Home Strefa filmu Gdzie te innowacje?! Drogie serwisy VoD, przestańcie się wzajemnie kopiować!
Gdzie te innowacje?! Drogie serwisy VoD, przestańcie się wzajemnie kopiować!

Gdzie te innowacje?! Drogie serwisy VoD, przestańcie się wzajemnie kopiować!

631
0

Netflix zredefiniował branżę VoD. Jako pierwszy wkroczył ze streamingiem na szeroką skalę, wprowadził obsługę profili, funkcję kontynuowania oglądania i  propagował rozdzielczość 4K. Większość jego rywali dogoniło go pod wieloma względami, niektórzy przegonili, ale nieznacznie. Gdy ktoś wpadł na fajny pomysł, niedługo później konkurenci wprowadzali te same rozwiązania. Gdyby nie szata graficzna, raczej trudno byłoby dziś odróżnić jeden serwis od drugiego. Dlaczego? Bo nikt nie ryzykuje, nie eksperymentuje, nie próbuje zaoferować czegoś więcej.

Dlaczego serwisy VoD nie próbują czegoś nowego?

Pytanie o to, czego więcej życzylibyśmy sobie poza stabilnością działania, szeroką ofertą i świetną jakością obrazu oraz dźwięku? Te wszystkie aspekty serwisu VoD są kluczowe do jego funkcjonowania, a jednak można odnieść wrażenie, że nie wszyscy są w stanie zapewnić cały pakiet. Jeśli jedna platforma posiada znakomitą jakość 4K z Dolby Vision i Dolby Atmos, to jej oferta bywa dość ograniczona. Jeżeli w katalogu znajdują się wyśmienite produkcje i wciągające nowości, a asortyment jest mega obszerny, to zazwyczaj można śmiało zacząć narzekać na jakość materiałów. Oczywiście nie jest to regułą i sytuacja zmienia się wraz z upływem czasu, ale poza ekspansją na nowe rynki, paradoksalnie, można śmiało mówić o stagnacji rynku VoD, bo choć treści produkuje się więcej, niż kiedykolwiek wcześniej, to wszyscy niemal płyną na tej samej fali.

Obrane przez platformy ścieżki prowadzą do jednego – uzależnienia widza od własnej oferty, w której znajdą się produkcje niedostępne nigdzie indziej. Najlepszym przykładem jest tutaj Netflix, który wkrótce straci nawet własne seriale Marvela ze względu na wygasającą licencję. Nic dziwnego, że nie będzie starał się ich zatrzymać u siebie, skoro już w dniu premiery zarzucano niektórym z nich całkiem sporo, a teraz nie ma żadnej perspektywy rozwoju tego mini-uniwersum. Nawet dobrze rokujące produkcje nie doczekałyby się kontynuacji, np. “Daredevil”, a Disney postanowiło wykorzystać istniejący fandom niektórych postaci, które nie zaistniały w MCU. Nie wiadomo, co stanie się z pozostałymi (super)bohaterami – gdyby Disney wybiórczo wprowadziło skład The Defenders do MCU, recastingując niektóre postacie, to może powstać niemały bałagan. A co z już nakręconymi sezonami? Czy tylko aktorzy wcielający się w Matta Murdocka i Kingpina dołączą do MCU, ale bez dotychczas rozpisanych historii?

Netflix nie będzie musiał w ogóle zajmować się tą kwestią, bo może kręcić nowe seriale na podstawie komiksów, które… już sobie kupił na własność wraz z całym wydawnictwem. Tworząc nowe serie i filmy angażuje znanych twórców, by podnieść renomę projektów, a tylko na 2022 zapowiedziano kilkadziesiąt (zapewne liczba ta przekroczy setkę) pełnometrażowych produkcji. Nie zobaczymy ich nigdzie indziej i to samo będą praktykować HBO Max, Disney+, Skyshowtime, Viaplay, CANAL+ i pozostali. Nawet lokalni Player i Polsat Box tworzą treści z myślą o platformie VoD, a dopiero później wprowadzając pojedyncze tytuły (“Chyłka”) do telewizyjnej ramówki.

Techniczne wodotryski mogłyby okazać się potrzebnymi filarami usług VoD

I właśnie dla wielu regionalnych platform Netflix był tym wzorem do naśladowania, jeśli chodzi o zaplecze techniczne. Podobnie było z innymi serwisami, które nie musiały być nazbyt kreatywne, gdy myślimy o tworzeniu komfortowego miejsca do oglądania filmów i seriali. Ale przecież poza trzema filarami usługi VoD (stabilność, jakość, oferta) liczy się coś więcej. A przynajmniej powinno liczyć się coś więcej, tyle że mało kto próbuje.

Prime Video oferuje fukcję X-ray do wyświetlania aktorów i użytą muzykę w danej scenie, zaś Disney+ pozwoliło w przypadku jednego(!) serialu zmienić proporcje obrazu – legendarny przykład “The Simpsons” i klasycznej wersji 4:3 SD vs. 16:9 HD (po remasterze). I to by było na tyle. Żadnych dodatkowych treści, materiałów zza kulis, dodatkowej ścieżki dźwiękowej, komentarza twórców, mini-dokumentów, wywiadów, relacji z premier. CANAL+ przy okazji startu obiecywał budować serwis tworzony przez ludzi, a nie algorytmy i to miejscami widać, jak chociażby tematyczne kategorie dokumentów nt. USA w okolicy wyborów.

Mamy dosyć nośników fizycznych, ale nic ich nie zastępuje

Rynek wydań fizycznych wciąż jako jedyny pełni rolę nośnika takich materiałów dodatkowych, ale przecież on kurczy się i niektóre sklepy zupełnie rezygnują ze sprzedaży płyt DVD, Blu-ray czy 4K Ultra HD Blu-ray. Zalegające przez miesiące czy lata wydania, zazwyczaj zbyt drogie, zabierały tylko miejsce produktom, które sprzedałyby się w mgnieniu oka, więc decyzja ta jest w pełni zrozumiała. Tym bardziej, że ostatnie dwa lata sprawiły, że coraz rzadziej wybieramy się do takich sklepów, a już na pewno nie z myślą o przeglądaniu oferty filmowej. Robimy to przed ekranami, bo każdy tytuł czeka na odtworzenie w ciągu sekundy od wyrażonej chęci seansu.

Niektórzy postanowili stworzyć nowe możliwości wspólnego seansu online, gdy inne osoby zyskały możliwość sterowania odtwarzaniem  tego samego materiału, który oglądamy wszyscy razem we własnych domach. Apple pozwala nawet na rozmowę Facetime w tym samym czasie, ale pojawia się ona o rok, może dwa lata za późno, bo najtwardsze lockdowny już za nami, a kina przeżywają oblężenie (fanów i nowości). Niby dobrze, że zostają te rozwiązania z nami, ale chyba każdy z użytkowników z łatwością wskazałby inną nowinkę, którą z przyjemnością przyjąłby na swojej ulubione platformie.

Drobne poprawki, gigantyczne zmiany

Wiemy, że chcielibyśmy móc decydować o jakości odtwarzanego materiału na smart TV (czasami by ograniczyć transfer, a czasami by uniknąć spadków bitrate’u i rozdzielczości nawet kosztem ekranów wczytywania). Z przyjemnością sami urządzilibyśmy sobie stronę główną (np. trzy główne rzędy z tytułami), by mieć szybki dostęp do danego gatunku lub kategorii nowości, klasyków, lub własnej listy. Ta ostatnia mogłaby mieć podziały oraz opcje filtrowania oraz sortowania. Laptopy, na których oglądamy dość często, nie oferują aplikacji serwisów VoD, a tryb offline byłby bardzo mile widziany (Netflix na Windowsa i Prime Video na Windows oraz macOS to wyjątki). Przypomnienia o nowościach? Tylko Netflix o to zadbał i to relatywnie dość niedawno. Wyszukiwarki? Nie zaczynajmy nawet tego tematu, bo sposób wprowadzania tekstu i skuteczność “algorytmów” to jakiś nieśmieszny żart.

Jak więc widać, w niektórych aspektach nie oczekujemy wodotrysków, lecz pomysłowego i skutecznego rozwiązania codziennych problemów – mało kto jednak próbuje je zażegnać. Jeśli chodzi Wam po głowie jakiś pomysł usprawnienia serwisu VoD, śmiało piszcie w komentarzach. Kto wie, może pracownik jednego lub drugiego serwisu jakimś trafem dotrze w to miejsce i przeczyta o tym, jakich nowości naprawdę oczekujemy.

magicLinks_2_1


Przeczytaj więcej na temat VoD i streamingu: 

(631)

1 1 głos
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
0
Chcielibyśmy poznać twoje zdanie na ten tematx
()
x