Recenzja serialu “Idź przodem, bracie” na Netflix – dobre połączenie thrillera, kryminału i obyczajówki!
Polskie seriale akcji nie za często potrafią w sobie tak dobrze połączyć elementy thrillera, kryminalne i obyczajowe. “Idź przodem, bracie” nie tylko je łączy, ale także jest w stanie dostarczyć sporo emocji. Trudno pomyśleć o innym tytule tego typu. Recenzja nowości na Netflix.
Polskie seriale na Netflix – recenzja “Idź przodem, bracie”. Warto obejrzeć?
Oskar Gwiazda to były członek antyterrorystów, ale musi pogodzić się z nowym losem. Pracuje jako ochroniarz na targowisku, gdzie tak naprawdę nie za bardzo jest czego pilnować. Czujne oko wychwyca jednak szanse na szybki zarobek, mimo że to nie do końca zgodne z prawem, a także szansę na nową relację. Wydawałoby się, że nawet w takich okolicznościach będzie w stanie podnieść się i zadbać o siebie i najbliższych. Sytuacja staje się jednak coraz trudniejsza. Echa zwolnienia z AT wciąż się za nim ciągną z powodu skutków jego stanu – napad paniki w trakcie akcji spowodował, że życie stracił kolega z drużyny. Pozostali członkowie nie są w stanie mu tego wybaczyć, a wśród nich jest Sylwek – jego szwagier, który mieszka z żoną w letnim domku. Siostra Gwiazdy, podobnie jak Oskar, tonie w długach, więc Gwiazda bierze na siebie odpowiedzialność. A przynajmniej próbuje.
To, niestety, doprowadza do kolejnych skrajnych sytuacji, ponieważ jego napad na willę gangstera nie do końca przynosi oczekiwane rezultaty. Ucieczka z łupem się udała, ale problemy powstają zupełnie gdzie indziej – okradzeni zaczynają własne dochodzenie i przypuszczają, że to jeden z ich współpracowników. Tak się składa, że tym współpracownikiem jest lichwiarz trzymający w garści Oskara. Pętla wokół Gwiazdy zaciska się coraz mocniej, ale jakimś cudem umyka kłopotom. Tylko, chyba do czasu, prawda?
Serial Macieja Pieprzycy zaskakuje bardzo dobrym, wyważonym tempem. Nie narzekamy na brak akcji, ale jest także mnóstwo chwil, by złapać oddech i przyjrzeć się tym bohaterom. To postacie z krwi i kości, mówiące normalnym, ludzkim językiem, a nie frazesami czy slangiem. To bardzo, bardzo ważna zaleta serialu, ponieważ zwiększa wiarygodność zdarzeń – zagłębiamy się w ten świat i ani przez chwilę nic, co się dzieje, nie wydaje się naciągane czy zmyślone. Kolejnym atutem są walki wręcz i strzelaniny, gdzie oczywiście znalazło się trochę efektów specjalnych, które nie wypadają najlepiej, ale na takie drobne braki można przymknąć oko. Tam, gdzie nie możne tego zrobić, to chociażby scena wypadku samochodowego, którego w ogóle nie widzimy z zewnątrz, a i scena z wewnątrz auta nie jest zbyt przekonująca. Poza tym, “Idź przodem, bracie” zaskakuje dobrze nakręconymi ujęciami i scenami z wymianą ognia i pojedynkami.
Największym zaskoczeniem dla widzów może być występ samego Piotra Witowskiego, grającego właśnie Oskara Gwiazdę, ponieważ aktor ma już w swoim dorobku film “Operacja: Soulcatcher”, gdzie grana przez niego postać była dość podobna. Tym razem jednak, dobrze poprowadzony przez reżysera i obsadę na najwyższym poziomie, wyróżnia się przed kamerą, a obok niego świetnie wypada Marcin Kowalczyk, grający Damiana – syna gangstera. W tej roli, niespodzianka, dawno niewidziany Cezary Żak. Możemy być naprawdę zadowoleni z tak udanego serialu, mimo że nie wszystkie wątki doczekały się odpowiedniego rozwinięcia i rozbudowania (siostra Gwiazdy, grana przez Aleksandrę Adamską), gdzie zdecydowanie leżał spory potencjał.
Zobacz więcej:
- Listopad za rogiem, a Disney+ przygotował wielkie premiery! To obejrzysz już za chwilę
- Dziś wielkie premiery na Netflix – czwartkowe nowości są idealne na długi weekend!
- Ta sprawa poruszyła całą Polskę. Wstrząsająca premiera na Max! Warto dziś włączyć
- Nowy hiszpański serial od SkyShowtime! O czym będzie?
- Szukasz idealnego filmu na wieczór? Mamy 3 propozycje od Netflix!