Godzilla na małym ekranie. Nasza recenzja serialu Apple TV+ “Monarch: Dziedzictwo potworów”!
Szanse na rozbudowę całego uniwersum po premierze “Godzilli” z 2014 roku były raczej nikłe, ale kolejne filmy sprawiły, że apetyt widzów wzrósł. “Monarch: Dziedzictwo powtorów” zadowoli tylko konkretną grupę widzów i fanów MonsterVerse – czy do niej należycie?
Serial Apple TV+ “Monarch: Dziedzictwo potworów” – recenzja
Nowy serial w MonsterVerse zabiera nas w lata 50. i 60., ukazując nawet wydarzenia będące kontynuacją tego, co znamy z filmów. Dzięki temu wracamy na Wyspę Czaszki i spotykamy postać Johna Goodmana, To sprawia, że już na wstępie myślimy o bohaterach i relacjach, które znamy, ale “Monarch: Dziedzictwo potworów” będzie skupiać się na kimś całkowicie innym, co jest jak najbardziej naturalne. Jeżeli ktoś obawiał się, że nowe postacie nie będą wystarczająco ciekawe, to możemy już teraz każdego uspokoić, że Cate, doktor Keiko, Bill Randa czy Lee Shaw są wystarczająco interesujący, by z przekonaniem śledzić ich losy.
Wspomniana na samym początku Cate wprowadza nas w ten świat, ale w czasach współczesnych, gdyż akcja prowadzona jest w dwóch liniach czasowych. Dziewczyna samodzielnie próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości w zrujnowanym po ataku Godzilli San Francisco i odkrywa, że jej ojciec miał sporo tajemnic. Wszystko zaczyna się od opuszczonego przez niego mieszkania w Tokio, o którym nie miała zielonego pojęcia. Poznaje też człowieka, który znał jej ojca – to właśnie starszy Lee Shaw (grany przez Kurta Russela), który może odpowiedzieć na jej pytania, lecz wcale nie jest skłonny odsłaniać sekrety organizacji Monarch. W dość powolnym tempie dowiadujemy się więc nowych faktów, ale źródłem większej liczby ciekawostek są swego rodzaju retrospekcje, czyli powroty w czasie do okresu lat 50. i 60., kiedy to formowana była tajna organizacja Monarch.
Jednak nawet ona schodzi czasami na drugi plan, gdy scenarzyści skupiają się na relacjach i przeżyciach poszczególnych bohaterów. Wtedy pewnego dreszczyku emocji ma dostarczyć pojawiający się potwór, ale to nie są raczej takie sekwencje, na jakie liczyła większość widzów. Jeśli ktokolwiek spodziewał się podzielonego na odcinki filmu “Godzilla vs. Kong”, to serial nie będzie dla niego żadną rozrywką, ponieważ na pierwszy plan wyciągnięte są ludzkie dramaty i emocje, które towarzyszą osobom zaangażowanym w tworzenie/odkrywanie sekretów.
W dużej mierze jest to więc dramat z elementami teorii spiskowych, tajemnic (rządowych) oraz potworów. W późniejszych odcinkach akcja może się rozkręcić, a udział samych potworów w scenach serialu prawdopodobnie wzrośnie, ale serial jest produkcją, która przyjmuje taką rolę z dwóch powodów: ograniczonego budżetu, który nie pozwala na wykorzystywanie tak dużej ilości generowanych komputerowo potworów, a po drugie wypełnia lukę we franczyzie, która potrzebuje też tego typu historii. Tworzenie seriali, które byłyby zamiennikiem dla filmów mijałoby się z celem, choć oczywiście pewien niedosyt się pojawia, gdy obejrzymy dwa pierwsze odcinki serialu nastawionej przede wszystkim na ekspozycję.
To sugeruje, że produkcja jest rozciągnięta do granic możliwości i choć klimat oraz atmosfera serialu są bardzo dobre, to nie każdy z widzów może mieć czas i ochotę na eksplorowanie osobistych dramatów uczestników tych wydarzeń. Grupa osób czekających na dokładnie coś takiego jest zdecydowanie węższa, dlatego generalny i obiektywny odbiór tego serialu nie jest zbyt dobry. “Monarch: Dziedzictwo potworów” broni się oprawą wizualną i dźwiękową, bo produkcja jest dopracowana i doszlifowana pod niemal każdym względem, poza tym bardzo dobrze jest widzieć Kurta Russela i jego syna Wyatta w świetnie dobranych rolach, bo syn gwiazdy jest do niego niesamowicie podobny i z podobnymi manierami zachowuje się przed kamerą. Wiemy, że to jedna i ta sama postać, ale w dwóch różnych liniach czasowych.
Pytanie, czy twórcy i inwestorzy “Monarch: Dziedzictwo potworów” będą zadowoleni z opinii i oglądalności, by dać szansę kolejnym projektom z tego uniwersum. Potencjał na opowiadanie wielu przeróżnych historii jest naprawdę ogromny, ale brak sukcesów zamknie furtkę do realizacji nawet świetnie zapowiadających się tytułów. Kolejne odcinki i wielki finał tego sezonu “Monarch: Dziedzictwo potworów” będą decydujące.
Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:
- Recenzja “Napoleona”. Czy warto pójść do kina? Jest jeden powód!
- 3 kolejne filmy Disneya już za chwilę na Netflix! Gigant kupił licencje – co zobaczymy?
- Netflix na weekend? Czeka 8 nowości – wszystkie to premiery 2023!
- Dostęp do serwisu VoD z super filmami dużo taniej na cały rok z okazji Black Friday! Jak skorzystać?
- Jaki serial wybrać na weekend? Na Disney+ wchodzi mocna nowość!