Home Strefa filmu Recenzje filmów kinowych i seriale Recenzja filmu “Ferrari” – czy Adam Driver daje radę jako legendarna postać?
Recenzja filmu “Ferrari” – czy Adam Driver daje radę jako legendarna postać?

Recenzja filmu “Ferrari” – czy Adam Driver daje radę jako legendarna postać?

372
0

Umieszczenie w tytule filmu jednej z najważniejszych marek motoryzacyjnych na pewno przykuwa uwagę, ale “Ferrari” to nie tylko szybkie samochody, ale także – a może przede wszystkim – ludzie. A właściwie jeden człowiek: Enzo Ferrari. Czy film z Adamem Driverem oddaje mu należycie hołd?

Film “Ferrari” – nasza recenzja kinowej nowości

Pojawienie się w Polsce filmu “Ford vs Ferrari” mogło umknąć niektórym osobom, a wszystko dlatego, że wprowadzono go do nas pod innym tytułem. Nie wiedzieć czemu wybrano “Le Mans ’66”, co skutecznie zawęziło grupę odbiorców, bo pojedynek dwóch gigantycznych marek samochodowych byłby wystarczającym powodem, by pójść do kina. Czy sam wyścig, którego nazwa sprawia części osób nie mały problem, był podobnie atrakcyjny? Raczej nie.

Tym razem jednak “Ferrari” nie zaginęło w procesie tłumaczenia, ale mogło to wynikać między innymi z tego faktu, że historia ta bardziej skupia się na człowieku, niż samej fabryce. Enzo Ferrari, grany przez Adama Drivera, to w najnowszym filmie Michaela Manna człowiek z krwi i kości. To ktoś, z kim wydaje się, że przebywamy w jednym pomieszczeniu przez większość seansu i poznajemy go bliżej. Jego odważne decyzje i ambicja popychają fabułę naprzód i mimo, że czasami wydaje się być większym herosem, niż powinien być, to czujemy, że nie jest to postać fikcyjna.

Obok Adama Drivera oglądamy Penelope Cruz i Shailene Woodley, które znakomicie dopasowują się do stylu filmu i pomysłu na całość. Być może postać Cruz, czyli Laura, jest odrobinę zbyt jednowymiarowa i przydałoby się ją odrobinę rozwinąć, ale takie wrażenie nie towarzyszy nam podczas seansu zbyt długo. Na plus działają natomiast relacje pomiędzy bohaterami oraz intrygi, które sprawiają, że pragniemy poznać tę historię z każdą minutą jeszcze bardziej. Nie tylko sceny z wyścigami są przepełnione emocjami i odpowiednim tempem, ale także te wypełnione dialogami – to buduje napięcie i podgrzewa atmosferę, a dynamiczne wyścigi to jedna z głównych ozdób filmu.

Mann zdołał zamknąć w tym filmie magię lat 50. – wszystkie scenografie, rekwizyty i kostiumy pracują razem nad tym, byśmy z każdą sceną jeszcze bardziej wsiąkali w wykreowany na ekranie świat. Sceny z wyścigami to natomiast serce filmu pompujące krew po całym organizmie. Nie są to to wygłupy na poziomie “Szybkich i wściekłych”, co oczywiste, lecz dosadne, przyziemne i dokładne odwzorowania aut, budynków i tras (podobnie jak w “Le Mans ’66”) pozwala nam przenieść się w ten okres również w kontekście motoryzacyjnym.

Owszem, jedna ze scen budzi pewne kontrowersje i dlatego wracano do niej np. podczas konferencji prasowej z Adamem Driverem podczas Camera Image w Toruniu, ale nie jedna doceniana produkcja mierzyła się z takimi wyzwaniami, dlatego “Ferrari” nie powinno tracić na atrakcyjności z tego powodu. Na ekranie podziwiać można skrupulatnie i spójne zbudowany świat, który pozwala nam się w tym wszystkim zanurzyć i czerpać ogromną radość z seansu. Całości dopełniają kreacje aktorskie i muzyka Daniela Pembertona, który ponownie udowadnia, jak dobrze przekłada wizję klimatu i atmosferi filmu na muzykę, dzięki której widzowie jeszcze bardziej przeżywają wydarzenia na ekranie. “Ferrari” ma swoje błędy czy nieduże potknięcia, ale to dobrze wyważony i solidnie nakręcony film, który trafi nie tylko do maniaków moto.


Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:

(372)

0 0 głos
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
0
Chcielibyśmy poznać twoje zdanie na ten tematx
()
x