Recenzja serialu “Special Ops: Lioness”. Powiew świeżości w kinie szpiegowskim!
Twórca “Yellowstone” powraca na SkyShowtime z nowym serialem. “Special Ops: Lioness” Taylora Sheridana pokazuje, że po tych wszystkich latach nadal można wciągnąć i zelektryzować widza. Ale czy kino szpiegowskie ma cokolwiek nowego do zaoferowania?
- PRZECZYTAJ TAKŻE: Netflix: absurdalny serial podbił Polskę! To obsceniczna produkcja z naszego kraju
Recenzja serialu “Special Ops: Lioness”. W Polsce można obejrzeć na SkyShowtime
Wiele osób wierzy, że dzisiejsze produkcje nie prezentują już żadnej nowej, świeżej i innowacyjnej wizji, lecz są miksem tego, co powstało wcześniej. Gdyby przysiąść i rozkładać wszystkie produkcje na czynniki pierwsze, to prawdopodobnie doszlibyśmy do takich właśnie wniosków. Nie można bowiem nie dostrzec wielu pomostów i inspiracji, które zawarto w “Special Ops: Lioness”, ale jednocześnie serial jest w stanie przekonać nas do pozostania przed ekranem na dłużej.
Produkcja skupia się na programie Lioness, który prowadzony jest przez Joe (w tej roli Zoe Saldaña). Pod jej skrzydłami znajdują się tajne agentki, które najpierw należy wyszkolić i przygotować do działania pod przykrywką, a później nimi kierować i zarządzać. Pierwsze minuty serialu dobitnie pokazują, z jakimi wyzwaniami mierzy się Joe, gdy jest zmuszona podjąć decyzję o skierowaniu rakiety w miejsce przebywania jednej z jej podopiecznych, której przykrywka została spalona, a misja ratunkowa nie dotarłaby na czas. Niedługo później obserwujemy natomiast jej starania w prowadzeniu normalnego życia, bo po powrocie na przedmieścia musi wcielić się w żonę i matkę dwóch córek. Jak się można było tego spodziewać, nie idzie jej to za dobrze.
Drugą główną bohaterką serialu jest Cruz Manuelos (grana przez De Oliveirę). Dziewczyna pogubiona we własnym życiu, która znajduje cel i inspirację w marynarce wojennej. Jej wybitne umiejętności na wielu polach czynią z niej najlepszą kandydatkę na agentkę w terenie, choć Joe początkowo nie odpowiada wybór jej przełożonych. Do współpracy jednak dochodzi, lecz nie będzie to droga z górki, ponieważ obydwie kobiety odznaczają się niezwykle silnymi charakterami i zadziornością. To czyni je chyba najlepszymi osobami na tych miejscach, ale z drugiej strony może to spowodować nie lada problemy w komunikacji, kooperacji i zaufaniu.
Serial ma jednak także drugą stroną, gdzie bliżej poznajemy zakulisowe działania tych na wyższych szczeblach. Nie jest to tak oczywiste i na pierwszym planie, ale zdecydowanie to jeden z większych atutów produkcji, ponieważ pokazuje, na jakie dylematy i kłopoty narażeni są ci będący pomiędzy młotem a kowadłem. Mowa tu, naturalnie, o osobach prowadzących misje i swoich agentów, ale odpowiadających przed przełożonymi z biurowców. Doskonale koresponduje to z obszernym przedstawieniem życia prywatnego Joe, któremu poświęcone jest naprawdę sporo czasu. Jest w tym jednak pewna niebanalność, bo zazwyczaj tego rodzaju wątki są przewijane i ignorowane przez widzów, a w “Special Ops: Lioness” jest to wyjątkowo oryginalne i interesujące, także dlatego, że tak świetną robotę odwalają Zoe Saldana i Dave Annable (grający Neila, męża Joe).
W obsadzie serialu znajdują się także Nicole Kidman i Morgan Freeman, chyba najsilniejsze magnesy dla widzów, ale zanim zostaną wprowadzeni w serialu na szerszą skalę mija trochę czasu. Taka praktyka nie jest niczym niespotykanym, ale dobrze jest widzieć aktorów tego pokroju w tak dobrym serialu. Sheridan zwykł angażować silne nazwiska w swoich produkcjach i “Special Ops: Lioness” nie jest wyjątkiem, natomiast nie ulega wątpliwości, że oddanie w ręce Laysli i Zoe głównych ról było właściwą decyzją. Tym bardziej, że serial nie jest prowadzony w typowy, przewidywalny sposób, a przygotowanych dla widzów niespodzianek jest naprawdę sporo.
Także pod względem technicznym mamy do czynienia z bardzo dobrym projektem, choć bardziej wymagającym widzom może brakować wsparcia dla 4K z HDR-em na SkyShowtime oraz nieco lepszego dźwięku. Platforma sonduje rynek pod tym względem, więc być może w przyszłości ulegnie to zmianie, ale nie wiemy czy i kiedy poszczególne tytuły będą otrzymywać upgrade do 4K. Obecne 1080p nie wygląda źle, choć brakuje mu trochę bitrate’u w porównaniu chociażby do “Top Gun: Maverick”, co podsuwa pytanie, czym kieruje się SkyShowtime wskazując w jakiej jakości dostępne będą konkretne tytuły. “Special Ops: Lioness” wygląda dobrze, ale mógłby znacznie, znacznie lepiej, a to nie wina twórców.
Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:
- To najpopularniejszy film na Netflix. “Recepta na przekręt” – nasza recenzja!
- Disney+ rozsyła do subskrybentów bardzo ważną wiadomość. Mogą zablokować dostęp
- Kolejny film z kina błyskawicznie wszedł na VoD w Polsce! Gdzie obejrzeć online zupełną nowość?
- W listopadzie na Disney+ wielka fala nowości! Wyczekiwane, hitowe filmy i seriale – pełna lista
- Netflix wprowadzi adaptację kolejnej książki Żulczyka! “Informacja zwrotna” już w listopadzie – kiedy dokładnie?