Recenzja “Telefon pana Harrigana” na Netflix – ekranizacja opowieści Stephena Kinga
Stephen King to prawdziwa legenda, a pisarz wciąż nie zamierza odłożyć pióra (klawiatury), tylko regularnie dowozi nowe powieści i opowiadania. Zdaniem niektórych najlepsze czasy może mieć za sobą, ale nawet jeśli, to najnowsze historie wciąż trzymają pewien poziom. Co więcej, nawet niedługie opowiadania bywają lepszą inspiracją lub bazą do nakręcenia filmu bądź serialu, niż oryginalne pomysły scenarzystów. Trzeba jednak przyznać, że ci ostatni muszą też zmierzyć się z próbą (zakończoną sukcesem lub nie) przeniesienia historii z kart książek na ekran i w przypadku “Telefonu pana Harrigana” nie było to łatwe. Na czele obsady znaleźli się Jaeden Martell oraz Donald Sutherland, a na drugim planie wystąpili Joe Tippett oraz Kirby Howell-Baptiste. Pozostałe role przyznano mniej rozpoznawalnym aktorom, co dało też pewną świeżość całości.
- PRZECZYTAJ TAKŻE: Jaki film lub serial obejrzeć? Znakomity październik w CANAL+ online! Sprawdź listę
Film “Telefon pana Harrigana” na Netflix – recenzja
Historia nie jest nazbyt skomplikowana, ponieważ śledzimy młodego chłopaka Craiga, który nie do końca radzi sobie po stracie matki. Jego ojciec staje się zimnym i pustym człowiekiem, z którym trudno mu nawiązać cokolwiek więcej niż powierzchowną więź wynikającą przede wszystkim z bezpośredniej relacji. Odskocznią dla Craiga stają się wizyty w domu miliardera – ten postanowił zatrudnić chłopaka do czytania książek, ponieważ wzrok nie pozwalał mu już samodzielnie pochłaniać nowych lub powtarzać znanych tytułów. Widywali się trzy razy w tygodniu, aż chłopak podrósł i znalazł się w liceum. To w tym okresie akcja nieco zwalnia, ponieważ wcześniej widywaliśmy tylko przebłyski z ich spotkań i czasu dorastania Craiga.
Historia pokazuje, jak wymagającym i zupełnie nowym dla nastolatka przeżyciem może być pojawienie się w obcym otoczeniu, a nowa szkoła to zawsze pewne wyzwanie dla młodych ludzi. Z niektórymi osobami nawiązuje się szybko relacje, z innymi bywają one niezwykle trudne od samego początku. Nie inaczej jest z Craigem, który nieumyślnie zyskuje też wroga – starszego ucznia, który będzie miał głównego bohatera na oku przez cały czas. Jednocześnie hitem stają się smartfony, a głównie iPhone, którego premiera odbyła się w 2007 roku. Choć główną atrakcją dla nastolatków było wygodne i szybkie SMS-owanie z innymi oraz przeglądanie Sieci, to dla nich było to w pełni wystarczające. Wciągali się na długie godziny, był to fundament dla ich relacji, a także sposób na nakreślenie granic społecznych, bo nie każdy mógł sobie na taki wydatek, jak zakup iPhone’a pozwolić.
Zafascynowany nową technologią i zaprzyjaźniony z panem Harriganem Craig postanawia sprezentować przyjacielowi taki gadżet. W ogromnym stopniu wpływa on na miliardera, który zyskuje nowe okno na świat, ale też zmienia się, ponieważ nieduży 3,5-calowy ekran staje się jego oknem na świat. Ich relacja staje się nieco trudniejsza, aż pewnego dnia Craig musi pogodzić się ze śmiercią jednej z najbliższych mu osób. To jednak wcale nie oznacza, że kontakt pomiędzy nimi całkowicie się urwie, ponieważ wiadomości (głosowe) Craiga zdają się docierać do pana Harrigana. Historia na odległość zdradza wiele elementów typowych dla powieści i opowiadań Stephena Kinga, dlatego reżyser i twórca scenariusza John Lee Hancock stara się maksymalnie pokazać to na ekranie. Czasem efekty tych prób są bardziej udane, bo niektóre sceny niosą pewien ładunek emocjonalny grozy i potrafią zatrzymać nasz oddech na dłuższą chwilę, ale są to bardzo sporadyczne chwile. W pozostałych przypadkach film toczy się nieco jesiennym, powolnym i bardziej dramatycznym, niż thrillerowym tonie. Tempo nie przyspiesza znacząco też w scenach, które mogłyby być nieco bardziej dynamiczne. Nie można raczej powiedzieć, że film zrealizowano przy mniejszym budżecie, bo i efekty nie były tu aż tak wymagające, ale niektóre ujęcia z wnętrza pojazdów aż zanadto pachną studiem i nakładanym na siebie obrazem.
Donald Sutherland wielokrotnie udowadniał, jak dobrym jest aktorem i teraz tylko to potwierdził. Trudno powiedzieć, jak dużym wyzwaniem była dla niego rola ekscentrycznego miliardera, ale na pewno był ponownie przekonujący i wiarygodny na tyle, że nie można mu nic zarzucić. Podobnie dobrze ze swoich obowiązków wywiązał się Jaeden Martell, który jednak mimo wszystko powielił to, co zrobił w “To” czy kilku innych filmach. Nie żeby grał od niechcenia, ale nie dano mu nawet większej szansy na zrobienie przed kamerą czegoś więcej. Druga linia wypadła poprawnie, starając się dotrzymać kroku najlepszym, ale nie ma to większego wpływu na wydźwięk filmu. Możliwość wpłynięcia na to, jak wypadnie miał jednak reżyser, który nie silił się na uczynienie z tej historii czegoś więcej, niż wynikało z opowiadania.
To z jednej strony właściwe podejście, bo film pozostaje spójny i będzie ciekawym sposobem na spędzenie popołudnia czy wieczoru, ale jednocześnie nie wykracza on znacząco poza ramy tego, jak można go sobie wyobrazić. Chwile grozy nie są wyjątkowo znaczące, a przewidywalność historii jest dość spora. Nie uświadczymy to mocnych zwrotów akcji czy solidnych niespodzianek, co dla niektórych może być potężnym rozczarowaniem. Film “Telefon pana Harrigana” nie wynajduje gatunku na nowo, nie zaskakuje widza, lecz stara się trafić w jego czułe punkty odwołując się do emocji i relacji międzyludzkich, które tyczą się chyba wszystkich. Trudno nazwać tę produkcję filmem złym, ale problem polega na tym, że nie jest też wyróżniającym się na tle wielu takich thrillerów czy dramatów. Czasu nie zmarnujecie, ale po seansie nie będziecie też zachwyceni. Pochwały należą się za to twórcom za dopilnowanie szczegółów pod względem realizacyjnym, bo modele urządzeń i wygląd oprogramowania idealnie oddają to, jak wyglądało to w okolicach 2007 roku i nieco później.
VoD i serwisy streamingowe – przeczytaj więcej:
- Najnowsze premiery na HBO Max w Polsce! To warto obejrzeć w weekend
- 6 nowości na Netflix, które warto sprawdzić! Film lub serial na wieczór i weekend? Zobacz!
- Recenzja “Wilkołak nocą” na Disney+ – czy nietypowy, czarno-biały film Marvela okaże się hitem?
- Szukasz filmu lub serialu? 11 premier na Netflix, w tym wielki polski hit już do obejrzenia!
- Super nowości na Disney+ w Polsce! Kilkanaście serialowych premier, które musisz obejrzeć!
Mnie sie ten film BARDZO podoba- polecam. Recenzja- SUPER !!