Gram w The Last of Us Part II na Philips OLED z Ambilight i zbieram szczękę z podłogi. Pierwsze wrażenia z gry!
Siedem lat temu The Last of Us powaliło właścicieli PlayStation 3 na kolana, w wielkim stylu żegnając poprzednią generację konsol. Czy druga część wielkiego hitu studia Naughty Dog zasługuje na miano sztandarowego tytułu PS4? Tego jeszcze nie wiem, za to mogę się już podzielić pierwszymi wrażeniami po rozegraniu udostępnionego mi fragmentu Part II. Jest przerażająco pięknie.
- PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Jaki kupić telewizor do PS4 oraz Xbox One? Wybieramy modele poniżej 3000 zł
The Last of Us Part II – pierwsze wrażenia
Bardzo żałuję, że nie przeleję dziś na papier wszystkiego, z czym się spotkałem podczas nieco ponad dwugodzinnej zabawy. Fragment, który ograłem, skupia się wokół poszukiwań niejakiej Nory, którą nasza protagonistka – Ellie – stara się zlokalizować w deszczowym i zielonym Seattle. Już od momentu wyruszenia w drogę towarzyszyło mi przejmujące wrażenie osaczenia, które chwytało za gardło i nie pozwalało odetchnąć ani na moment.
Skąd takie emocje? Nie będzie żadną tajemnicą dla tych, którzy przeżyli przygodę z pierwszą odsłoną gry twórców fenomenalnej serii Uncharted, że świat The Last of Us jest po prostu okrutny. Cywilizacja, jaką wszyscy znamy, dawno upadła pod jarzmem śmiertelnej epidemii zamieniającej ludzi w krwiożercze maszyny do zabijania, a po latach, które upłynęły od naszego pierwszego spotkania z Ellie i jej opiekunem Joelem, natura zdążyła jeszcze wyraźniej upomnieć się o swoje, przeistaczając wielkie amerykańskie metropolie w prawdziwe miejskie dżungle. Pustek jednak nie uświadczymy – garstka ocalałych potworzyła kolejne społeczności, które nie w każdym przypadku mają pokojowe zamiary.
Wrażenie osaczenia, o którym piszę, wynika z faktu, że nie tylko Ellie wyruszyła na polowanie. Również ona jest tu poszukiwana, co zmusza do bardzo ostrożnego przemierzania miasta. Dodajmy do tego grupki doskonale znanych nam już zarażonych (choć i tu jest kilka nieprzyjemnych niespodzianek) i wyłania nam się przerażający obraz rodem z horroru. Nasi żywi przeciwnicy są z kolei znakomicie wyszkoleni i przewidujący – odniosłem wręcz wrażenie, że mam do czynienia z wcieleniem doskonałej sztucznej inteligencji; bojówka przeszukująca pobliski teren robi to w sposób przemyślany, więc ciche ominięcie jej zasieków graniczy z cudem. W efekcie bezpośrednie starcia zdarzały mi się bardzo często, a serce co rusz podchodziło do gardła. Prawdziwy emocjonalny rollercoaster.
Ellie bardzo się zmieniła przez te kilka lat i to widać już na pierwszy rzut oka. Nowe blizny, widoczna muskulatura, zacięty wyraz twarzy – ta postać nie przypomina już drobnej dziewczynki z czasów, kiedy przez brutalny świat prowadził ją niemal za rękę Joel. Jest zwinna, sprytna i silna. Pokazał mi to sposób jej poruszania się – czy to podczas skradania czy podczas starć. Nasza bohaterka znakomicie też obchodzi się z bronią białą i palną. Jest już dojrzałą i doświadczoną przez los kobietą, mimo że wciąż ma te “naście” lat.
Świat The Last of Us Part II olśniewa i przeraża
Słów kilka trzeba napisać o świecie przedstawionym. Seattle z omawianego fragmentu robi oszałamiające wrażenie. W The Last of Us Part II gram oczywiście na PlayStation 4 Pro, podpiętym do telewizora Philips OLED z nagrodzonej przez EISA serii. Wrażenia wizualne są nieprawdopodobne, a HDR jeszcze dodaje tej grze charakteru.
Jeżeli całość wygląda tak, jak zaprojektowane są kolejne poziomy w Seattle, to z góry mogę nazwać drugą część The Last Of Us jedną z najpiękniejszych produkcji stworzonych na konsole. Wszystkie lokacje, które napotkałem na swojej drodze podczas swojej krótkiej przygody w okolicach jednego z miejskich szpitali, są zaprojektowane z ogromną pieczołowitością i dbałością o detale. Raczej nie było mowy o “kopiuj-wklej” w procesie tworzenia. Każde napotkane miejsce – dom, sklep, apteka, sala szpitalna, piwnica, czy wreszcie las, to odrębna cząstka tego świata, z własnymi, niepowtarzalnymi elementami.
To bardzo ułatwia proces eksploracji i czyni go po prostu bardzo satysfakcjonującym. Kilka razy złapałem się na tym, że kompletnie zapomniałem o celu, jaki postawiono przed Ellie, a zamiast jego realizacji zagłębiałem się w kolejnych pomieszczeniach, szukając cennych przedmiotów czy zaczytując się w znajdywanych na biurkach i ścianach ulotkach, komunikatach i artykułach przypominających niejednokrotnie, że świat zatrzymał się ponad dwadzieścia lat wcześniej, w 2013 roku.
Torując sobie drogę w kierunku wspomnianego szpitala, ani na moment nie zapominałem jednak o czyhających na każdym rogu zagrożeniach. Zapadająca niejednokrotnie cisza albo zwiastowała śmiertelnie niebezpieczne starcie, albo tylko podkreślała surowość i pustkę postapokaliptycznego świata.
Wrażenia na telewizorze Philips OLED z Ambilight są niesamowite
Kolory. Słowo-klucz mojej dotychczasowej wycieczki do Seattle. Co prawda pogoda nie rozpieszczała, a miasto spowiła nieprzyjemna mgła, tym bardziej jednak zwracałem uwagę na barwy miejskiej dżungli. Jak już wspomniałem, zabawę z The Last of Us Part II rozpocząłem na telewizorze Philips OLED, który producent wyposażył w system inteligentnych diod LED – Ambilight. W dodatku miałem to szczęście, że poszukiwania Nory w deszczowej metropolii prowadziłem przy akompaniamencie prawdziwego, późnowieczornego deszczu dudniącego w moje okna.
Czy można prosić o coś więcej? System Ambilight robił prawdziwe cuda, przenosząc kolory z ekranu prosto na moją ścianę i pogłębiając immersję. Podczas krótkiej wycieczki po Seattle dominowała zieleń, ale napotkałem też trochę ostrej czerwieni, gdy Ellie przyszło zmierzyć się z grupką nieprzyjaciół rozpalających w lesie ogniska.
PlayStation 4 Pro, matryca OLED i HDR robią swoje. Do tego gra działa w 1440p w 30 klatkach na sekundę, niemal do maksimum wykorzystując możliwości telewizora. Wygląda na to, że wizualnie tytuł stoi na fantastycznym poziomie i niewiele produkcji może z nim pod tym kątem konkurować.
- PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Philips OLED854 OLED804 | TEST | Najlepszy zakup EISA 2019/2020
Dostępność Media Expert | |
---|---|
Model | Cena (w PLN) |
Telewizor PHILIPS OLED 55OLED854/12 | 5 999.00 zł |
Telewizor PHILIPS OLED 65OLED854/12 | 9 999.00 zł |
Pierwsze wrażenia z The Last Of Us Part II za nami. Więcej o kolorach i jakości obrazu przeczytacie już niedługo w mojej szczegółowej recenzji gry. Wtedy też podzielę się przemyśleniami dotyczącymi pełnej wersji i każdego jej aspektu. Nie gwarantuję jednak, że to pozwoli Wam dobrze przygotować się na to, co czeka Was już 19 czerwca.
Więcej na temat konsol i gier:
- Układ scalony PS5 już w końcowej fazie produkcji. Sony zdradzi wygląd konsoli na najbliższej konferencji?
- FIFA 20 na PlayStation 4 dostępna za grosze! Ogromna przecena piłkarskiego hitu w PS Store
- Allegro zna konkretną datę premiery konsoli Xbox Series X? W serwisie ruszyło odliczanie!
- CD Projekt przełożył pokaz Cyberpunk 2077. Mieliśmy zobaczyć nowe fragmenty rozrywki
- Premiera PlayStation 5 może być zagrożona. Sony wycofuje się z wcześniejszej deklaracji?
Oho moderatorowi nie podobają się komentarze cenzurka, czy nie na temat? Nie ładnie usuwać komentarze oj nie ładnie.
Kilka dni tu zakupiłem Samsung 75Q90R, immersja z grania na tylu calach MEGA sprawdza się maksyma im większy tym lepszy. Preorder na TLoU 2 dawno złożony. Oj będzie grane.
Posiadam Philips 55OLED854 i jest rewelacyjny. Bardzo płynny obraz w grach i piękne kolorki.:)
Miałem Philipsa i nigdy nie kupię więcej. Upłynniacze obrazu są beznadziejne, tak samo jak menu. Najważniejsze rzeczy, z których korzysta się często, są zakopane gdzieś na samym dnie. Teraz mam Sony, mogę tylko powiedzieć, że to jest mistrzostwo jeżeli chodzi o obróbkę obrazu, dźwięk itd.
“Do tego gra działa w 1440p w 30 klatkach na sekundę, niemal do maksimum wykorzystując możliwości telewizora”
Nie za dobry ten telewizor jak to jego maksimum.
Max tego tv to 4K 60fps + upłynniacz do 120fps.
To zdecydowania gra nie wyciska nic z możliwości tego TV 😀