Home Testy Konsole Soul Calibur VI | RECENZJA | Xbox One X 4K HDR
Soul Calibur VI | RECENZJA | Xbox One X 4K HDR

Soul Calibur VI | RECENZJA | Xbox One X 4K HDR

612
0

Bijatyki nie są już tak popularne jak 20 lat temu ale ostatnio można powiedzieć o ich względnym renesansie. Soul Calibur kazał na nową odsłonę czekać wyjątkowo długo bo aż 6 lat. Czy tego typu gry mają jeszcze rację bytu i czy produkcja Bandai Namco oferuje coś ciekawego w gatunku? Zapraszamy do lektury, a przekonacie się sami.

Recenzja

Soul Calibur VI jest grą, która szczęśliwie wywiązuje się ze wszystkich zobowiązań gatunkowych świetnie, przyjemnie jest na nią popatrzyć ale i ma kilka słabszych punktów.

Soul Calibur VI

System walki jest tutaj moim zdaniem najciekawszy obok Killer Instinct, z bijatyk tej generacji, w które dane było mi grać. Jest on angażujący dlatego, że zasadniczo można określić go mianem turbo-szachów i wyzwanie intelektualne w przeczytanie przeciwnika i dopasowanie odpowiedniej na niego taktyki. Jest to często zadanie niełatwe, gdyż postaci są znacznie bardziej złożone niż prosty archetyp postaci-czołgów, czy też zawodników na bliski/daleki dystans bądź typowych szybkich spamerów. Każda postać ma równe szanse, ale trzeba nauczyć się wykorzystywać jej najlepsze walory oraz dobrze przewidywać sytuacje, bo gdy prześpimy pewne kluczowe momenty w walce, czasem już nie będziemy w stanie nic zrobić, obserwując jak pasek zdrowia kurczy się w zastraszającym tempie.

Soul Calibur VI

Oprócz znanych wyjadaczy, którzy w serii byli od zawsze (a także niektórzy z przerwami ale powrócili tutaj), jest także kilka nowych, ciekawych i „przyjaznych w obsłudze” postaci, w tym nasz skarb narodowy, wiedźmin Geralt, a także nieoficjalny kuzyn Doctora Strange’a Azwel i Grøh.

Nowicjuszom niekoniecznie będzie łatwo zacząć przygodę z Soul Calibur 6 – co prawda są tutaj elementy szkoleniowe i minimalne wprowadzenie w Libra of Soul ale jako takiego osobnego trybu samouczka nie ma. Co najwyżej możemy polegać na przeglądzie ruchów i ich odtwarzaniu z poziomu trybu treningu.

Soul Calibur VI

Wkręcić się w rozgrywkę jest relatywnie łatwo. Jednakże zaczynając starcia sieciowe szybko należy sobie uświadomić, że warto znać każdy jeden niuans postaci albo szybko dostaniemy srogi łomot. Tak więc opanowanie jednej postaci jest trudną sztuką, a co dopiero żonglowanie kilkoma jednocześnie. Niemniej jest to bardzo mocno wynagradzające przedsięwzięcie.

Głównie dlatego, że sama walka jest świetna i oferuje wiele taktycznych możliwości. Jedną z bardziej ekscytujących zmian jest wprowadzenie Reversal Edge, manewru w którym spowalnia się czas, a my angażujemy się w grę porównywalną do papier-nożyce-kamień, tyle że możliwe jest wykonanie aż 8 różnych czynności, a gdy okaże się, że zrobimy dokładnie to samo, bronie postaci zderzą się ze sobą, a my będziemy mogli wykonać dalszy ruch. Bardzo spektakularnie wyglądają także tzw. armor breakery, ciosy po których ogołacamy naszego oponenta, co również uwydatnia inny walor gry – wykonanie postaci.

Soul Calibur VI

Same areny wyglądają przeciętnie, są rozmazane w tle filtrem bokeh, co też maskuje ich prostą geometrię. Natomiast już sami fighterzy opracowani są w niezwykle szczegółowy sposób. Wyróżniają się efekty cząsteczkowe, przecinanie powietrza i eksplozje oraz mgiełka towarzysząca niektórym ruchom. Ogólnie styl graficzny i kompleksowość efektów sprawiają, że wygląda to wszystko na telewizorze 4K całkiem dobrze. Biorąc pod uwagę to, że Namco nie chciało się robić usprawnień dla Tekken 7 na Xbox One X, to nawet rozdzielczość 1440p (1080p na PS4 Pro) jest tutaj mile widziana, zwłaszcza, że udaje się zachować nieskazitelne 60 FPS. HDR niestety jednak nie uświadczymy.

Soul Calibur VI

Trzonem SC VI, jak każdej współczesnej bijatyki jest multiplayer. Jest on rozbity na 2 tryby: casualowy i rankingowy. Ten pierwszy jest użyteczny raczej wtedy gdy chcemy na luzie pograć ze znajomymi. W innym przypadku będziemy się frustrowali czekając na mecze. Dołączamy wyłącznie do lobby złożonych z kilku graczy, a więc siłą rzeczy będziemy musieli czekać na swoją kolejkę. Nawet nie wszyscy mogą oglądać rozgrywane potyczki jednocześnie. Całe szczęście tryb rankingowy działa bez zarzutu i znajduje potyczki szybko, w przeciągu sekund.

Soul Calibur VI

Z kolei tryby fabularne dla pojedynczego gracza są także rozbite na dwa osobne moduły. Libra of Soul daje nam możliwość stworzenia własnej postaci, tak wizualnie, jak i dobierając mu styl walki i uzbrojenie (choć w rzeczywistości operujemy kilkoma predefiniowanymi modyfikatorami). W Soul Chronicles gramy natomiast częścią zawodników, prowadząc ich przez kilka krótkich rozdziałów. Ich wspólnym mianownikiem jest tanie wykonanie. Ewidentnie cały budżet poszedł w silnik zasilający walkę, kod sieciowy i grafikę, a na singla go po prostu zabrakło. W jednym i drugim przypadku przedzieramy się przez rysowane, statyczne ekrany dialogowe niczym z niskobudżetowego JRPG-a z lat 90. Nie ma nawet tu głosów ale jest za to cała masa nudy. Jedynym urozmaiceniem jest to, że w Libra of Soul, czasem trzeba dokonać wyboru, czy też można nabijać punkty wynajętymi pomagierami lub zjeść coś przed walką, dodając sobie jakiś bonusowy efekt w jej trakcie.

Soul Calibur VI

Mimo wszystko większość doświadczonych graczy czy fanów gatunku raczej szybko przejrzy tę konwencję na oczy. Będzie zatem widziało Libra of Soul i Soul Chronicles jako niegodne uwagi zaśmiecacze umysłu. Nie zmienia to jednak faktu, że trzeba je nazwać piętą achillesową gry. Całe szczęście, nie są jednak w stanie zetrzeć świetnego wrażenia z radosnego chlastania online.

(612)

0 0 głos
Article Rating
Jakub Fascynuje mnie świat filmu, technologii i popkultury ogólnie, a poza dobrym kinem samym w sobie, doceniam także świetną jakość obrazu - tak w grach, jak i filmach.
Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
0
Chcielibyśmy poznać twoje zdanie na ten tematx
()
x