Home Strefa filmu Recenzje filmów kinowych i seriale “Maxxxine” – czy warto wybrać się do kina na ten film? To skomplikowane. Recenzja
“Maxxxine” – czy warto wybrać się do kina na ten film? To skomplikowane. Recenzja

“Maxxxine” – czy warto wybrać się do kina na ten film? To skomplikowane. Recenzja

1
0

Czy na “Maxxxine” można wybrać się do kina nie znając poprzednich filmów z trylogii “X”? Jak najbardziej! Czy warto wybrać się do kina? Tutaj odpowiedź jest bardziej skomplikowana.

Recenzje filmów – sprawdzamy kinową nowość “Maxxine”!

“Maxxxine” to trzeci film z serii “X”, w którym w głównej roli powraca Mia Goth. Jej podwójna rola przyniosła jej niemałą popularność i uznanie, ale czy powrót do granej wcześniej bohaterki oznacza rutynowy występ? I tak, i nie, ponieważ aktorka doskonale odnajduje się w klimacie filmów Ti Westa, ale z drugiej strony często gra na tych samych nutach, co do tej pory. W efekcie “Maxxxine” bywa momentami świetny, a momentami dość nijaki, i ta nierówność produkcji widoczna jest niemal na każdym etapie.

Ti West zabiera nas do serca Hollywood w latach 80. To czas rozkwitu przemysłu, ale jednocześnie okres wzmożonej (delikatnie mówiąc) przestępczości, bo zaciemnione uliczki amerykańskiego miasta były ostatnim miejscem, gdzie chcielibyście się wtedy znaleźć. “Maxxxine” ocieka klimatem i atmosferą lat 80., co osiągane jest nie tylko odpowiednio dobranymi kawałkami muzycznymi (na czym najczęściej kończą inne projekty), ale także stylem kręcenia, kadrowania, oświetlenia oraz zabiegów operatorskich. Montaż filmu często przypomina używane przed dekadami tricki, a wszędobylskie kasety VHS i efekt obrazu na ekranie CRT nawet do ujęć w filmie powodują, że nie można pomylić tych czasów z niczym innym. Jednocześnie bowiem jest bardzo niebezpiecznie, lecz patrząc na główną bohaterkę, niektórzy ludzie są stworzeni do funkcjonowania w takich okolicznościach.

Maxine Minx jest gwiazdą kina dla dorosłych, ale zagwarantowanie sobie roli w sequelu jednego z lepiej odebranych horrorów, pozwala jej myśleć poważnie o karierze w innym przemyśle filmowym. Po jej stronie jest reżyserka i scenarzystka Elizabeth Bender (Elizabeth Debicki), dzięki czemu Minx może liczyć na spore wsparcie, ale świat najwyraźniej nie chce, by jej się powiodło. W tym samym czasie giną kolejne kobiety, tak zwany Nocny Stalker sieje postrach na ulicach miasta, a policja coraz częściej puka do jej drzwi. Prywatny detektyw odkrywa jej sekrety, więc Maxine będzie musiała sięgnąć po ekstremalne środki, by nie dać się zbić z tropu ku wielkim sukcesom.

Już w trakcie oglądania filmu nie da się nie zauważyć, że miejscami historia naginana jest po to, by móc uwzględnić niektóre ze scen czy dialogów. Sama fabuła nie jest ani przesadnie skomplikowana, ani nieprzewidywalna, lecz na pewno dyktowana jest chęcią zastosowania niektórych artystycznych zabiegów. Część z nich pasuje jak ulał, wręcz naturalnie do całego konceptu, ale są też te niepasujące do układanki elementy, które same w sobie są atrakcyjne, ale do filmu nie pasują prawie wcale. Co więcej, sam finał historii pozostawia wiele, wiele do życzenia. Ani fabularnie, ani realizatorsko nie dorównuje wcześniejszym fragmentom filmu, a na dodatek pozostawia pewien niedosyt. Przemieszanie chronologii wydarzeń i przeskok w czasie miały dać nam solidne zakończenie, ale koniec końców dostajemy ostatnią scenę, której chyba nikt się nie spodziewał po takim rollercoasterze emocji przez cały seans.

Niewątpliwie ogromną zaletą “Maxxxine” jest warstwa wizualna filmu oraz ścieżka dźwiękowa, więc jeśli jest to dla Was istotne i pragniecie nacieszyć oczy oraz uszy w kinie, to projekcja będzie naprawdę przyjemna. Nie wybierajcie się do kina licząc na zaskakującą historię z licznymi zwrotami akcji, bo tutaj można się trochę zawieść. Podobnie jak na występie Michelle Monaghan czy Bobby’ego Cannavale, którzy dostali raczej niewielkie i… przedziwne role. Podobać się może występ Kevina Bacona, który zagrał trochę coś innego niż zazwyczaj, ale to też nie była rola, w której musiał wspinać się na wyżyny swoich możliwości.

Na pewno możecie obejrzeć “Maxxxine” nie widząc poprzednich części i prawdę mówiąc seans “X” oraz “Pearl” po zobaczeniu “Maxxxine” może być jeszcze przyjemniejszy.


Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:

(1)

0 0 głos
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
0
Chcielibyśmy poznać twoje zdanie na ten tematx
()
x