Recenzja serialu “Skandal w brytyjskim stylu”. Wciągająca miniseria na Max!
“Skandal w królewskim stylu” na pewno kojarzy się widzom z poprzednimi seriami o podobnie brzmiącym tytule. Tym razem także odwiedzamy Wyspy i przyglądamy się kontrowersyjnej sprawie, która budzi duże emocje. Nie jest ona jednak pokazywana po raz pierwszy na ekranach, więc niektórzy widzowie mogą być trochę zaskoczeni.
- PRZECZYTAJ TAKŻE: Nasza recenzja “Joker: Folie à deux”! Czy to jest film roku? Niestety
Seriale na Max: “Skandal w brytyjskim stylu” – recenzja
Jeśli z uwagą śledzicie nowości na serwisach VOD, to na pewno pamiętacie nowość z kwietnia tego roku, ponieważ “Mocny temat” na Netflix, to film z Gillian Anderson, który opowiadał dokładnie tę samą historię. W centrum wydarzeń był książę Andrzej, którego (bliska) znajomość z Jeffrey’em Epsteinem nie tylko wyszła na jaw, ale stała się obiektem niezliczonej liczby materiałów, a przede wszystkim pamiętnego wywiadu z dziennikarką BBC. Film Netfliksa skupił się jednak w dużej mierze na jeszcze innej bohatarce: Sam McAllister, która była bookerką w stacji telewizyjnej i to dzięki niej udało się zorganizować wspomnianą rozmowę. Serial dostępny na Max, także dzięki dłuższemu metrażowi, oferuje nam nieco więcej i przenosi balans w inne miejsce, pozwalając lepiej poznać innych bohaterów.
“Skandal w królewskim stylu” to mini-seria, która w odpowiedni sposób podchodzi do tematów ważnych. Poruszane sprawy nie są łatwe dla wielu osób, dlatego tak istotne było, by produkcja była dobrze wyważona. Nie lekceważy powagi tematu, ale nie sprawia też, że w trakcie seansu czujemy zbyt duży ciężar na swoich barkach, tylko oglądając wydarzenia z boku. To duży plus serialu, który w odróżnieniu od filmu nie opowiada o dziennikarskim śledztwie i działaniach księcia tylko pobieżnie, lecz pozwala wybrzmieć wszystkim kluczowym momentom. Co więcej, tło wydarzeń również jest odpowiednio przedstawione, dzięki temu ta niedługa wycieczka w przeszłość jest zrozumiała także dla tych osób, które nie śledziły źródeł informacji nigdzie w sieci czy telewizji. Przedstawienie całości we właściwym kontekście jest równie istotne, co pokazanie samych wydarzeń w stonowany, ale i dobitny sposób, a to najwyraźniej można dobrze połączyć.
Na pochwałę zasługuje także Michael Sheen, który księcia Andrzeja zagrał po prostu świetnie. Kroku dotrzymuje mu Ruth Wilson grająca Emily Maitlis – dziennikarkę BBC. Nietrudno jest dopatrzeć się różnic w pokazaniu kilku spotkań i wydarzeń w porównaniu do wspomnianego filmu, ale już na samym wstępie do odcinka pierwszego zapoznajemy się z planszą, że w serialu udramatyzowano niektóre wydarzenia. To normalny zabieg, ale nie przesadzono, co się chwali. Niestety, nie wszystkie aspekty serialu są równie dobre, w tym sama powtarzalność tematyki oraz brak próby choćby odrobinę nowatorskiego podejścia do realizacji tego projektu. Wszystko zrobione jest właściwie, dobrze, poprawnie albo świetnie, ale jako całość “Skandal w królewskim stylu” nie sprawia, że wrażenie zrobi na nas strona realizacyjna. Inaczej jest z samą sprawą, która szokuje, ale niektórzy mogliby powiedzieć, że przedstawiona historia nie jest do końca wyważona i serial nie przedstawia obydwu stron sprawy. Czy serial jest jednostronny? Widać, że starano się dotrzeć do pewnego celu i zrobiono wiele, by ten cel osiągnąć, ale nie zawsze dawano szansę na większe wątpliwości lub interpretację.
Przeczytaj więcej:
- Netflix z potężną dawką nowości na start października! Wróciły hitowe filmy
- Max: nadchodzą wielkie filmowo-serialowe premiery! Oferta serwisu na październik ujawniona
- Ponad 20 nowości na SkyShowtime! Tak można zaczynać październik
- Wielkie nowości na Max! Serwis zaserwował mocną dawkę na poniedziałek
- Dziś ostatni dzień promocji na SkyShowtime! Ostatnia szansa na tani abonament