Odwzorowanie ruchu
Jak napisałem we wstępie czas reakcji matrycy OLED jest wręcz ultra-krótki. Czy oznacza to, że obraz nawet przy szybkich ruchach będzie ostry jak brzytwa i to bez jakichkolwiek „poprawiaczy”? Niestety nie do końca. OLED podobnie jak LCD, a w przeciwieństwie do Plazmy, czy CRT charakteryzuje się działaniem sample-and-hold (w skrócie S&H). Oznacza to, że klatka obrazu, która została wyświetlona na ekranie znajduje się tam przez cały czas aż do nadejścia czasu następnej. Dobrą stroną tego jest brak migotania. Złą, to, że oko śledzące obiekt na ekranie podąża za nim płynnie, podczas gdy ten stoi przez jakiś czas w miejscu (dokładnie przez 16,7 [ms] przy 60 klatkach/sek). Nasz mózg w konsekwencji postrzega smużenie. S&H jest obecnie główną przyczyną smużenia nie tylko w telewizorach OLED, ale i LCD. Dla lepszego zrozumienia zagadnienia przeanalizujmy poniższy schemat:
Czarny okrąg znajdujący się w różnych punktach obrazu symbolizuje punkt w który się wpatrujemy. W założonym przypadku podąża on za przesuwającą się na ekranie piłką. Gdy ta pozostaje przez pewien czas w tym samym położeniu, oko widzi rozmyte kolory znajdujące się w sąsiedztwie.
Z powyższego nasuwa się dosyć prosty wniosek – ostrość obrazu na wyświetlaczach S&H jest bezpośrednio skorelowana z płynnością. Posiadając bowiem 120 klatek/sek obiekt stoi w jednym miejscu już tylko 8,33 [ms]. Standard Ultra HD zakłada transmisję treści z tak wysokim klatkażem. Zanim jednak pojawią się pierwsze materiały upłynie jeszcze wiele czasu. Na tą chwilę jesteśmy więc skazani na układy interpolacji klatek źródłowych (tzw. Upłynniacze), lub systemy usuwania efektu S&H. Najlepiej sprawdza się jedno i drugie na raz, bowiem usunąć efekt S&H jest łatwo – wystarczy wygasić część klatki. To nie problem na wyświetlaczu OLED lub LCD z podświetleniem LED, jednak przy 60 klatkach / sek (60Hz) spowoduje to męczące migotanie. Złotym środkiem byłaby więc interpolacja do 120Hz, a następnie wygaszenie np. połowy klatki. Skutkowałoby to efektem S&H nie dłuższym niż 4,16 [ms], a więc bardzo wyraźnym obrazem w ruchu i do tego niemigoczącym. Zrobić się da – jak widać, są nawet monitory dedykowane dla graczy, które właśnie tak działają (z tym, że 120Hz pochodzi tam z komputera, nie z interpolacji). Wróćmy jednak do naszego LG EA980V, bo na chwilę za bardzo odpłynęliśmy w teorię. Telewizor ten posiada „upłynniacz” dokładnie taki jak w telewizorach LCD tegoż producenta. Zabrakło mi jednak czasu by przetestować dokładnie do jakiego klatkażu jest w stanie interpolować materiał, oraz czy posiada system wygaszania części klatki. Te dwie informacje są jednak tylko inżynieryjną ciekawostką, która pozwala lepiej poznać naturę redukowania smużenia. Faktem dla użytkownika jest to, że testowany LG nie jest mistrzem ostrości w ruchu i dało się momentami dostrzec rozmycia. Lepiej od niego radzą sobie telewizory Sony z systemem Motionflow XR800, lub tegoroczne modele Samsung’a. Jest to jednak niewielka różnica. W teście rozdzielczości, który przeprowadzam dla wszystkich telewizorów w sposób jednolity, EA980V uzyskał wynik 440 linii.
W menu „upłynniacza” – TruMotion mamy do dyspozycji także drugi suwak, który decyduje o stopniu ingerencji w materiał 24 klatkowy (filmy). Za jego pomocą możemy wyregulować (w 10 stopniach) poprawę płynności tak, by ograniczyć charakterystyczne „kinowe” szarpanie, które wynika z tego, że 24 klatki nie wystarczają by odwzorować zjawisko ruchu płynnie. Dzięki temu każdy jest w stanie znaleźć złoty środek, który poprawi płynność zachowując charakter filmu.
“Jak napisałem we wstępie czas reakcji matrycy OLED jest wręcz ultra-krótki. Czy oznacza to, że obraz nawet przy szybkich ruchach będzie ostry jak brzytwa i to bez jakichkolwiek „poprawiaczy”? Niestety nie do końca.”