“Black Knight” to Mad Max i Death Stranding w jednym prosto z Korei Południowej! Recenzja
Numer dwa na polskim Netflix to nowa koreańska produkcja w świecie post-apo. Mówi się o połączeniu Mad Maksa z Death Stranding i trudno tego nie dostrzec. Nie odbiera to jednak frajdy z seansu, bo “Black Knight” wypada naprawdę dobrze.
- PRZECZYTAJ TAKŻE: Netflix: ten sezon hitowego serialu będzie ostatni. Niestety, to koniec!
Seriale na Netflix – recenzja “Black Knight”. Warto obejrzeć?
“Black Knight” pokazuje nam wydarzenia w przyszłości, gdy w Ziemię uderzył meteoryt. Większość kontynentów zalały oceany, a Półwysep Koreański zmienił się w pustynię. Przetrwała garstka, dla której i tak brakuje miejsca w skrupulatnie zaplanowanym społeczeństwie. Podzielono je warstwowo, niektórym stwarzając zbliżone do wcześniejszych warunki, a innych skazując na życie w mniej komfortowych warunkach, mówiąc oględnie. Nadrukowane na wierzchu dłoni kody QR umożliwiają identyfikację oraz rozliczenia w centralizowanym systemie.
Ucieczka od zasad jest niemal niemożliwa i surowo karana. Miejsca na rozwój jest niewiele, ale niektórzy będą próbować. W takich warunkach kurierzy, jak nasz główny bohater 5-8, są bohaterami i ich codzienna praca zapewnia przeżycie tysiącom osób: dostarczają tlen i żywność do punktów mieszkalnych. Zdobycie fachu kuriera przez kogoś z nizin społecznych oznacza błyskawiczny awans, przetrwanie i zabezpieczoną przyszłość. Problem w tym, że nie jest to łatwe zadanie. Co więcej, kurierzy są nieustannie celem ataków, ponieważ transport jest niezwykle cenny i jest łakomym kąskiem dla wygnanych poza miasta.
Serial bardzo szybko wprowadza nas w historię i za pomocą animowanych scen prezentuje zdarzenia, które doprowadziły do sytuacji, w jakiej zastaniemy bohaterów. Szkoda, że nie pokuszono się o inwestycję w CGI ukazujące skalę zniszczeń, bo zdecydowanie lepiej działałoby to na wyobraźnię i stworzyło klimat od samego początku. Twierdzimy tak także dlatego, ponieważ oprawa wizualna “Black Night” jest naprawdę dobra – niezależnie od tego, czy chodzi o monumentalne budowle, rozciągające się po horyzont getta czy efekty specjalne prezentujące zdobycze technologii, graficy komputerowi stanęli na wysokości zadania kreując wiarygodny i dobrze prezentujący się świat. Nie jest to może najwyższa półka, bo momentami efekty są dostrzegalne gołym okiem, ale nie rażą i nie psują nastroju podczas seansu.
Problem pojawia się jednak na poziomie fabuły, ponieważ twórcy na początku historii chyba nie wiedzieli jak spiąć wątki kilku postaci, by jednocześnie zaciekawić widza. Mamy więc wprowadzenie młodego mieszkańca osiedla, który pragnie zostać kurierem, by wyrwać się z życia uchodźcy, przedstawienie legendarnego kuriera 5-8, a także zalążki wątku dotyczącego funkcjonowania korporacji Cheonmyeong zapewniającej budynki mieszkalne i fundamenty systemu dostaw. Żaden z nich nie intryguje jednak na początku na tyle, by z zaciekawieniem można było włączyć nowy odcinek – tym, co zadziałało na nas, była oprawa wizualna i świat, w którym obracają się bohaterowie. Pojawia się też tajemnica nowego projektu konglomeratu i chyba właśnie ten wątek brzmi najciekawiej ze wszystkich po 1. odcinku. Nie przestawajcie jednak oglądać.
Najnowsza koreańska produkcja Netfliksa nabiera wiatru w żagle i dzięki dobremu rozłożeniu akcentów w kolejnych odcinkach całość ogląda się po prostu dobrze. Niektóre sceny wydają się delikatnie przeciągnięte, ale nie zbędne, natomiast pod względem aktorskim i realizacyjnym “Black Knight” potrafi się obronić. Jeśli chodzi o zaplecze techniczne, to mamy do czynienia z serialem dostępnym w 4K, Dolby Vision i Dolby Atmos. Każda z technologii odgrywa tu dużą rolę, ponieważ poziom immersji w historię jest dzięki odpowiedniej oprawie audiowizualnej znacznie większy.
Przechodzącym przez pustkowia tornadom, strzelaninom czy pojedynkom wręcz towarzyszą dobrze zbalansowane efekty dźwiękowe, które sprawiają, że czujemy się w środku akcji. Jest tego całkiem sporo i osoby posiadające rozbudowane systemy audio na pewno będą zadowolone z udźwiękowienia serialu. Ostrość i czytelność obrazu wypada znakomicie, podobnie jak wykorzystanie HDR-a. Najjaśniejsze partie ekranu nie są przepalone, lecz dobrze widoczne, a w kadrach posiadających skrajnie jasne i ciemne obszary dostrzegamy dużą rozpiętość tonalną. Kolorystyka serialu także sprawia, że obecność Dolby Vision potrafi korzystnie wpłynąć na ostateczny efekt i każdy odcinek jest bardzo przyjemny dla oka.
Powtórka sukcesu “Squid Game” jest raczej mało wątpliwa, ale “Black Knight” na pewno wskoczy do czołówki najlepszych seriali koreańskich i azjatyckich na Netfliksie. Widać, że tamtejsi twórcy potrafią wykrzesać z historii całkiem sporo i przy odpowiednim budżecie właściwie opakują całą produkcję. Jak na razie nie mamy żadnych informacji o ewentualnej kontynuacji w 2. sezonie, ale wysokie miejsca w rankingach wokół globu powinny serialowi go zapewnić.
Filmy, seriale, VoD i serwisy streamingowe – przeczytaj więcej:
- Hitowy serial trafił wreszcie do Polski! Można obejrzeć w pierwszym serwisie VoD
- Netflix: 4 produkcje, których nie powinieneś przegapić! Największe nadchodzące premiery
- W tym tygodniu wielka filmowa premiera w Disney+! Wyczekiwany film z kina
- Film lub serial na wieczór? 15 premier w HBO Max – hity do wyboru!
- Disney+: super premiera dla całej rodziny! Ten film ma szansę stać się hitem