Z redakcyjnego wyjazdu na tegoroczne targi IFA 2019 zapamiętaliśmy między innymi stoisko Sony, które swoje produkty i rozwiązania prezentowało tradycyjnie w przestronnej hali. Pamiętam z jakim zaskoczeniem zauważyliśmy, jak wiele uwagi producent poświęcił swojemu najnowszemu smartfonowi. Xperia 5 zajmowała – nie przymierzając – prawie połowę strefy Japończyków. Mając na uwadze, że zaledwie kilka miesięcy wcześniej na rynku zadebiutowała do złudzenia podobna Xperia 1, zadaliśmy sobie pytanie: po co? Czas przekonać się, co nowego tkwi w kolejnym smartfonie o bardzo nietypowym formacie 21:9.
Słowem wstępu – Co różni Sony Xperia 5 od poprzedniczki?
Zacznijmy od podstawowych różnic pomiędzy Xperią 5 a Xperią 1, którą przetestowaliśmy dla Was kilka miesięcy temu. Wizualnie oba telefony wydają się na pierwszy rzut oka niemal identyczne. Nowy model zachował eksperymentalny format kinowy, którego zastosowanie oceniliśmy pierwotnie jako ryzykowne, a który dziś – cztery miesiące po debiucie „jedynki” – wydaje się pomysłem trafionym.
Xperia 5 jest mniejsza i lżejsza od poprzedniczki. To jednak różnica tak subtelna, że w zasadzie niezauważalna. Wizualnie zmian doświadczyła tak naprawdę jedynie na pleckach, gdzie zdecydowano się na mały remont: potrójny moduł głównego aparatu przesunięto – zapewne by wpisać się w popularny w tym roku trend – na lewą stronę, czym wprowadzono nieco chaosu i asymetryczności. Być może już trochę przyzwyczaiłem się do takiego układu, z którego chętnie korzystają ostatnio najwięksi producenci, ale w Xperii 5 bardzo mi ta mała zmiana odpowiada.
Patrzenie na tego smartfona ponownie powoduje miłe doznania wzrokowe. Sony podążyło śladem Xperii 1, która przetarła nowy dla tego przedsiębiorstwa szlak w sposobie wykończenia telefonów. Błyszcząca czerń w modelu, który testowałem, wygląda po prostu zjawiskowo i utwierdza w przekonaniu, że obcujemy z prawdziwym high-endem. Ochrona przed zarysowaniami? Z obu stron dostajemy Gorilla Glass 6, możemy więc spać spokojnie i nie tłumić piękna smartfona case’ami. Xperia 5 jest też zauważalna bardziej kompaktowa. Bo właśnie tak Sony określa ten produkt – kompaktowym.
Na pozór szaleństwem wydaje się mówienie w ten sposób o telefonie z przekątną ekranu przekraczającą 6 cali, ale w dłoni sprawia on o dziwo wrażenie znacznie mniejszego, niż jest w rzeczywistości. To oczywiście za sprawą jego imponującej długości i wynikającego z niej formatu 21:9. W tym aspekcie przypomina wręcz średniopółkowy model 10, który cechował się niemal identyczną formą, aczkolwiek obudowany był głównie plastikiem. Można zatem powiedzieć, że Xperia 5 to niejako hybryda flagowej „jedynki”, od której przejęła solidną specyfikację i przyjemne dla oka wykończenie oraz właśnie dosyć kompaktowej Xperii 10.
Podzespoły zastosowane w Xperii 5 są żywcem wyjęte z poprzedniczki. Jedyne różnice to brak występowania wariantu wyposażonego w 64 GB pamięci dyskowej i pojemność baterii – 3140 mAh względem 3330 mAh w Xperii 1. Skromniejszy akumulator to zrozumiały krok; mniejszy ekran – mniejszy pobór mocy. A skoro o ekranie mowa, to przejdźmy do największej różnicy dzielącej „jedynkę” od „piątki”.
Ekran w Sony Xperia 5 – Mniej pikseli, ten sam piorunujący efekt
Xperia 5 nie jest drugim w historii smartfonem 4K HDR o formacie 21:9 – to wyjaśnijmy sobie od razu. Pierwszym była rzecz jasna Xperia 1, ale w kolejnym flagowcu Sony nie zdecydowało się na to samo rozwiązanie. Mamy tu do czynienia z 6,1-calowym panelem o rozdzielczości 1080×2520 pikseli i zagęszczeniu równym 449 ppi (pikseli na cal). Teoretycznie nijak ma się to do rozdzielczości 4K i znakomitego zagęszczenia 643 ppi w rozciągającym się na powierzchni 6,5-cala wyświetlaczu „jedynki”. W praktyce jednak znów muszę oddać Japończykom, że wykonali fantastyczną robotę.
Nowy model zachował bowiem wszystkie cechy i funkcje właściwe poprzednikowi. Jest więc wsparcie dla HDR BT.2020, stuprocentowe pokrycie przestrzeni barw DCI-P3, autorskie podświetlenie Sony Triluminos Display oraz technologia przetwarzania obrazu polepszającą jego jakość – X-Reality Engine. Jak to wygląda w praktyce? Dość powiedzieć, że różnic w porównaniu z na swój sposób przełomowym ekranem w Xperii 1 w zasadzie nie widać.
Wyświetlany na matrycy OLED obraz jest bardzo dokładny, kolorowy i sprawia świetne wrażenie. Jest coś ciekawego w sposobie, w jaki „świecą” ekrany Sony w ostatnich smartfonach. Z jednej strony kolory wydają się lekko zmatowione, przytłumione, a z drugiej wychodzi to jak najbardziej na „plus”, bo jednocześnie wciąż pozostają one wyjątkowo żywe. Jeśli miałbym określić jakość wyświetlacza w Xperii 5 stosując porównanie, to powiedziałbym, że można go w tej chwili postawić na jednej półce tylko z OLEDami w topowych Samsungach Galaxy i iPhone’ach. Reszta konkurencji pozostaje w tyle.
Przypomnijmy sobie teraz, dlaczego właściwie Sony zapuściło się w tak egzotyczne rejony w temacie wymiarów ekranu. Powód był jeden: format kinowy. Xperia 1 miała być smartfonem przede wszystkim dla kinomaniaków i swoją funkcję – moim zdaniem – spełniła. Nie inaczej jest z recenzowanym właśnie modelem. Format 21:9 został zachowany, a wrażenia z oglądania filmów w wersjach typowo kinowych są niezmiennie doskonałe. Nie możemy jednak przy tym zapominać, że takich materiałów w sieci wciąż jest jak na lekarstwo – zarówno na Netflixie czy innych platformach streaminowych jak i na YouTube. Jednak jeżeli jakoś obejdziemy to ograniczenie i zaopatrzymy się w odpowiednią wersję interesującego nas filmu, to czeka nas prawdziwa kinowa uczta w wydaniu mobilnym.
Kolejnym bonusem czekającym na nas po zaopatrzeniu się w Xperię 5 jest ilość treści, jakie jej ekran może pomieścić. Tu przy okazji Sony znów rzuciło koło ratunkowe tym użytkownikom, którym hasło „kompaktowy” w odniesieniu do tego smartfona jawi się jako kiepski dowcip. Nie ma co ukrywać, że ten telefon ciężko obsłużyć jedną dłonią. Jest tak samo długi jak największe flagowce dostępne na rynku, więc naturalną rzeczą wydaje się zastosowanie jakiegoś mechanizmu, który uprości użytkowanie. Po takie rozwiązania sięga konkurencja, sięgnęło więc i Sony. Z pomocą przychodzi funkcja Side Sense, dająca opcję obsługi jedną ręką i dowolnego ustawienia rozmiaru powierzchni roboczej. Po kilku dniach użytkowania wydaje mi się, że Sony pochyliło się tym razem nieco dłużej nad tą funkcjonalnością, bo jej aktywowanie poprzez dotknięcie krawędzi ekranu na styku z obudową jest teraz łatwiejsze i bardziej intuicyjne.
To jednak nie wszystko. Wspomniałem wcześniej o imponującej ilości treści, które można zmieścić na wyświetlaczu. W Xperii 5 ponownie – śladem chociażby „jedynki” – można podzielić ekran w poziomie i pracować na dwóch aplikacjach jednocześnie. I dopiero tu widzimy w pełni, co tak naprawdę daje nam taki a nie inny format: powierzchnia robocza w pionie jest naprawdę spora, a jednocześnie smartfon pewnie leży w dłoni, bo jest po prostu wąski. W warunkach wymagających użytkowania smartfona jedną dłonią, jest to połączenie idealne.
Wydajność i system w Sony Xperia 5 – Jak na flagowca przystało
„Wnętrzności” Xperii 5 przeszczepiono żywcem z modelu 1. Zastosowano więc popularny we flagowcach procesor Qualcomm Snapdragon 855, grafikę Adreno 640 i 6 GB RAMu. Do wydajności urządzenia nie można się przyczepić. Jest równie płynnie co w Xperii 1, a optymalizacja procesów pozostaje na wysokim poziomie. Nie zdarzyło mi się natrafić na jakąkolwiek nieścisłość, jakikolwiek niedobór mocy powodujący delikatne bądź wyraźne „przycięcie”. Android 9 zainstalowany na Xperii 5 (która lada dzień powinna otrzymać aktualną wersję oprogramowania Google) radzi sobie doskonale.
Przyjęło się, że prawdziwym testem performance’u flagowego sprzętu mobilnego jest dziś odpalenie na nim jakiejś wymagającej gry. Xperia 5 zdała egzamin – próbowałem ją spowolnić kilkoma ambitnymi produkcjami na raz, ale bezskutecznie. Mogę śmiało stwierdzić, że ten model poradzi sobie z poważnymi zdaniami, obejmującymi nie tylko gaming, ale też np. programy graficzne typu Photoshop Express. A wracając jeszcze na moment do gier – wydaje mi się, że deweloperzy poszczególnych tytułów proponujących grafie „w pionie” zdołali już dostosować się do formatu 21:9 Xperii. W „jedynce” napotykałem jeszcze produkcje nie wykorzystujące w pełni przestrzeni ekranu, tutaj zaś nie ma już raczej o tym mowy.
Bateria w Xperii 5 to trochę kontrowersyjna sprawa. Podczas gdy topowe smartfony konkurencji cechują się już regularnie ładunkiem sięgającym lub przekraczającym 4000 miliamperogodzin, to oddano nam do rozdysponowania na pozór skromne 3140, czyli mniej niż w poprzedniczce „piątki”. Czemu na pozór? Bo tyle w zupełności wystarcza. Kto jak nie Sony potrafi dziś zadbać o czas pracy na jednym ładowaniu? Co najmniej jeden pełny dzień pracy na tym sprzęcie bez konieczności podpinania kabelka to norma. Idzie to w parze z całkiem szybkim ładowaniem o mocy maksymalnej 18 W, choć tu mogłoby być nieco lepiej; naładowanie baterii od zera do pełna zabierało podczas moich testów przeciętnie nieco ponad półtorej godziny.
Z innych wartych odnotowania rzeczy ponownie wymienić należy fizyczny czytnik linii papilarnych ulokowany na prawym boku Xperii 5. Sony uparcie broni się przed zastosowaniem ultrasonicznego czujnika pod ekranem, ale czy to źle? Porównując czas potrzebny na wybudzenie tego modelu z czasami uzyskiwanymi przez wtopione w ekran czytniki konkurencyjnych flagowców, wniosek jest następujący: tradycja wciąż góruje nad modernizmem. Porównywalnie lub nawet nieco szybciej radzą sobie chyba tylko – ale nie w każdych warunkach – sensory ultradźwiękowe w Galaxy S10 i Note10 od Samsunga.
Aparat w Sony Xperia 5 – Powiało delikatnie nudą
Co nowego można powiedzieć o fotograficznych narzędziach w kolejnej Xperii? Niestety bardzo niewiele. Zacznę więc od postawienia tego jednego, bardzo dużego plusa, który przysługuje Sony w tej kategorii: za fizyczny spust migawki. Japończycy umieścili w dolnym rejonie prawego boku obudowy Xperii 5 przycisk odpowiadający za robienie zdjęć. To kolejny świetny krok, który producent postawił po uprzednim upewnieniu się, że równie łatwo będzie użytkownikowi sięgnąć kciukiem przycisku wybudzania i czytnika linii papilarnych.
W głównym module aparatu brak jednak tym razem innowacji. Wprawdzie Sony bardzo duży nacisk położyło – co było szczególnie widoczne na stoisku podczas IFA 2019 – na technologię znaną z aparatów Alpha, która oddaje w nasze ręce przede wszystkim kontrolę nad ostrością w postaci funkcji Eye AF. Ale to dostaliśmy już w Xperii 1. Nie uległy też poprawie możliwości kręcenia filmów. Chcąc być uszczypliwym powiedziałbym nawet, że jedyną zmianą w stosunku do poprzedniego modelu jest… przesunięcie całego modułu o kilka centymetrów w lewo.
Pozwolę więc sobie zacytować poniżej własne słowa napisane przy okazji testu Xperii 1. Nic nowego dodać niestety nie potrafię:
Druga duża nowość i zmiana zdecydowanie na plus w Xperii 1 to zastosowanie (wreszcie, Sony!) potrójnego aparatu głównego. Wzorem Huaweia P30 Pro czy Samsunga Galaxy S10 możemy więc cieszyć się szerokokątnym obiektywem. Jakość? Jest bardzo dobrze, ale jeszcze nie tak precyzyjnie i kolorowo jak w modułach wymienionych wyżej smartfonów.
Co z kręceniem filmów? Kusi ręczny tryb Cinema Pro, dzięki któremu samodzielnie dostosujemy parametr ISO, czas migawki, balans bieli czy ostrość. Xperia 1 wspiera też w procesie nagrywania HDR, co cieszy. Martwi natomiast brak możliwości zabawy materiałem wideo 4K w 60 klatkach na sekundę – każdy szanujący się telefon z najwyższej półki powinien umożliwiać to dziś użytkownikowi.
Jedną zmianę muszę jednak odnotować – w Xperii 5 nie dostaniemy już funkcji rejestracji obrazu w slow motion (Full HD i 960 klatek na sekundę). Ostatecznie jestem jednak w stanie wybaczyć Japończykom lekką stagnację na tym polu w nowym modelu. Trzeba przecież pamiętać, że jest on nieco tańszy niż poprzednia flagowa Xperia i niejako gruntuje pozycję tego typu urządzeń Sony na rynku. Ekspozycja na targach IFA w Berlinie i obfite wykorzystanie w niej fotograficzno-filmowych cech Xperii 5 tylko to potwierdziły.
Po kilka zdjęć obrazujących możliwości „piątki” odsyłam do wspomnianego testu Xperii 1.
Werdykt Sony Xperia 5 – Udana kontynuacja ekscytującego trendu
O Xperii 5 trudno powiedzieć coś złego. Absolutnie nie jest to smartfon kompletny; więcej: to znów nie jest rozwiązanie dla każdego, podobnie jak poprzedni flagowy telefon z tej rodziny. Ale pamiętając, o jakiej mówimy półce cenowej i jaki zamysł przyświecał projektantom tego modelu, trzeba stwierdzić, że „piątka” spełnia pokładane w niej nadzieje. To udana kontynuacja drogi, którą obrało Sony, choć ogromnego kroku w przód nie widać. Ten zapewne japoński koncern postawi w 2020 roku, na co po cichu bardzo liczę.
Miłośnicy kinowych doznań i kompaktowych rozmiarów będą w pełni ukontentowani pakietem funkcjonalności, które proponuje Xperia 5. A przecież nie napisałem o wszystkim! Wspaniale odkrywać dziś w smartfonie takie smaczki jak dioda powiadomień, która – wydawało się – bezpowrotnie zniknęła z flagowców, precyzyjny czy bardzo satysfakcjonujący system wibracji, które towarzyszą nam nawet podczas odtwarzania multimediów w aplikacjach (polecam!). Warto też wspomnieć, że projektanci naprawdę spisali się dobierając kolory do tego smartfona – wszystkie, szczególnie niebieski i czerwony (a w zasadzie fuksja, odcień czerwieni) prezentują się stylowo. I nawet drażniący wciąż brak portu słuchawkowego już tak bardzo nie przeszkadza, bo Sony zadbało o dołączenie do zestawu przejściówki z USB-C. Tradycyjnie też Japończycy oddali w ręce użytkowników urządzenie niemal kompletne muzycznie – z Dolby Atmos i masą ustawień audiofilskich.
W teście Xperii 1 napisałem, że nie mogę się doczekać przyszłości tej serii. Dziś mogę to powtórzyć, ale z wyraźnie większą ekscytacją. Kurs został jasno wyznaczony i jest utrzymywany bez przeszkód. Sony nie łamie się pod naporem bezramkowych smartfonów z potężnymi, zakrzywionymi ekranami – bo nie musi. Japońska wizja smartfona przemawia wystarczająco głośno.
Zalety:
- Duży, szczegółowy wyświetlacz OLED
- Stylowy, przyjemny dla oka design
- Intuicyjna i przyjazna funkcja Side Sense
- Specyfikacja na poziomie Xperii 1
- Optymalizacja systemu na najwyższym poziomie
- Wydajna bateria
- Precyzyjny i szybki czytnik linii papilarnych
- Dopracowany, zachwycający system wibracji
- Znakomicie dobrane kolory
- Dioda powiadomień (sic!)
Wady:
- Format 21:9 „nie lubi się” z większością materiałów
- Stagnacja w kwestii możliwości aparatu
- Brak portu słuchawkowego (jest za to przejściówka!)
Smartfon Sony Xperia 5 można zakupić w sieci sklepów RTV Media Expert
Ceny pochodzą z dnia 01.12.2019
Dostępność | |
Model | Cena (w PLN) |
Sony Xperia 5 Czarny | 2799 zł |