Szybcy i wściekli w kosmosie. Dosłownie i w przenośni. Recenzja światowego hitu numer 9
Franczyzy “Szybcy i wściekli” nie trzeba nikomu przedstawiać, bo trwająca od 2001 roku seria filmów cieszy się przeogromną popularnością. Jest to o tyle zastanawiające, że od kilku lat widzowie regularnie narzekają na rozwiązania fabularne i oderwane od rzeczywistości popisy kierowców, ale regularnie meldują się w kinach. Co film, studio cieszy się z gigantycznych wpływów z biletów, a to powoduje, że Vin Diesel ani myśli o rezygnacji z kury znoszącej złote jaja. Być może zadowala go tworzenie takich filmów w równym stopniu co powiększanie majątku, ale po premierze “Szybcy i wściekli 9” powinien wyjechać na urlop i głęboko zastanowić się nad tym, co planuje pokazać w częściach 10. i 11. Jeśli obydwa filmy będą napisane i zrealizowane w tym samym tonie co bezpośredni poprzednik, to - o kurcze mamy problem.