Wygłodniali fani najszybszego sportu motorowego na świecie w końcu mogą się nasycić – za nami pierwsze po wielomiesięcznej przerwie Grand Prix Formuły 1, a na półki sklepowe wjechała najnowsza odsłona popularnej serii od Codemasters: F1 2020. Gra wprowadza sporo ekscytujących nowości, ale bazuje na wielu świetnych i sprawdzonych w boju rozwiązaniach. Sprawdziliśmy ją w wersjach na Xbox One i na PC na 82-calowym telewizorze Samsung QLED 8K z zestawem rodem z symulatora!
- 82 calowy telewizor Samsung QLED Q950R potrafiący m.in przyjąć sygnał Full HD 120fps, 4K 120fps oraz 8K 60fps. Telewizor bez problemu wyświetla średnie wartości HDR na poziomie 1000 nitów, które osobiście zmierzyliśmy w naszej redakcji. Dodatkowo posiada ogromną ilość funkcji dla graczy w tym bardzo niski input lag na poziomie 14 ms, tryb motion plus gra potrafiący upłynnić gry w 30 lub 60 fps bez udziału konsoli czy PC, tryby VRR-HDMI, VRR AMD FreeSync 2, ALLM, Dynamiczny Korektor Czerni.
- Komputer PC wyposażony w kartę NVIDIA GeForce RTX 2080 Ti
- Kierownica Thrustmaster T300 RS GT Edition wraz z fotelem od Playseat
- Thrustmaster Ferrari F1 Wheel – odpinana replika wyścigowej kierownicy z formuły F1 na podstawie oficjalnej licencji Ferrari
- Najlepsze na rynku kable HDMI: MagicLink
Nasza recenzja F1 2020 była bardzo gruntowna
Ze znaną i lubianą serią od Mistrzów Kodu znam się od edycji 2011, którą ogrywałem jak szalony na PlayStation 3. Minęło sporo lat i sezonów, w trakcie których zarówno w “realu” jak i “wirtualu” zmieniło się bardzo wiele: zespoły, zasady, kierowcy i w zasadzie cała otoczka. Wydawane co roku dzieło Codemasters zaczęło wspinać się na szczyty realizmu w 2017 roku, kiedy dodano znakomite, wciągające programy treningowe i skupiono się mocno na karierze kierowcy.
Kiedy pojawiła się możliwość przedpremierowego sprawdzenia najnowszego F1 2020, nie namyślałem się długo – byłem świeżo po kilku emocjonujących sezonach w edycji 2019, ciekawy nowości w kolejnej odsłonie. Szybko naradziliśmy się z Gmerem i złożyliśmy zabójczy zestaw do wymagających testów, składający się z mocarnego komputera z kartą NVIDIA GeForce RTX 2080 Ti, 82-calowego telewizora 8K Samsung QLED Q950R, fotela od Playseat i wisienki na torcie: repliki kierownicy z bolidu Ferrari od Thrustmaster!
Dodatkowo, podczas gdy Piotrek bawił się w najlepsze wersją na PC, ja sprawdzałem F1 2020 na konsoli Xbox One ze zwykłym kontrolerem w ręku. Dzięki temu na koniec otrzymaliśmy dobre porównanie różnych sposobów sterowania rozpędzonym bolidem. Oczywiście na korzyść kierownicy – tutaj nie będziemy tego ukrywać i warto o tym wspomnieć już na samym początku tego tekstu!
Na potrzeby testu sprawdziliśmy możliwości dedykowanej kierownicy. Jest to odpinana replika wyścigowej kierownicy z formuły F1 na podstawie oficjalnej licencji Ferrari. Całość została zamontowana do Thrustmaster T300 RS i przyniosła nam ogromną ilość frajdy, nieporównywalną do tej jaką daje klasyczny pad. Kierownica bez problemu została wykryta przez naszego PCeta i jak widać na poniższym zrzucie umożliwiła skorzystanie z 13 dodatkowych klawiszy, które np. wywoływały DRS czy kontakt z pit stopem.
Możliwość zaprogramowania licznych przycisków na kierownicy Thrustmaster Ferrari F1 Wheel to z resztą pierwsza, podstawowa przewaga nad zwykłym kontrolerem do konsoli. Podczas wyścigu kierowcy F1 mają niekiedy ułamki sekundy, by podjąć decyzję i zmienić coś w bolidzie albo zakomunikować zespołowi. Grając w F1 2020 na padzie, takie operacje nie są oczywiście możliwe. Co innego na replice prawdziwej kierownicy! Dodatkowo na kontrolerze gra się po prostu gorzej, bo znacznie trudniej manewruje się drążkami i potrzeba zdecydowanie więcej czasu, by opanować ten system sterowania pojazdem. Na kierownicy już po kilku okrążeniach doszliśmy do pełnej swobody.
Thrustmaster Ferrari F1 Wheel to też zupełnie inny klimat niż tradycyjna kierownica, która świetnie sprawdza się w przypadku np. Gran Turismo. Do Formuły potrzeba jednak czegoś bardziej specyficznego – najlepiej właśnie w postaci dedykowanej kierownicy, z której korzystaliśmy. Jeśli poważnie myślicie o ogrywaniu F1 2020 sezon po sezonie, to naprawdę warto zainwestować nieco pieniędzy; replika z której korzystaliśmy nie kosztuje z resztą kroci i kupimy ją już za około 700 złotych np. tutaj lub tutaj. O ile oczywiście posiadacie już stosowną bazę do której przykręcicie nowe koło.
F1 2020 rozwija sprawdzone w boju rozwiązania – i bardzo dobrze!
Na całe szczęście w F1 2020 nie napotkamy rewolucji, jeśli chodzi o model jazdy czy budowaną przez kilka lat, specyficzną otoczkę padoku Formuły 1. Codemasters budują na solidnych fundamentach, które zaczęli kłaść kilka wydań wcześniej i jest to bardzo dobra wiadomość, bo pod względem doznań z jazdy i poziomu realizmu ta seria zaczyna się już zbliżać do perfekcji. Każdy drastyczny ruch mógłby zostać odebrany przez stałych bywalców wirtualnych torów negatywnie.
Cieszy też stała obecność wspomnianych na wstępie programów treningowych, dzięki którym sesje przed kwalifikacjami i wyścigiem zyskały w grze sens i są naprawdę emocjonujące! Zaliczanie kolejnych celów pozwala nie tylko świetnie poznać każdy tor (a dostaliśmy przecież dwa nowe – o tym więcej dalej), ale też dostarcza mnóstwo zabawy i wyzwań.
Czy coś uległo tu zmianie od edycji 2019? Tak! Da się odczuć, że Codemasters stale pracują nad zachowaniem bolidów na torze i wpływem na nie takich czynników jak rodzaj nawierzchni (te niewybaczające najmniejszych błędów krawężniki!), warunki pogodowe czy wreszcie specyfika budowy i ustawień pojazdów oraz wszelkich uszkodzeń, jakim ulegają. Ci, którzy regularnie ogrywają kolejne części F1, na pewno odczują subtelne, ale ważne i potrzebne różnice w rozgrywce.
Warunki pogodowe zasługują na osobny komentarz. Wydaje się, że zmieniają się jeszcze dynamiczniej niż wcześniej. Naprawdę zwiększa to poczucie immersji, kiedy pierwszy sektor toru przemierzamy w pełnym słońcu, a na przykład trzeci spowity jest już cieniem rzucanym przez chmury. No i te legendarne już wyścigi w pełnym deszczu… Chwała temu, kto zdoła dojechać w tak okrutnych warunkach do mety na przykład na torze w Monako i nie skorzystać z możliwości cofnięcia czasu!
Próg wejścia dla casualowych kierowców coraz niższy, czyli nowe ustawienia asyst
W Formule 1, prawdziwej czy wirtualnej, margines błędu jest krytycznie niski. Dlatego tak ważne jest, by umożliwić wszystkim, nawet tym mało doświadczonym graczom, czerpanie satysfakcji z jazdy zabójczo szybkim bolidem. I w F1 2020 Codemasters poczynili kolejny krok w tym kierunku! Już w poprzednich częściach można było naprawdę fajnie dostosować poziom zabawy do własnych umiejętności, przy okazji je rozwijając. Można sobie było włączyć lub wyłączyć ABS, dostosować kontrolę trakcji, wspomaganie hamowania czy wirtualną linię wyścigową, no i oczywiście poziom SI, czyli rywali (w skali – uwaga – od 1 do 100). Dawało to setki możliwości konfiguracji i wydawało się, że każdy będzie w stanie “ustawić” sobie tę grę pod siebie.
Mimo to twórcy poszli o krok dalej, dodając w F1 2020 nowy tryb ustawień asysty, stworzony specjalnie z myślą o tzw. casualowych graczach, niedzielnych kierowcach, amatorach arcade’owego stylu jazdy rodem z Need for Speed – jakkolwiek nie nazwać tej bardzo licznej grupy. Zadowoleni będą szczególnie nowi gracze, którzy nie będą zmuszeni przebierać w kilkunastu opcjach asysty – po prostu odpalą jeden konkretny tryb i sprawdzą, czy ta seria jest dla nich!
Znając już wcześniej własne możliwości, mogłem szybko ustawić odpowiedni poziom trudności i ruszyć na tor. Odczułem różnicę w stosunku do F1 2019! Musiałem więc wrócić do ekranu z asystami i jeszcze trochę się pobawić. Codemasters wyraźnie popracowali nad reakcjami bolidów na spust (w przypadku kontrolera) lub pedał (zestaw z kierownicą) gazu. Nie ma lepszego uczucia, niż perfekcyjne wyjście z wymagającego zakrętu, które wymaga precyzyjnej roboty na padzie lub kierownicy, a bolid rozpędza się na granicy utraty sterowności – w F1 2020 takie momenty sprawiają jeszcze więcej frajdy!
I właśnie dlatego spotkaliśmy się z Gmerem, by podyskutować o różnicach w grze na zwykłym padzie i kierownicy i by sprawdzić, jakie limity graficzne ma F1 2020. W wersji na PC i odpalona na telewizorze Samsung 8K QLED, F1 2020 wygląda po prostu niesamowicie; dość powiedzieć, że w nasze werbalne reakcje na widoki na torach wkradły się stwierdzenia typu “to wygląda jak na konsolach nowej generacji!”. Zobaczcie i posłuchajcie, jak bawiliśmy się z F1 2020, posługując się repliką prawdziwej kierownicy zawodnika F1:
Gmeru: Tak jak już wspomniał Maciej, grę testowaliśmy zarówno na mocnym PC jak również na jednej z konsol – w tym przypadku na Xbox One S. O ile na konsoli gra wygląda podobnie do wersji 2019 czyli dobrze i raczej ciężko już coś wycisnąć tutaj z leciwych już konstrukcji (ważne, że jest 60fps!) o tyle wersja na mocnym PC błyszczy nieziemsko i wygląda obłędnie na telewizorze, który potrafi to wszystko wykorzystać na maksymalnym poziomie. Czasem mieliśmy razem złudzenie, że patrzymy trochę jak na wersję next genową. W menu gry udało się wymusić rozdzielczość 8K ale oczywiście maksymalnie w 30Hz gdyż obecne karty graficzne nie posiadają portów HDMI 2.1. Gdyby telewizor posiadał Display Port, sytuacja byłaby inna. Umówmy się jednak, że jedna karta graficzna do czegoś powyżej 30fps w 8K to zdecydowanie za mało więc w tym wypadku nie stanowiło to problemu.
Gra obsługuje oczywiście także HDR. Zarówno na konsoli jak i PC. Konfiguracja jest tym razem banalna i sprowadza się do wykonania odpowiedniego polecenia widocznego na ekranie telewizora. Ustawienie Peak Nit to zdolność wyświetlacza użytkownika, do oddawania najwyższych poziomów jasności. Poprawne ustawienie pozwoli uzyskać mocne efekty świetlne, ale nie aż tak mocne, by zlewały się w jedną plamę na danym telewizorze. Jeżeli widoczny ciemny krąg będzie cały biały czyli zniknie i zleje się z dużym białym kołem, wtedy telewizor oddam nam maksymalną swoją jasność w trybie HDR:
Czy rozdzielczość 8K rzeczywiście daje nam coś więcej i jest tak duża różnica między 4K? Nie i tutaj nie ma co się czarować, że jest to przepaść i nie wiadomo co. Dlaczego? Wszystko zależy bowiem od tego, w jakiej odległości zasiadamy przed ekranem. W naszym przypadku aby zobaczyć pełnię benefitów płynących z 8K, do 82 cali musieliśmy zasiąść w odległości maksymalnie 1.25 m. Dokładnie, nie pomyliliśmy się. Każde większe oddalenie od ekranu powoduje, że tracimy dość znacznie z tego co daje nam tak wysoka rozdzielczość. Więcej na ten temat możecie przeczytać w naszym kalkulatorze odległości, który nie dawno zaktualizowaliśmy dla Was właśnie o tematykę ekranów 8K:
W sygnale Ultra HD sama rozdzielczość to jednak początek zabawy a w przypadku F1 2020 widać to już po dostępnych opcjach graficznych w wersji PC. Wpływ mamy na ogromną ilość efektów i gdy wszystko ustawimy na max (z małymi wyjątkami, które nie wpływają znacznie na finalny odbiór a zaburzają stałe 60fps w 4K) to naszym oczom ukażę się wyścig, który potrafi czasem przypominać prawdziwą relację telewizyjną a nie grę komputerową. HDR i szeroka paleta barw tylko dodają smaczku do realistycznego obrazu widocznego na ekranie wysokiej klasy telewizora. Czy taką grafikę zobaczymy na nowych konsolach w edycji 2021? Kto wie. A może firma pokusi się o nowy silnik graficzny? Jeżeli nawet będzie to obecny to taką jakość przyjmę z otwartymi rękoma.
Tryb kariery zyskał ogromny atut – można stworzyć i poprowadzić własny zespół F1!
Seria F1 ma coś, co dawno utraciły niektóre cykliczne sportowe tytuły, takie jak chociażby FIFA: świetny balans pomiędzy ilością i jakości rozrywki offline i online. W tym roku jak nigdy widać, jak mocno Codemasters skupiają się na pojedynczym graczu. Dowodem zupełnie nowy tryb kariery, który po raz pierwszy w historii pozwala na zbudowanie własnej stajni wyścigowej od podstaw! Poczynając od nazwy teamu, przez jego barwy, wzór malowania bolidu, zatrudnianych kierowców i rozwój poszczególnych sektorów R&D, a kończąc na… dziale marketingu.
Perspektywa budowy 11. ekipy w hermetycznej stawce Formuły 1 spowodowała, że był to pierwszy tryb, który wypróbowałem. I tak właśnie powstał zespół… HDTV Racing. Edytor malowania bolidu i wyglądu logotypu w F1 2020 pozwala nam na wybór kilku wzorów, jeśli chodzi o pojazd i nieco większej ilości opcji, jeśli chodzi o logo. Odczułem tu pewien niedosyt, bo przecież nawet w wielu grach mobilnych edytory postaci czy pojazdów potrafią być bardziej rozbudowane. Niewykluczone, że po premierze twórcy dodadzą jeszcze kilka świeżych wzorów lub też problem rozwiążą mody w wersji na PC, ale nie miejcie złudzeń – fantazyjnych malowań w stylu Red Bulla czy Mercedesa z mnóstwem małych detali nie stworzycie.
Później jest już jednak jak w bajcie. Tryb kariery z własnym zespołem jest niesamowicie rozbudowany i realistyczny, ale co najważniejsze, Codemasters przy okazji znów nie musieli niczego burzyć. Zbudowali nowe funkcje na kręgosłupie powstałym w poprzednich latach i po raz kolejny chwała im za to. Na kanwie podzielonego na cztery kategorie drzewka technologii powstały cztery działy R&D z prawdziwego zdarzenia, które są znakomicie zilustrowane i które można dodatkowo rozbudowywać. Mamy więc np. tunel aerodynamiczny, który rozwija się w miarę naszych inwestycji. Dodatkowo mamy do dyspozycji dział kadr, w którym dbamy o rozwój drugiego kierowcy oraz wspomniany wcześniej dział marketingu.
Jak na właściciela prawdziwego zespół F1 przystało, musimy oczywiście zadbać o sponsora głównego i tych mniejszych oraz o dostawcę jednostki napędowej. Z nimi wszystkimi musimy regularnie podpisywać kontrakty i dbać o realizację celów, które przed nami stawiają. Otrzymujemy również co tydzień nowe fundusze ustalone wcześniej w kontrakcie. Jest też oczywiście kwestia kierowców. Jeden fotel mamy już obsadzony, bo w trybie własnego zespołu zostajemy właścicielem, po czym sami wsiadamy do bolidu i walczymy o swoje cele na torze. Naszego partnera dobieramy według prezentowanych umiejętności i oczekiwań finansowych.
Później przychodzi już czas na wywiady, planowanie działań, rozwój bolidu i działów R&D oraz oczywiście walkę na torach. Codemasters jako nowość wprowadzili bardzo intuicyjny kalendarz, który możemy zapełniać kolejnymi aktywnościami, w taki czy inny sposób oddziałującymi na stan naszego konta, opinię o zespole i kierowcach oraz poszczególne działy odpowiedzialne za osiągi bolidów.
W osobnym dziale zarządzamy finansami, kontraktami i wyglądem bolidu. Dużą i ważną nowością jest rynek kierowców, w obrębie którego znajdują się wszystkie postaci F1 i F2, z którymi możemy podpisywać umowy i zapraszać do własnego zespołu! Dodaje to smaczku zawodom, ponieważ możemy na bieżąco śledzić poczynania lepszych kierowców, którym – jeśli tylko wystarczająco powodzi nam się podczas kolejnych Grand Prix – będziemy mogli złożyć ofertę pod koniec sezonu.
Rozegrałem kilka weekendów wyścigowych jako HDTV Racing i muszę przyznać, że dodanie trybu własnego zespołu w karierze jest strzałem w dziesiątkę ze strony autorów. Wszystko się tutaj zgadza, układa w większą całość i przede wszystkim – daje masę zabawy i satysfakcji. Nie jestem wprawdzie w stanie powiedzieć, czy wszystkie elementy są odpowiednio wyważone na przestrzeni np. pełnego sezonu (np. czy nasz zespół nie rozwija się zbyt prędko względem pozostałych), ale jeśli takie kłopoty wystąpią, to Codemasters mogą je sprawnie rozwiązać zwykłą aktualizacją. Tryb własnego teamu to po prostu gratka dla miłośników F1 – zaczynamy niemal od zera i ze skromnym budżetem, a po kilku sezonach możemy rzucić rękawicę potężnemu Mercedesowi.
Chcesz zacząć na zapleczu F1 i ścigać się przez dekadę? Nie ma sprawy!
No właśnie – na zdominowanie stawki w Formule 1 z własnym zespołem mamy 10 lat. Dekadę może też potrwać kariera samego kierowcy – teraz możemy naprawdę odcisnąć swoje piętno na kartach historii najszybszej serii wyścigowej na świecie. Kto wie, być może nawet pobić rekord Michaela Schumachera, który zdobywał mistrzostwo aż siedmiokrotnie, a którego w sezonie 2020 chce dogonić Lewis Hamilton? 10-letnia kariera to oczko puszczone w kierunku hardkorowych graczy, którzy oczekują czegoś więcej i ja się pod tym ruchem podpisuję.
W solowej karierze dodano też opcje rozegrania sezonu składającego się z 22, 16 lub 10 wyścigów i przejechania pełnego sezonu w F2, czyli na bezpośrednim zapleczu królowej sportów motorowych. Można więc porządnie się rozgrzać w nieco wolniejszych bolidach i na nieco innych zasadach. Tego trybu też posmakowałem i uważam, że mimo iż nie jest tak wypełniony treścią (brak całego zaplecza rozwoju bolidu i zespołu), to i tak jest zrealizowany bardzo pieczołowicie i pozwala dobrze się wczuć w klimat F2. Wybieramy więc dowolny team i walczymy o marzenia. Po sezonie przenosimy się do F1, a reszta jest historią.
Słów kilka jeszcze o innych nowościach, wśród których znalazły się między innymi dwa debiutujące w kalendarzu Formuły 1 wyścigi: GP Wietnamu i powracające po dziesięcioleciach GP Niderlandów. Na okoliczność tego pierwszego wyścigu zbudowano zupełnie nowy tor, natomiast słynny Circuit Zandvoort przebudowano. Oba znalazły się oczywiście w F1 2020. Byłem bardzo ciekawy zmagań na tych obiektach, jednak z wiadomych względów sezon F1 został drastycznie skrócony i te daty niestety wypadły z kalendarza. Ale nic straconego – możecie je przetestować sami, ruszając w bój na Circuit Zandvoort i torze w Hanoi.
Warto też zwrócić uwagę na powrót w F1 2020 trybu split screen, który pozwala na zabawę dwóch graczy jednocześnie na jednym urządzeniu. To jedna z funkcji, o którą przez lata zabiegali fani serii i w tym roku zostali wreszcie wysłuchani. My nie sprawdzaliśmy tej opcji w praktyce, ale niewątpliwie to świetna opcja dla tych, którzy dysponują sporymi telewizorami, jak np. 82-calowy Samsung 8K QLED Q950T, na którym testowaliśmy grę w wersji na PC.
Fantastyczną, klasyczną zawartość w F1 2020 wzbogacono o postać Michaela Schumachera
Na koniec sprawdziłem jeszcze, co nowego w kwestii zawartości klasycznej, o którą Codemasters chętnie rozbudowują w ostatnich latach swoje dzieło. W tym roku edycję Deluxe gry uświetnia postać legendarnego Michaela Schumachera, który przez lata dzielił i rządził w stawce Formuły 1. Do trybu kariery z własnym teamem dodano więc kilka specjalnych malowań bolidów poświęconych temu kierowcy oraz jedno celebrujące 70-lecie Formuły 1, które ta seria wyścigowa świętuje w tym roku.
Mamy też klasyczne bolidy z ekip Benetton i Ferrari, które prowadził Schumacher i w których zdobywał kolejne mistrzostwa. Poza tym możemy zasiąść za sterami legendarnych pojazdów z różnych epok takich ekip jak McLaren, Jordan, Williams, Renault, Brawn GP i Red Bull Racing – to łącznie aż 20 klasycznych bolidów!
Jest jeszcze trochę pracy do wykonania nad inteligencją rywali i realizmem podczas wyścigów
F1 2020 jest grą świetną i niezaprzeczalnie najlepiej oddającą klimat świata Formuły 1, ale nie jest pozycją doskonałą. Twórcy od lat zmagają się z zadaniem jak najlepszego oddania tempa i specyfiki rywalizacji na torze. W tym roku Codemasters obiecali znaczne ograniczenie zjawiska wypychania gracza poza tor przez bolidy sterowane przez komputer i to faktycznie da się odczuć – rywale mają większą świadomość naszej obecności na torze i manewrów, które wykonujemy. Z każdym rokiem widać tu progres, ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy.
Podczas tych kilku dni z grą wielokrotnie zdarzało mi się skończyć na żwirze lub bandzie reklamowej tylko dlatego, że rywal – wbrew wszelkiej logice – zamknął mi korytarz podczas wyprzedzania, kończąc wyścig nie tylko mi, ale też sobie. Jasne, podczas wyprzedzania w realnym świecie też zdarzają się podobne sytuacje, ale najczęściej wynikają ze złośliwości rywala lub zwykłego gapiostwa. W F1 2020 wciąż jest tego trochę za dużo.
Kolejna problematyczna kwestia to wypadki i zdarzenia losowe – jest ich za mało! Rozegrałem łącznie około dziesięciu pełnych weekendów wyścigowych, podczas których kierowcy w komplecie dojeżdżali do mety. Czasem ktoś na moment wypadł z toru, bo na przykład za szeroko wyszedł z zakrętu, ale to wszystko. Ani razu nie pojawił się safety car, ani razu nie zdarzyła się dyskwalifikacja, ani razu nie uświadczyłem wypadku na kilku pierwszych zakrętach wyścigu (a do tego przecież dochodzi w F1 praktycznie za każdym razem!). Może po prostu miałem pecha, ale odniosłem też wrażenie, że AI jeździ jak po sznurku, minimalizując ryzyko kraks. Chętnie zobaczyłbym więcej takich sytuacji w przyszłości.
Podsumowując, F1 2020 to bardzo udana kontynuacja świetnie rozwijającej się serii oraz obowiązkowa pozycja dla fanów Formuły i wyścigów w ogóle. Na pewno zagrają w nią dotychczasowi sympatycy, ale w tym roku jak nigdy wcześniej tytuł zaprasza do zabawy także nowych graczy. Jeśli tylko twórcy popracują nieco mocniej nad sztuczną inteligencją przy okazji kolejnej odsłony, bo to jest tu przecież najważniejsze, to będzie można śmiało nazwać tę grę doskonałą. Tym razem dajemy zasłużone 9/10. Oby tak dalej!
PLUSY:
- Świetna, realistyczna oprawa audiowizualna, która szczególnie błyszczy w wersji PC
- Doskonała współpraca z kierownicami
- Rozbudowany tryb kariery pozwalający na stworzenie i poprowadzenie własnego zespołu
- Długość kariery rozciągnięta do 10 lat
- Możliwość rozegrania pełnego sezonu w F2
- Niezmiennie świetny model prowadzenia bolidu
- Nowe ustawienia asyst dla początkujących graczy
- Dynamiczne, wpływające na przebieg rywalizacji warunki pogodowe
- Dwa nowe tory
- Powrót trybu split screen dla dwóch graczy
- Masa klasycznych bolidów i edycja z Michaelem Schumacherem
MINUSY:
- Wciąż nieco zbyt niska inteligencja wyścigowa kierowców sterowanych przez komputer
- Niewielka ilość incydentów i wypadków generowanych przez SI podczas wyścigów
- Skromny edytor wyglądu bolidu i logotypu zespołu
Ocena gry: 9/10
Kopię do recenzji dostarczył nam dystrybutor gry w Polsce: Koch Media.
Zrzuty ekranu z gry w niniejszej recenzji pochodzą z konsoli Xbox One S.
Premiera F1 2020 nastąpi 10 lipca 2020 roku.
Inne recenzje gier:
- Gramy w DIRT 5 kilka miesięcy przed premierą na Samsung QLED 8K! Jak prezentują się wyścigi ogłoszone na nowe konsole? | WRAŻENIA I WIDEO
- The Last of Us Part II | RECENZJA | Czy to najwybitniejsza historia w dziejach? Ta gra powala na kolana na telewizorze OLED
- Desperados 3 | RECENZJA | Bardzo dziki zachód – wielki powrót po 14 latach!
- Graliśmy w Shenmue 3 na PS4 Pro | RELACJA | wrażenia z kontynuacji legendarnej serii
- Saints Row IV: Re-Elected Switch | RECENZJA | Za ciasne ramy dla prezydenta
- Resident Evil 3 Remake: 5 powodów, dlaczego warto wrócić do Raccoon City
- Doom Eternal | RECENZJA | Piekielnie dobra gra w Ultra HD!
(6395)