Jesteśmy o krok od finału serialu “Andor”! Recenzja 11. odcinka. Jak skończy się ta historia?
Tylko krok od finału najnowszy serial aktorski w świecie Gwiezdnych Wojen udowadnia, że ta historia po prostu zasługiwała na opowiedzenie jej w ten sposób, w tym momencie i właśnie w takiej formie. Emocji nie brakuje, w tym wzruszeń, trochę zazdrości, a także radości. “Andor” wraca po raz przedostatni, a my już żałujemy, że będziemy musieli się żegnać.
- PRZECZYTAJ TAKŻE: 3 świąteczne filmy, które dostaniemy w tym roku od HBO Max! To będą idealne wybory?
Serial “Andor” na Disney+ – 10 odcinek. Finał tuż za rogiem!
Tekst zawiera delikatne spoilery.
W wielu wcześniejszych recenzjach podkreślaliśmy, jak umiejętnie zbudowany jest świat, po którym poruszają się postacie w “Andorze”. Jeżeli odwiedzamy te same lokalizacje, to albo wydarzenia na ekranie są dla nas intrygujące, albo wszystko oglądamy z zupełnie innej perspektywy, więc twórcy unikają wrażenia wtórności podczas seansu. Jedenasty odcinek “Andora” tylko to potwierdza, ponieważ prawie na otwarcie dostajemy bardzo smutne wieści, kontrastujące wręcz z tym, co dzieje się z głównym bohaterem. Ucieczka Cassiana z więzienia to zaledwie początek przygody, której finał (niestety) znamy. Ale możliwość poznania go w takich okolicznościach, by zrozumieć jego motywacje do późniejszego działania, a także przyswoić historię jednego z kluczowych bohaterów “Łotra 1”, to naprawdę gratka. Tym bardziej, że twórcy serialu nie rezygnują z niespodzianek.
O tym, jak można wykaraskać się z kłopotów, mogliśmy się przekonać wiele razy, bo “Star Wars” słyną z wielu ciekawych rozwiązań w tym temacie. “Andorowi” udaje się nas jednak zaskoczyć i to nie raz, więc seans jest o tyle przyjemniejszy, że faktycznie czyhają na nas tutaj pewne niespodzianki. Kiedy już jesteśmy pewni losu naszych bohaterów, scenarzyści rysują im całkowicie inną przyszłość, a przecinanie się wielu wątków sprawia, że trochę w niepewności i w zniecierpliwieniu czekamy, aż do nich wrócimy.
To jednak wcale nie oznacza, że tylko to, co dzieje się z Cassianem jest dla nas istotne. Wręcz przeciwnie, ponieważ jednocześnie na pozostałych frontach dzieje się naprawdę mnóstwo interesujących rzezczy. Ponownie zaglądamy za kurtynę działalności Imperium, gdzie napięcie stale rośnie. Chęć zatrzymania Rebeliantów jest przeogromna, a u sterów akcji znajduje się już odpowiednia osoba, dlatego zaczynamy obawiać się o to, czy tym razem uda im się uchronić przed przeciwnikami. Ta niechęć wobec Rebeliantów jest wyczuwalna nawet przez ekran, a odpowiednie zdjęcia, aktorstwo i muzyka sprawiają, że wsiąkamy w ten świat coraz bardziej.
Bo tym, co zadziwia widzów chyba najbardziej, jest ta spójność i umiejętność utrzymania wysokiego poziomu produkcji na przestrzeni tylu odcinków. Jedenasty epizod pokazuje, że w chwili, gdy emocje mogłyby delikatnie opaść, bo twórcy mogli zostawić najlepsze na koniec, udaje im się jednak podtrzymać tę niepewność, niepokój i zniecierpliwienie, które angażują widza podczas oglądania. Na każdym kroku oglądamy bowiem serial świetnie nakręcony i zmontowany, a do tego nikt nie sili się tu na pokazanie: zobaczcie! Kręcimy Gwiezdne Wojny! Dzieje się nawet odwrotnie, bo w teorii mogłyby to być zupełnie inne strony konfliktu w tematyce sci-fi, niekoniecznie Star Wars, ale bardzo umiejętne korzystanie z zasobów uniwersum (postacie, lokalizacje, historie) powoduje, że “Andor” tak wciąga. Wiemy i czujemy, że oglądamy “Gwiezdne Wojny” ale to nie jest kolejny pokaz mieczy świetlnych i wielkich batalii w powietrzu lub na ziemi.
Wszyscy wyczekujemy finału, który już za tydzień i chyba nikt nie wierzy, że “Andor” zdoła zaprzepaścić szansę i nie stanie się najlepszym serialem aktorskim Star Wars. “The Mandalorian” skradł serca widzów pod wieloma względami i my też bardzo miło wspominamy tamte historie, ale dopiero “Andor” udowodnił, że da się to zrobić na zupełnie innych zasadach. Tutaj drugo- lub trzecioplanowi bohaterowie w kontekście trylogii są kluczowi – dla nas i dla akcji serialu – i nikt nie patrzy na to, czy mamy do czynienia z produkcją kosztującą dziesiątki milionów dolarów za odcinek. Ta forma (scenografie i efekty) są tylko drogą do celu, a nie samym celem. Bo nadrzędnym zamiarem twórców było opowiedzenie historii Cassiana Andora, który do niedawna mało kogo interesował, a dziś może być jedną z ciekawszych postaci w uniwersum dla wielu osób.
Filmy, seriale, VoD i serwisy streamingowe – przeczytaj więcej:
- Jaki film lub serial obejrzeć na Netflix? Uwaga – 8 nowości w ofercie, w tym wielki hit! Warto?
- Netflix wchodzi w streaming na żywo! Pierwszy event już zaplanowany – co to i kiedy?
- Viaplay przejęło kolejne prawa sportowe! Ważne zawody niedługo w ofercie
- Indie na wyciągnięcie ręki – rusza niezwykła seria dokumentalna! Można oglądać online
- Tydzień wielkich premier w Disney+! Zobacz jakie filmy i seriale obejrzysz – warto!