Midsommar | RECENZJA | błogo, transowo, złowieszczo
Kto powiedział, że horror wymaga litego mroku? Ari Aster, jeden z najzdolniejszych reżyserów nowego pokolenia ("Hereditary") udowadnia, że widza można wzburzyć w świetle dziennym. Amerykański reżyser dowodzi przy okazji, że niekoniecznie trzeba bohaterów izolować, lecz wrzuca ich w sam środek pogańskiej komuny.