
Serial “Devil May Cry” – czy to się mogło udać? RECENZJA nowości na Netflix!
Jako fani serii gier “Devil May Cry”, z niecierpliwością wyczekiwaliśmy animowanej adaptacji od Netflix. I musimy przyznać, że po seansie mamy mieszane uczucia. Z jednej strony, serial dostarczył nam wielu emocji, ale z drugiej – nie ustrzegł się kilku potknięć.
Seriale na Netflix – recenzujemy animowany “Devil May Cry”!
Zacznijmy od zalet, których jest całkiem sporo. Przede wszystkim, akcja i dynamiczne sceny walki to prawdziwa uczta dla oka. Studio Mir, znane z takich produkcji jak “The Legend of Korra” i “X-Men ’97”, stworzyło widowiskowe i precyzyjnie zaaranżowane starcia. Druga połowa sezonu to prawdziwy festiwal kinetycznej akcji, w której Dante z charakterystycznym dla siebie nonszalanckim stylem i one-linerami, stawia czoła hordom demonów. Johnny Yong Bosch, który wciela się w młodszą wersję Dantego, doskonale oddaje charyzmę i ukryty ból tej postaci, nadając jej więcej głębi niż w grach. Pojawiają się też odcinki, które można uznać za prawdziwe arcydzieło animacji – niemal pozbawione dialogów, wprowadzające medytacyjny nastrój i zmienia ton całego sezonu. Uważamy, że jest to jeden z najlepszych projektów animowanych na początku 2025 roku.
Doceniamy również rozbudowanie świata i relacji między postaciami. Główny antagonista, Biały Królik (Hoon Lee), to wyrazista i niebezpieczna postać, która została znacząco rozwinięta na potrzeby serialu. Agenta Arkham, znana jako Lady (Scout Taylor-Compton), również odgrywa istotną rolę w fabule. Fabuła, choć początkowo rozwleczona, w drugiej połowie sezonu nabiera tempa i staje się bardziej interesująca, koncentrując się na elementach, których oczekują fani. Serial inteligentnie bawi się nostalgią za latami 2000., zarówno w warstwie wizualnej, jak i muzycznej. Hity Limp Bizkit i Papa Roach doskonale oddają klimat tamtej dekady. Co więcej, serial porusza aktualne tematy, takie jak nietolerancja, uprzedzenia i imperializm, co nadaje mu dodatkowej głębi. Warto również wspomnieć o wierności duchowi gier, szczególnie w kontekście wykorzystania muzyki do akompaniowania akcji. Świetna obsada głosowa, w tym pośmiertna rola Kevina Conroya, również zasługuje na pochwałę.
Niestety, są też kwestie, które wypadają słabiej. Niezbyt atrakcyjne wykorzystanie CGI do przedstawienia demonów psuje wrażenia z niektórych scen akcji. Humor w pierwszych odcinkach jest nietrafiony, a Dante początkowo sprawia wrażenie “podróbki Deadpoola”. Niektóre postacie, jak Biały Królik, są przewidywalne, a ich motywacje wydają się powierzchowne. Pierwsza połowa sezonu jest rozwleczona, a długie ekspozycje bywają nużące. Przeładowanie postaciami na początku serialu również nie pomaga w odbiorze. To powoduje, że można zastanawiać się, czy serial trafi do nowych widzów, którzy nie znają gier “Devil May Cry”. Silne nawiązania do lat 2000. i fanów serii mogą być jednak barierą dla młodszej widowni.
“Devil May Cry” to serial z ogromnym potencjałem, który ma zarówno mocne, jak i słabe strony. Doceniamy wciągającą akcję, świetną animację i ciekawe postacie. Mimo kilku potknięć, uważamy, że warto dać mu szansę, szczególnie jeśli jesteście fanami gier. Serial jest adaptacją popularnej serii gier wideo od Capcom, a za jego produkcję odpowiadają Adi Shankar i Alex Larsen. Akcja osadzona jest w świecie, w którym demony żyją potajemnie wśród ludzi, a Dante, łowca demonów, zostaje wplątany w konflikt między rządową agencją DARKCOM a Białym Królikiem, który dąży do zniszczenia bariery między światami.
Zobacz więcej:
- Co za początek miesiąca w Prime Video. GIGA nowości od dziś na platformie!
- Prime Video triumfuje! Kultowe filmy Warner Bros. i DC trafiają do oferty!
- Nowość Netflix! Serial medyczny wzorowany na kultowych „Chirurgach”. Premiera już dziś!
- DWIE WIELKIE premiery na Netflix! To powinieneś obejrzeć DZIŚ wieczorem
- Nadchodzi nowy wielki hiszpański serial! SkyShowtime ujawniło datę premiery