To warto obejrzeć w najwyższej jakości. Recenzja serialu “Lista śmierci: Mroczny wilk” na Prime Video!
“Lista śmierci” była na tyle dużym hitem, że Amazon zdecydował o nakręceniu serialu w tym samym świecie. Czy “Lista śmierci: Mroczny wilk” przebija oryginał? Oglądamy serial w 4K UHD z HDR i Dolby Atmos!
Wszystkie recenzowane filmy i seriale oglądamy na najnowszym telewizorze OLED z Dolby Vision / HDR10+ oraz w systemie audio Dolby Atmos. Dzięki temu widzimy każdy detal obrazu i wychwytujemy nawet drobne niedociągnięcia – tak, jak chciał tego reżyser. Nasze opinie są pełne szczegółów, które doceni każdy prawdziwy kinoman.
Serial “Lista śmierci: Mroczny wilk” jest dostępny na Prime Video w jakości 4K Ultra HD z obsługą HDR i dźwięku przestrzennego Dolby Atmos.
Recenzja serialu “Lista śmierci: Mroczny wilk” na Prime Video – co wiemy po seansie w 4K HDR na telewizorze OLED?
Fabuła skupia się na postaci Bena Edwardsa, amerykańskiego Navy SEAL-a, który wraz z innymi elite żołnierzami zostaje wciągnięty w jeszcze bardziej mroczne i skomplikowane tajne operacje. Edwards, grany przez Taylora Kitscha, zostaje odizolowany od swoich towarzyszy po kontrowersyjnym zabiciu wroga, co prowadzi do jego rekrutacji do CIA i coraz bardziej szpiegowskiego wymiaru fabuły. W tle przewijają się, także znane, postaci takie jak James Reece (Chris Pratt) oraz Raife Hastings (Tom Hopper).
W roli głównej Taylor Kitsch robi świetną robotę, tworząc postać złożoną, szorstką, ale jednocześnie z ludzkimi słabościami, co jest odświeżające w porównaniu do stereotypowych bohaterów akcji. Chris Pratt pojawia się w roli Jamesa Reece’a na początku i końcu serialu, pełniąc raczej rolę łącznika z oryginalnym serialem, ale to właśnie Kitsch jest prawdziwym sercem „Lista śmierci: Mroczny wilk”.
Tom Hopper jako Raife Hastings dodaje opowieści surowości i fizycznej prezencji, a relacje między Edwardsem, Reece’em i Hastingsem są autentyczne i pełne napięcia. Postaci kobiece są dobrze napisane i nie są jedynie dodatkami do męskiego świata wojny — mamy tu silne, wyraziste postacie Mossadu, które wnoszą niezbędną różnorodność i realizm.
Przeczytaj również inne nasze recenzje nowości z ostatnich dni i tygodni:
- ZOBACZ: “Czwartkowy klub zbrodni”, czyli kryminalna uczta w 4K HDR od Netflix. Warto obejrzeć w wysokiej jakości na TV?
- ZOBACZ: Gotowi na kinowe doznania? Recenzja 2. sezonu “Peacemakera” po seansie w 4K HDR na telewizorze OLED!
- ZOBACZ: Techniczna recenzja 4. odcinka serialu “Obcy: Ziemia”! Czy nadal trzyma poziom w 4K HDR?
- ZOBACZ: To należy oglądać na jak najlepszym sprzęcie. Recenzja filmu Netflix “Zawsze przychodzi noc” po seansie na TV OLED!
„Lista śmierci: Mroczny wilk” imponuje pod względem technicznym – każdy kadr jest starannie skomponowany, a zdjęcia są na kinowym poziomie. Kameralne ujęcia scen walki wręcz, jak na przykład długa sekwencja starcia między drobną hakerką a większym przeciwnikiem, sprawiają, że napięcie jest bardzo odczuwalne. Dynamiczne sceny akcji przeplatają się z rozbudowanymi ujęciami krajobrazów wojennych w Mosulu, a kontrast tych scen tworzy atmosferę zarówno klaustrofobii, jak i surowości pola walki.
Widać tutaj dbałość o detale, jak odgrywanie realistycznego zachowania broni i taktyk wojskowych — coś, co często bywa zaniedbywane w produkcjach tego typu, a co w „Lista śmierci: Mroczny wilk” buduje autentyczność. Cieszy fakt sięgnięcia po 4K UHD z HDR-em. Nie ma tu dynamicznego HDR10+ czy Dolby Vision, ale jakość obrazu i wykorzystanie HDR-a są wystarczające. W odpowiednich momentach twórcy mogli nie przejmować się skrajnie jasnymi i ciemnymi partiami ekranu, ale bywają sceny, gdzie dynamiczny format sprawdziłby się nieco lepiej.
Pod względem dźwięku jest jednak lepiej — ścieżka dźwiękowa Dolby Atmos, pełna pulsującej muzyki podkreślającej napięcie i dramat, idealnie współgra z akcją na ekranie, a wszystkie odgłosy, dialogi i efekty mają dla siebie przestrzeń. Efekty dźwiękowe, od odgłosów walki po szumy otoczenia, wzmacniają poczucie obecności w scenie – to dobrze wykorzystany Dolby Atmos. To wszystko sprawia, że „Lista śmierci: Mroczny wilk” ogląda się niemal jak dobry film wojenny, a nie standardowy serial telewizyjny. Przy odpowiednim sprzęcie taki Atmos może się podobać. Cisza przełamana nagłymi wybuchami i odgłosami ostrzału tworzy rytm, który pozwala poczuć presję i stres bohaterów.
Dużą siłą „Lista śmierci: Mroczny wilk” jest jego autentyczność i szacunek dla realiów wojskowych, co podkreśla obecność w produkcji byłych żołnierzy, konsultantów i twórców z doświadczeniem. Ich wkład nadaje serialowi głębi i wiarygodności, co jest jednak rzadkością w gatunku na małym ekranie, bo często powstają płytsze produkcje. Wysoka jakość techniczna — zdjęcia, dźwięk, scenografia — podnoszą wartość produkcji do poziomu kina, a nie prostego serialu. Sama oprawa może być powodem, dla którego rozpoczniecie seans.
Minusem bywa natomiast momentami przerysowane, typowe “machismo” i dość uproszczone ujęcie konfliktu geopolitycznego, gdzie czarne i białe podziały dominują nad niuansami i wielowątkowością oraz różnorodnością bohaterów. Niektóre sceny akcji są balansujące na granicy fantazji, ale da się na to przymknąć oko.
„Lista śmierci: Mroczny wilk” to produkcja dla fanów mocnych, realistycznych thrillerów wojskowych, których interesuje nie tylko akcja, ale też psychologia żołnierzy i ich moralne dylematy. Serial jest interesującym i angażującym doświadczeniem, mimo swoich momentów uproszczeń fabularnych. Odpowiednia oprawa dodaje pikanterii, więc seans na pewno można zaliczyć do udanych.
Zobacz więcej:
- “Czwartkowy klub zbrodni”, czyli kryminalna uczta w 4K HDR od Netflix. Warto obejrzeć w wysokiej jakości na TV?
- Super 1 września na Netflix! Ponad 25 nowości na dobry początek miesiąca
- Nadchodzący tydzień w Disney+. GIGA dawka nowości!
- Szukasz idealnego filmu na wieczór? Mamy 4 wyjątkowe propozycje od Netflix!
- Kanał Zero może wejść do telewizji kablowej i satelitarnej! Jest wniosek o koncesję




