemiosłem, ale nie zawsze spektakularne w założeniu sceny akcji są w stanie pociągnąć ten film. Początkowo tempo jest świetne, ale w środkowej części filmu siada, a wtedy z “Mrocznego przeznaczenia” wychodzi scenariuszowa mielizna. Po prostu obrazowi Millera ostatecznie nie udaje się wprowadzić świeżego, ekscytującego spojrzenia na wyświechtaną markę.
Mackenzie Davis gra intrygującą – w teorii – hybrydę człowieka z maszyną, ale ostatecznie jej postać jest znacznie bardziej prostolinijna niż bym tego oczekiwał ze zwiastunów. Nie jest to jednak wina jej aktorstwa, lecz fabuły, po której spodziewałem się więcej. Hamilton jest z kolei świetna w swojej cyniczności, a w każdej scenie czujemy ciężar tego, co przeżyła. Natalia Reyes jako Dani robi z kolei po prostu to, czego oczekuje od niej scenariusz. W sumie to samo można powiedzieć o Gabrielu Lunie, który jako Terminator Rev 9 jest tutaj “następcą” modelu T-1000, znanego z legendarnego występu Roberta Patricka z dwójki. Ma on jednak przynajmniej jednego asa w rękawie – możliwość rozdzielenia się ze swoim egzoszkieletem.
Dość ciekawy jest tutaj natomiast udział Arnolda Schwarzeneggera jako T-800 (“Carl”), który dodaje ironicznego, dowcipnego i dość zaskakującego akcentu. Pomimo, że występuje jedynie u boku i nieco w cieniu bohaterek, w efektywny sposób dodaje kolorytu filmowi swoimi dialogami. Wydaje mi się, że to najbardziej udany autorski element, jaki udało się Millerowi (reżyserowi “Deadpoola”) wprowadzić do “Mrocznego przeznaczenia”. Postać Arniego przepuszcza przez krzywe zwierciadło oklepane motywy maszyn i sztucznej inteligencji. Szkoda, że to jednak za mało, aby wynieść film na wyższy poziom.
Po nowym “Terminatorze” nie do końca widać też wpompowane w niego pieniądze (między 185 a 196 mln dolarów), ale co więcej – kategorię wiekową “R” (od lat 16). W trakcie seansu czułem, jakby w sekwencjach akcji Tim Miller nie mógł odnaleźć w pełni swojego głosu i pójść na całość.
Poza tym dobie tylu filmów (“Spider-Man: Uniwersum“) i gier (“Death Stranding“), które całkiem nieźle podjęły ostatnio temat multiwersum – rozczarowuje fakt, że Miller z “Mrocznym przeznaczeniem” nie potrafił uporządkować osi czasu serii. Po prostu w dużej mierze zignorował ją, ale nie dołożył niemal nic ciekawego w zamian. I tak bym również podsumował ten film – kompetentny technicznie, z dobrymi występami, ale nie wyznaczający nowej jakości. Może w przypadku tej serii, która upadła bardzo nisko, to wystarczająco – ale będziecie musieli sobie odpowiedzieć na to zagadnienie najlepiej sami.
Ocena filmu – 3,5/6
Premiera filmu “Terminator: Mroczne przeznaczenie” odbędzie się 8 listopada 2019 roku.
Możecie również u nas przeczytać:
- Bliźniak (Gemini Man) | RECENZJA | Czy kino 3D+ / 120 FPS ma sens?
- Zombieland: Kulki w łeb | RECENZJA | ta kontynuacja ma zomb
- Joker | RECENZJA | W paszczy szaleństwa
- Rocketman i Terminator: Ocalenie na 4K UHD Blu-ray w Polsce