Nasza recenzja “Strażnicy Galaktyki 3” z IMAX! Znów to zrobili – Marvel w formie
“Strażnicy Galatyki” to jedna z ulubionych serii wśród widzów generalnie. Nie tylko fani Marvela uwielbiają pogodnych i zabawnych bohaterów w tarapatach, z którymi można się utożsamić w kryzysie wiary w siebie czy innych życiowych sytuacjach. “Strażnicy Galaktyki 3” to jednocześnie powiew świeżości oraz doskonale znane nam okoliczności, postacie i klimat filmu. James Gunn znowu to zrobił. Marvel wraca do formy. Film obejrzeliśmy przed premierą na zaproszenie Cinema City w kinie IMAX.
- PRZECZYTAJ TAKŻE: 5 nowości na Netflix – weekend przyniósł kolejne premiery! Wybierzesz coś z tej listy?
Film “Strażnicy Galaktyki 3” – recenzja najnowszego kinowego hitu
Widzowie przyzwyczajeni do typowych opowieści o superbohaterach bywają znudzeni i znużeni opowiadaniem w kółko tych samych historii. Bądźmy jednak szczerzy: trudno na tym poletku pokazać coś zupełnie nowego, ponieważ lwia część produkcji musi zawierać podobne/dokładnie te same elementy, by odpowiednio wpłynąć na widza. Znamy to także z innych gatunków, ale przy takim natłoku obrazów kręconych na bazie komiksów zadanie jest tym trudniejsze, gdyż Disney dokręca też śrubę w kategorii seriali przygotowując ich każdego roku co najmniej kilka. Na całe szczęście “Strażnicy Galaktyki 3” nie są przykładem zmęczenia materiału, lecz dowodem na to, że przy odpowiednim podejściu i warsztacie można dziś wciągnąć widza w widowisko nie będącego kalką i miksem wszystkich poprzednich.
Wpływ na to ma także sposób opowiadania historii bohatera, o którym wiemy do tej pory najmniej, czyli o Szopie. To jemu poświęcono większość uwagi, ale jednocześnie nie zaburzono równowagi w opowieści o całym o zespole. To gratka dla każdego widza i fana, którzy mieli nadzieję na to, by nieco lepiej poznać przeszłość postaci oraz motywacje, przez które podejmuje on takie, a nie inne decyzje. Film na pewno nie cierpi na zbyt dużą liczbę wątków czy bohaterów, co pojawiają się w innych filmach, a jednocześnie nie pozostaje zbyt prosty. Trudno mówi w przypadku takiego filmu o skomplikowanej fabule, ale wykorzystano tu wiele skutecznych trików pozwalających utrzymać odpowiednie zaangażowanie publiczności, dlatego seans mija bardzo szybko i w przemiłej atmosferze.
O samej fabule lepiej zbyt wiele nie pisać w szczegółach, ponieważ odkrywanie większości tajemnic i zwroty akcji są kluczowe dla czerpania frajdy z seansu. Zrobiono to wszystko z gracją – twórcy byli pozbawieni nonszalancji i pretensjonalności, dzięki czemu nie mamy wrażenia, że ktokolwiek próbował uczynić ten film czymś innym, niż powinien być. To wciąż gigantyczny spektakl nastawiony na wzruszanie i rozbawianie widza, lecz bez stosowania pewnych dźwigni, które mogłyby być wręcz potwarzą dla widowni. Spotykaliśmy to w kilku poprzednich filmach Marvela, które nie cieszyły się dobrą opinią, a to pokazuje, że James Gunn cały czas wyśmienicie czuje zmieniające się gusta i potrzeby widzów, a także nie zamierza odchodzić od tego, co uczyniło “Strażników Galaktyki” tak uwielbianymi postaciami.
Do wad filmu nie zaliczymy też oprawy audio i wizualnej – tutaj Marvel do pewnego momentu stawał na wysokości zadania, ale ostatnia lata uwidoczniły pewną zadyszkę studia. Obawy co do poziomu “Strażników Galaktyki 3” nie potwierdziły się. To (ponownie) niezwykle barwny, znakomicie nakręcony i zagrany teledysk. Chodzi oczywiście o jak najbardziej pozytywne znaczenie takiego zwrotu, ponieważ potrzeba naprawdę dużych umiejętności, by złożyć w całość film w dużej mierze wykorzystujący klasyki świata muzyki w taki rytmiczny i przyjemny dla oka oraz ucha sposób. Nie wpływa to jednak w żaden sposób na przebieg fabuły, to znaczy wszystkie te światy (fabuła, audio i obraz) na każdym etapie tylko się uzupełniają, nie pozwalając, by jeden z nich przejął pałeczkę na zbyt długo.
Z pewnością niektórzy dostrzegą tu pewne potknięcia w efektach specjalnych, bo CGI w takich produkcjach wciąż nie zawsze jest w stanie oszukać widza w każdej sytuacji. Trudno jednak mówić tu o jakimkolwiek negatywnym wrażeniu na widzu, które może wynikać z takiego kiksu twórców. Doświadczaliśmy tego w przeszłości, gdy niektóre braki nie były na tyle duże, żeby mogły odbierać radość z oglądania filmów, ale były też niemożliwe do przeoczenia. “Strażnicy Galaktyki 3” mają tylko kilka takich scen i jesteśmy ciekawi, czy wszyscy wskażemy te same po seansie, bo czasami bardzo łatwo je przegapić.
Domknięcie trylogii “Strażników Galaktyki” prawdopodobnie nie mogło lepiej wypaść, niż w formie, w jakiej otrzymaliśmy film twórcy . Dla niektórych “Strażnicy” są najjaśniejszym punktem uniwersum, dla innych dodatkiem, który nie wnosi zbyt wiele pod względem fabularnym. Dla tych obydwu grup oraz osób z innym podejściem “Strażnicy Galaktyki” będą filmem, przy którym można odpocząć, zrelaksować się, świetnie się bawić i wzruszać. To produkcja dla wszystkich, ale nie dla nikogo i w tym cała sztuka. Chapeau bas, Panie Gunn. Czekamy, co pokaże Pan w uniwersum DC.
Film obejrzeliśmy przed premierą na zaproszenie Cinema City w kinie IMAX.
Filmy, seriale, VoD i serwisy streamingowe – przeczytaj więcej:
- Wysyp nowości w Disney+! Część to premiery 2023 – jaki film albo serial warto wybrać?
- W HBO Max obejrzysz znakomity film nominowany do Oskara! 7 premier na weekend
- Szok dla fanów: ten sezon kultowego serialu będzie ostatni! Koniec wielkie historii
- 2 znakomite filmy na weekend trafiły do oferty HBO Max! Idealnie na czas – nie przegap tych premier
- Netflix na weekend? 3 super premiery – w tym serial, który podbije cały świat!