Netflix podaje gotowe ustawienia do telewizorów. Czy jest to zgodne z tym co widział reżyser w studio podczas post-produkcji filmu czy serialu?
Coraz więcej osób w branży filmowej nalega na to, aby konsumenci wyłączyli wspomagacze obrazu. Tym razem nie jest to konkretny aktor czy reżyser jak pisaliśmy ostatnio tutaj a sam Netflix.
Christopher Nolan wraz z Paulem Thomas Andersonem wystosowali list jakiś czas temu list otwarty do UHD Alliance z prośbą o opracowanie trybu referencyjnego wyłączającego wspomaganie przetwarzania obrazu. Niedawno Tom Cruise wraz z Christopherem McQuarrie również prosili widzów o wyłączenie interpolacji w filmiku na Twitterze.
Tym razem firma Netflix pragnie aby widzowie oglądali filmy zgodnie z wizualnymi intencjami reżyserów. Oprócz tego, że topowe telewizory Sony posiadają coś takiego jak Netflix Calibrated Mode (możecie o tym przeczytać np. w najnowszym teście Sony ZF9), gigant VOD uważa, że przed seansem powinno się zadbać o 3 ustawienia (opisy podajemy za Netfliksem):
- Wyłączenie upłynniania obrazu – w większości telewizorów to ustawienie jest domyślnie włączone, producenci używają różnych nazw; wyłączenie pozwoli uniknąć efektu opery mydlanej jeśli chcemy oglądać filmy
- Przestawienie temperatury kolorów na normalną – ustawienie „ciepłe” nadaje zbyt wiele tonacji sepii bądź sprawi, że będzie dominować żółty kolor, z kolei „zimne” spowoduje, że obraz będzie nazbyt niebieski
- Upewnienie się, że HDR jest włączony (przestawienie tej opcji wygląda nieco inaczej u różnych producentów TV)
Netflix promuje teraz film Roma, który wykorzystuje m.in. Dolby Vision. Firma posunęła się do tego, że stworzyła specjalną listę zaawansowanych ustawień do kalibracji pod film Roma (dla m.in. telewizorów Samsung, LG i Sony). Rekomendacje Netflix można podejrzeć tutaj.
O opinię na ten temat postanowiłem poprosić Maciej Kopra, który profesjonalnie zajmuje się kalibracją telewizorów oraz przygotowuje telewizory do testów na HDTVPolska:
Okiem Kalibratora – Maciej Koper
Idea wręcz świetna – używać ustawień, które dają namiastkę tego co widział reżyser podczas post-produkcji filmu czy serialu. Ustawienia fabryczne telewizorów czy projektorów raczej są odwrotnością tego stanu, zaś idealną drogą do tego jest profesjonalna kalibracja. De facto w testach, które publikuję na portalu podaję zawsze taki zalecany zestaw ustawień, które mogą w prosty sposób polepszyć obraz (w myśl reżyserskiego wyglądu). Zalecenia Netflix’a wydają mi się jednak kompletnie absurdalne. Są trzy, więc każde osobno omówię:
- Zmiana temperatury kolorów na “normalną” – we wszystkich przetestowanych przeze mnie telewizorach, przez ostatnie 8 lat zawsze to ustawienie daje obraz mocno zaniebieszczony. Z reguły to właśnie ustawienie “ciepłe” lub “ciepłe 2” jest najbliżej poprawnego odcienia bieli (choć różni się to między egzemplarzami – dopiero kalibracja jest w stanie wyeliminować takie różnice).
- Upewnienie się, że HDR jest włączony – nigdy nie spotkałem się z sytuacją by HDR nie włączył się automatycznie z aplikacji wbudowanej w telewizor. Zalecenie takie może za to łatwo wprowadzić w błąd polegający na włączeniu sztucznej konwersji z SDR do HDR, która jest negacją wiernego przekazu. Funkcja taka może mieć np. nazwę “HDR+”. Znam wiele osób, które myślały, że włączając ją włączają HDR. Nic z tego.
- Wyłączenie upłynniacza – nie koniecznie uważam by była to odpowiednia rekomendacja. Skokowy ruch nie jest czymś co postrzegamy naturalnie i każdy powinien znaleźć swój własny złoty środek.
Czy Panowie, którzy pisali te rady dla Netflix mieli w ogóle styczność z nowoczesnymi telewizorami i jakąś aparaturą pomiarową? 🙂 Moim zdaniem podawanie takich informacji nie jest dobrym pomysłem gdyż w dużej mierze wprowadza użytkowników w błąd i może spowodować więcej szkody niż zysku dla obrazu.
Moje ustawienia moja sprawa co widzial pan resyser mam w głębokim poważaniu.